Julia, Maja, Karolina, Natalia i Oliwia, kieleckie pięcioraczki, które mają dwa tygodnie, czują się dobrze. Nasza akcja pomocy dla dziewczynek spotyka się z szerokim odzewem, choć teraz najważniejsze jest ich zdrowie.
Rodzice Paulina i Piotr Szymkiewiczowie cały czas drżą o to czy nie pogorszy się ich stan, bo choć zostały już wszystkie odłączone od respiratorów, to decydujące o ich przyszłości mogą być najbliższe tygodnie. - Córeczki przyjmują już jedzenie, choć trochę się przed nim bronią - opowiada ich tata. - Mimo to wydaje mi się, że poprawiły się z wyglądu, są większe niż były.
- Ja mimo to, że dziewczynki są już na świecie często wracam myślami do wspaniałych lekarzy, Dariusza i Lecha Kołodziejskiego, którzy się mną tak dobrze opiekowali i którym zawdzięczam życie swoje i dzieci - podkreśla Paulina. - Gdy okazało się, że jestem w tak nietypowej ciąży, to z jednej strony była to radość, z drugiej wpadłam w panikę, ale przecież nie było już odwrotu, musiałam wytrwać do końca.
Babcie pięcioraczków mówią, że kontaktują się telefonicznie ze swoimi dziećmi, pytając o zdrowie wnuczek nawet parę razy dziennie. - Martwimy się przyszłością, bo to dla nas wszystkich ogromna zmiana w życiu, ale mam nadzieję, że wszyscy sprostamy temu wyzwaniu - mówi Urszula Sobierajska, mama Pauliny. A Maria Szymkiewicz, druga babcia dodaje, że mają chwile kiedy ogarnia ich strach, ale potem znów wstępuje nadzieja, że wszystko będzie dobrze.
- Wiem, że dla mojego syna Piotra to wielka odmiana dotychczasowego stylu życia, ale z jego charakterem chyba sobie z nią poradzi. - Zawsze był poukładany, rozsądny; zakłada sobie jakiś cel i do niego dąży - tak postrzega syna. - Razem z Pauliną robią sobie teraz całkiem nowe, inne od wcześniejszych plany na przyszłość. Wszyscy przestaliśmy być anonimowi, nawet ja jestem rozpoznawana na ulicach w Kielcach, ludzie mówią, o idzie babcia pięcioraczków. Łza mi się w oku kręci jak spotykamy się z miłymi, wręcz niezwykłymi gestami obcych ludzi, którzy chcą nam pomóc. Wszyscy jesteśmy bardzo wdzięczni za to wsparcie psychiczne i finansowe. Chcielibyśmy, żeby dziewczynki szybko rosły i żeby nie było żadnych komplikacji zdrowotnych.
SĄ W DOBRYM STANIE
Profesor Ryszard Lauterbach, ordynator Kliniki Wcześniactwa i Neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie teraz przebywają dziewczynki potwierdza, że jest zadowolony z rozwoju dzieci, choć na tym etapie życia, po 14 dniach trudno jeszcze mówić o rokowaniach. Codziennie lekarze wykonują ogrom pracy i czynności medycznych, aby utrzymać je przy życiu i zdrowiu. - Wszystkie mają podłączone nieinwazyjne zestawy do oddychania, przybierają pomalutku na wadze - informuje ordynator. - Na szczęście nie męczą je poważniejsze infekcje. Ich stan nie jest ciężki, można określić go jako stabilny, dobry.
Tak kibice Vive pomogli pięcioraczkom
Tak kibice Vive pomogli pięcioraczkom
Około 6-7 tysięcy złotych zebrano dla kieleckich pięcioraczków podczas środowego meczu piłkarzy ręcznych Vive Kielce. Przed meczem w hali przy ulicy Bocznej sprzedawano koszulki w żółtym, klubowym kolorze, w cenie 4 złotych. W hallu ustawiła się nie mniejsza kolejka, niż przed kasami po bilety na to spotkanie! Organiująca akcję pomocy Fundacja Vive - Serce Dzieciom sprzedała 1450 koszulek, a więc blisko połowa widzów na meczu była ubrana w jej t-shirty. - Ludzie bardzo chętnie kupowali koszulki, wielu podkreślało, że o naszej akcji dowiedziało się z "Echa Dnia". Niektórzy płacili więcej niż cztery złote. Jeszcze nie otwieraliśmy puszek, do których wrzucaliśmy pieniądze, bo zrobimy to komisyjnie, ale szacuję, że mamy dla naszych pięcioraczków około 6-7 tysięcy złotych - mówi prezes zarządu fundacji, Grażyna Jarosz.
Szefowa Vive - Serce dzieciom jeszcze nie wie, w jaki sposób zostaną spożytkowane pieniądze. - Skonsultujemy się z rodzicami dzieci. Najchętniej kupilibyśmy jakiś praktyczny prezent, ale jeśli państwo Szymkiewiczowie stwierdzą, że potrzebna im będzie gotówka, to oczywiście pomożemy w ten sposób - dodaje Grażyna Jarosz.
W ubiegłym tygodniu rozwiązał się też worek z pomocą. Z ojcem pięcioraczków spotkał się prezydent Kielc, Wojciech Lubawski i zaproponował opiekę pielęgniarską, dwóch, albo trzech pielęgniarek w pierwszych miesiącach życia dzieci. Panowie poruszali też temat mieszkania, bo w obecnym 45 metrowym, dwupokojowym, jakie rodzina posiada na osiedlu Barwinek trudno byłoby im się pomieścić. - Pan prezydent zaproponował przekazanie działki pod budowę domu, albo większe mieszkanie, mamy ponownie spotkać się w przyszłym tygodniu - mówi zadowolony z efektów spotkania Piotr Szymkiewicz.
Babcia Maria uważa, że budowa domu byłaby najlepszym rozwiązaniem, rodzina też pomoże, może znajdą się jacyś sponsorzy, bo ciężko sobie wyobrazić nawet wyjście z piątką dzieci przed blok. Obydwoje, syn i synowa są budowlańcami, to byłoby najbardziej sensowne wyjście.
Od dwóch tygodni pieniądze dla dziewczynek zbiera też wśród wiernych proboszcz Marian Janus w parafii imienia świętego Stanisława Biskupa Męczennika na Barwinku, gdzie mieszka rodzina Szymkiewiczów i wkrótce będą im przekazane.
Pięcioraczkom zaoferowano specjalistyczna opiekę szpitalną i indywidualną pomoc pediatry w razie potrzeby. Kilka dni temu Włodzimierz Wielgus, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Dziecięcego w Kielcach poinformował ojca Piotra Szymkiewicza o tym, że szpital chciałby objąć dzieci specjalistyczną opieką szpitalną.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że urodziny pięciorga dzieci to wielkie szczęście, ale jednocześnie szok dla rodziców i sporo kłopotów - mówi dyrektor Wielgus. - A pojawią się one po przyjściu ze szpitala do domu. W przypadku wcześniaków powikłania zdrowotne są nieuniknione, dlatego chcielibyśmy oszczędzić rodzicom dodatkowych kłopotów i kolejek w przychodniach. Rodzina może być z nami w stałym kontakcie telefonicznym, aby czuli się bezpiecznie. Przecież nawet samo karmienie po przyjściu do domu może wywołać spore zamieszanie, czym karmić, jak karmić, my chętnie w tych problemach pomożemy.
Oprócz tego dyrektor Włodzimierz Wielgus złożył wniosek w Urzędzie Miasta, aby zorganizować nadzwyczajne posiedzenie komisji rodziny i zdrowia poświęcone w całości problemom i pomocy dla pięcioraczków i ma ono się odbyć w przyszłym tygodniu. Poprosił też państwa Szymkiewiczów, aby sporządzili listę najpotrzebniejszych rzeczy.
Również Mariusz Goraj, przewodniczący komisji uznał, że pomoc dla tej rodziny jest niezbędna. - Na najbliższe nasze posiedzenie w przyszłym tygodniu prawdopodobnie zaprosimy prezydenta Wojciecha Lubawskiego, aby zreferował, co miasto chce konkretnie zrobić dla tej rodziny - mówi przewodniczący. We własnym gronie też zastanowimy się jak ta pomoc mogłaby wyglądać.
Ze wszystkich gestów ludzi dobre woli bardzo zadowolona jest mama pięcioraczków Paulina Szymkiewicz. - Zdrowie córek jest dla mnie najważniejsze, dlatego bardzo cieszę się, że na taką opiekę po przyjeździe, jak wszystko dobrze się ułoży, będziemy mogli w Kielcach liczyć, bo przecież dostanie się dobrego lekarza dziś często graniczy z cudem. A gdyby tak zachorowały na raz wszystkie nasz dzieci, to moglibyśmy szybko wpaść w panikę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?