Tuż przed godziną 11, przed rozpoczęciem mszy świętej koncelebrowanej przez kapelana szpitalnego, franciszkanina Mansweta Zawadę i przybyłego niespodziewanie proboszcza Parafii Topola księdza Jacka Rembasa personel oddziału z szefową Alicją Topolską złożył serdeczne życzenia jubilatce. Dołączył się do nich oczywiście ojciec Manswet, który wręczył pani Kazimierze tort z płonącymi świeczkami.
Później z serdecznościami wystąpili między innymi burmistrz Skalbmierza - Marek Juszczyk, jego zastępca Kamil Włosowicz, przewodniczący Rady Miejskiej Leszek Śmiech, sołtys Topoli - Andrzej Urantówka oraz Agnieszka Strączek szefowa pińczowskiego KRUS-u i licznie przybyli członkowie rodziny. Msza Święta była sprawowana w podzięce za 100 lat życia pani Kazimiery. Licznie przybyli wierni – pensjonariusze modlili się też za cały personel oddziału.
Na zakończenie ojciec Manswet podziękował wszystkim pracowniczkom Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego, które przyczyniły się do uświetnienia jubileuszu. Podziękował im również za pracę pełną poświęceniem i miłości bliźniego - za ciepłą i serdeczną atmosferę, jaką otaczają pacjentów.
Dodajmy również, że pensjonariuszy wspomagają też młodzi i bardzo młodzi ludzie. Ostatnio z Jasełkami odwiedziły pensjonariuszy dzieci ze Szkoły Podstawowej w Dzierążni. Takie chwile zostają w pamięci pacjentów na długo.
Pani Kazimiera zdradziła nam kilka szczegółów ze swojego życia. Urodziła się 10 września 1923 roku w Topoli w gminie Skalbmierz. Przyszła na świat w rodzinie Stanisława i Marianny Janigów. Dorastała z bratem i siostrą. Podczas drugiej wojny światowej zawarła związek małżeński z Władysławem Kozikiem. Urodziła dwóch synów Józefa i Zbigniewa i dwie córki Janinę i Barbarę. Doczekała się ośmiu wnuków i sześciu prawnuków. W roku 2008 zmarł jej mąż.
Jak powiedziała – zawsze mieszkała na wsi - w swojej ukochanej Topoli. Nigdzie nie wyjeżdżała na dłużej. Tu z rodzicami uprawiała warzywa, które później woziła na targ do Krakowa. Wspomina to z radością, bo jak sama mówi, bardzo kochała tą pracę. Zapytana o szczególnie istotne wydarzenie z jej życia - opowiedziała jak miała trafić na roboty do Niemiec.
- Przyszedł do nas do domy sołtys i zapisał mnie na listę do wyjazdu. Następnego dnia miałam iść na badanie, a trzeciego z kolei jechać na roboty. Drugiego dnia, na badaniach dołączył do niej jej brat, którego na liście nie było. Gdy przyszedł Niemiec, ten śmiało mu powiedział - siostra jest słaba. Nie pojedzie. Ja chociażby dzisiaj pojadę za nią. Niemiec zdziwiony i zaskoczony reakcją brata odpowiedział – pierwszy raz widzę taka miłość braterską. Dlatego ani ty, ani siostra na roboty nie pojedziecie. Najwyraźniej zadziałała wtedy Opatrzność Boża – wspominała pani Kazimiera.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?