Pierwsze Świętokrzyskie Dyktando Akademickie
Pierwsze Świętokrzyskie Dyktando Akademickie pisało w poniedziałek w dużym skupieni kilkudziesięciu studentów kieleckich uczelni.
– Grupa studentów z równych uczelni zmierzyła się dzisiaj z językiem polskim i trudnościami w pisowni, które istnieją w naszym języku. Poziom trudności dyktanda był dosyć wysoki. W tekście było sporo pułapek. Dyktando sprawdzało pisownię wielką i małą literą, nie z czasownikami i rzeczownikami, przymiotniki złożone, interpunkcję. Jak się okazało, w tym dyktandzie najwięcej kłopotów sprawiała młodym ludziom pisownia wyrazu „sczerniały”, ale kłopoty były też w wyrazach „dwudziestotrzyipółletni” czy „żółto-czerwony” albo „fiu-bździu”
- mówiła Lidia Pasich, koordynatorka wydarzenia, które zadebiutowało podczas XXX edycji Tygodnia Kultury Języka.
Najlepiej napisały dyktando:
- 1. Monika Młodawska – studentka Wydziału Prawa i Nauk Społecznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach,
- 2. Karolina Smaga – studentka fizjoterapii w Collegium Medicum Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach
- 3. Magdalena Ludwinek - studentka dziennikarstwa na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach
- Te studentki popełniły drobne błędy. Komisja konkursowa oceniła ich prace wysoko i nagrodziła upominkami ufundowanymi przez organizatorów - dodawała Lidia Pasich.
Prezentujemy tekst Pierwszego Świętokrzyskiego Dyktanda Akademickiego
Rozterki studenta
Kogóż by poprosić o radę, komuż by zaufać? Dla niespełna dwudziestotrzyipółletniego rozczochrańca o sczerniałej z przemęczenia twarzy i zszarzałych na poły oszalałych oczach były to pytania arcyważne, żadne fiu-bździu ani śmichy-chichy. Koniec więc z dwuipółtygodniowym niecnierobieniem! Kolejny już dzień ten hoży huncwot w żółto-czerwonych hajdawerach żmudnie szukał rzetelnej odpowiedzi. Jak to napisać? Znalezienie jakiegokolwiek sensownego rozstrzygnięcia było okrutnie męczące. Czary-mary nie działały. Internetowe porady wszechwiedzących mędrków były bezużyteczne. Miał nieodparte wrażenie, że wszędzie czyhały pułapki. Zewsząd wyłaniały się uprzykrzone obrazy przypominające mu o upływającym czasie i ostatecznym terminie oddania pracy. Atakowały go znienacka słowa, które tylko z rzadka do niego przemawiały. Wszechpotężny niepokój rósł, mimo że ratunek przecież istniał. Promotorka. Tak, ona na pewno wiedziałaby, jak napisać wstęp, który przekonałby każdego recenzenta. Wystarczy porozmawiać. I to chyżo!
Zobaczcie galerię zdjęć z dyktanda
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?