Pieniądze z oszczędności nie dla oddziału paliatywnego w Sandomierzu

Do grupy zakupowej, przypomnijmy, przystąpiły wszystkie gminy powiatu sandomierskiego, szpital, ponadto sandomierskie spółki – Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej oraz Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Po przetargu okazało się, że dzięki wspólnemu zakupowi gazu uda się zaoszczędzić w skali roku prawie milion złotych.

Zgodnie z porozumieniem, połowa zaoszczędzonej kwoty miała być przeznaczona na wsparcie oddziału paliatywnego. Z taką inicjatywą wystąpiły władze Sandomierza.

Mieli wątpliwości
Podczas środowej sesji radni mieli podjąć uchwałę o wyrażeniu woli przeznaczenia połowy zaoszczędzonej przez Sandomierz sumy dla oddziału. Negatywnie projekt uchwały zaopiniowała komisja budżetowa. Jak wyjaśnił jej przewodniczący Jacek Dybus, zdecydowały o tym: brak w uchwale informacji o kwocie i wskazania, na jaką aparaturę i sprzęt przeznaczona zostanie miejska dotacja oraz brak konkretnego porozumienia z organem prowadzącym szpital, czyli starostwem.

- Nie znaczy to, że komisja nie widzi konieczności wspierania szpitala, nawet w tym zakresie – zastrzegł radny.
Przed rozpoczęciem dyskusji Katarzyna Zioło, asystent burmistrza Sandomierza, odczytała wzruszające pismo na temat oddziału, jego specyfiki i potrzeb, przygotowane przez pielęgniarkę oddziałową Agnieszkę Sojdę.

Burmistrz Marek Bronkowski zaapelował z kolei, aby podczas dyskusji nie rozliczać dyrektora lecznicy i starosty. Andrzej Bolewski, wiceprzewodniczący rady uznał, że zarówno pismo pielęgniarki oddziałowej, jak i apel burmistrza można interpretować jako próbę wywierania presji na radnych. Zaznaczył, podobnie jak radny Dybus, że nie kwestionuje potrzeby wsparcia oddziału, wątpliwości dotyczą tylko kwestii formalnych.
Andrzej Lebida przypomniał, że szpital ma dyrektora-menedżera, który powinien sobie poradzić z rozwiązaniem problemów oddziału i zapewnieniem pacjentom lepszych warunków. - Do tego nie są potrzebne wielkie pieniądze, a inicjatywa. 25 tysięcy złotych to są śmieszne pieniądze, które nie rozwiążą problemów szpitala - mówił Andrzej Lebida.

„To karygodne”
– Na oddziale paliatywnym nie ratuje się życia, tylko pozwala się pacjentom przejść na drugą stronę w godny sposób. Dlatego finansuje się go gorzej niż inne oddziały - mówiła Agnieszka Frańczak–Szczepanek. - Cyfry przy podejmowaniu tej uchwały powinny zejść trochę na bok. Każda możliwa suma, która może pomóc oddziałowi jest ważna.
Robert Kurosz, odnosząc się do wątpliwości zgłaszanych przez radnych i broniąc uchwały, zaznaczył, że ma ona charakter intencyjny.

Zbigniew Rusak powiedział, że sprzeciw wobec takiej uchwały jest karygodny, a dyskusja żenująca. - Jaki przykład, jako miasto, gdzie znajduje się szpital, dajemy innym gminom? - pytał radny.
Burmistrz ostrzegał, że jeśli Sandomierz nie zrealizuje zapowiedzi, podobnie postąpią pozostałe gminy z grupy zakupowej.

Marek Bronkowski zapowiedział, że w połowie roku skieruje uchwałę już z konkretnymi kwotami. Argumenty jednak nie pomogły - za podjęciem uchwały było ośmioro radnych, 12 osób było przeciw.
Po głosowaniu padła propozycja, aby dla oddziału przeznaczyć pieniądze z rezerwy budżetowej.
Oddział Medycyny Paliatywnej funkcjonuje od 2000 roku. Znajduje się tam sześć sal – łącznie 18 łóżek.

- To oddział, gdzie przebywają ludzie w ostatnich dniach swojego życia, ale jest urządzony tak, jak inne oddziały szpitalne. W związku z tym powinno się go zmienić, aby był bardziej domowy, bardziej przystosowany do potrzeb pacjentów. Potrzebne są wygodniejsze łóżka i fotele, lepsza łazienka, bardziej komfortowe materace przeciw-odleżynowe. Chodzi o poprawę codziennego bytu oraz komfortu siedzenia czy leżenia pacjentów - mówił Janusz Sikorski, dyrektor szpitala.