Piłkarz pobił piłkarza i... uciekł ze stadionu. Teraz żałuje i przeprasza

Incydent rozegrał się na oczach trenera Hetmana Ireneusza Stawowczyka. -Zawodnicy obu drużyn wychodzili z klubu, ja rozmawiałem z grupa moich graczy - mówi trener Stawowczyk. - W pewnym momencie jeden z piłkarzy Wisły podszedł do stojącej opodal grupy moich zawodników i uderzył Grzegorza Małka w twarz. Podbiegłem do niego krzycząc "Co robisz?", wtedy ten zaczął uciekać. Rozmawiałem z trenerem Wisły o tym incydencie, ale trener gości zbagatelizował sprawę. Powiadomiłem policję, która spisała zeznania, ale nie będzie prowadzić sprawy, bo poszkodowany zawodnik, nie chce oficjalnie zgłaszać incydentu. Zajście zostało opisane przez sędziów i zamierzam domagać się konsekwencji dla sprawcy w Świętokrzyskim Związku Piłki Nożnej. Nie potrafię zrozumieć skąd wzięła się agresja tego zawodnika wobec Małka. Grali po przeciwnych stronach boiska, a w dodatku Gołasa, grał tylko niespełna kwadrans, więc prawdopodobnie nie mieli ze sobą żadnego kontaktu na boisku. Zresztą w całym meczu nie było żadnych sytuacji konfliktowych.

-Nie widziałem zajścia i nie chce się wypowiadać na ten temat - powiedział trener Wisły, Tadeusz Krawiec.

O czwartkowym incydencie wie prezes Wisły, Anna Ziółek, choć podkreśla, że nie zna jeszcze szczegółów.
-Znam tego zawodnika i nie sądzę by zachowywał się agresywnie. Prawdopodobnie został sprowokowany. Jeśli okaże się winny jakieś konsekwencje wobec niego wyciągniemy - powiedziała prezes Ziółek.

Bartek przeprasza

Sam sprawca zamieszania po meczu we Włoszczowie, Bartek Gołasa, tez nie chce mówić o zajściu.
-Nie wiem, dlaczego go uderzyłem. Byłem w nerwach. Teraz bardzo żałuje tego co zrobiłem. Szukałem dziś rano telefonu do tego zawodnika, bo chciałbym go przeprosić - powiedział Bartek.