- Wygrać i zapomnieć - tak najkrócej mówią piłkarze o takich pojedynkach, jak ten sobotni z Turem. Będąca pod olbrzymią presją Korona zagrała słabo, ale cel został osiągnięty. Wygrała i po raz pierwszy na wiosnę zainkasowała trzy punkty.
- Po trzech kolejnych porażkach na początku sezonu podopieczni trenera Włodzimierza Gąsiora przełamali się dopiero w Turku, zwyciężając 1:0. - Nareszcie - mówili wtedy wszyscy: działacze, trenerzy, piłkarze i kibice. - Może nie będzie tak źle, może uda się po tej degradacyjnej katastrofie uratować choć pierwszą ligę dla Kielc - wyrażali nadzieję. No i ruszyło, a Korona zaczęła grać tak, że po kilku następnych kolejkach zaczęła się liczyć w... walce o ekstraklasę.
APETYTY UROSŁY
Przyszła wiosna i cele się zmieniły. Teraz już nikt nie mówi o zachowaniu przez Koronę statusu pierwszoligowca, ale o szansie, jaka wytworzyła się na awans. Po czterech wiosennych meczach bez zwycięstwa pojedynek z Turem znów miał być przełamaniem. I był, bo kielczanie zwyciężyli.
Następne mecze pokażą, czy rzeczywiście Korona złapała oddech i zacznie grać na miarę oczekiwań, robiąc kolejne kroki na drodze do ekstraklasy. Bo nie ma wątpliwości, że w Wielką Sobotę szło jej jak po grudzie. Wygrała, ale z dużym trudem.
ZA NERWOWO
Tur, w którym 10 dni temu doszło do zmiany trenera, grał jak wszystkie inne zespoły na pięknym stadionie w Kielcach - z ogromną determinacją i ambicją. Trener kielczan Włodzimierz Gąsior nie mógł w sobotę skorzystać z Mariusza Zganiacza, Marka Szynrowskiego, w ostatniej chwili wypadł ze składu Paweł Sobolewski. To jeszcze bardziej usztywniło chyba jego zespół, a zmiennicy raczej zawiedli.
Widać było olbrzymią presję na twarzach piłkarzy, grali nerwowo i choć stwarzali okazje, to popełniali też błędy w obronie, które mogły przynieść katastrofalne skutki. Ale w Wielką Sobotę kielczanie osiągnęli cel. Zadali decydujący cios w 80 minucie po uderzeniu Cezarego Wilka i widać było, że to wpłynęło pozytywnie na zespół. Do końcowego gwizdka sędziego grał lepiej, zdominował sytuację na boisku i łatwiej dochodził do bramkowych okazji.
- Z psychologicznego punktu widzenia to zwycięstwo jest bardzo ważne. Nerwowość wokół zespołu widać wszędzie, także na trybunach. Potrzeba nam spokoju, bo ta presja jest ogromna - mówił trener Gąsior.
Po meczu z Turem presja raczej nie spadnie, bo Korona ma swój cel, ale zwycięstwo, na które wszyscy tak czekali, powinno zmienić oblicze drużyny. Jeśli wierzyć zapewnieniom zawodników i trenerów, to odbudowaną psychicznie Koronę powinniśmy zobaczyć już w sobotę w wyjazdowym pojedynku z GKS Katowice.
Na to odrodzenie i znacznie lepszą grę czekają kibice, którzy w sobotę jak zwykle nie zawiedli. Na kieleckim stadionie zasiadło ich blisko 10 tysięcy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?