Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Sepioło: Dymarki to solidna marka [WIDEO]

Anna Kowalska
Podczas poniedziałkowej konferencji promującej tegoroczne 52.Dymarki w Kielcach. Od lewej:Adam Jarubas - marszałek województwa, Piotr Sepioło - dyrektor Centrum Dziedzictwa Gór Świętokrzyskich w Nowej Słupi, Jacek Kowalczyk - dyrektor z Urzędu Marszałkowskiego, prezes Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego, Małgorzata Wilk-Grzywna, dyrektor Regionalnej Organizacji Turystycznej  Województwa Świętokrzyskiego.
Podczas poniedziałkowej konferencji promującej tegoroczne 52.Dymarki w Kielcach. Od lewej:Adam Jarubas - marszałek województwa, Piotr Sepioło - dyrektor Centrum Dziedzictwa Gór Świętokrzyskich w Nowej Słupi, Jacek Kowalczyk - dyrektor z Urzędu Marszałkowskiego, prezes Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego, Małgorzata Wilk-Grzywna, dyrektor Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego. Krzysztof Krogulec
O tegorocznej edycji imprezy rozmawiamy z ich głównym organizatorem, Piotrem Sepioło.

Dymarki Świętokrzyskie 2018 w Nowej Słupi. PROGRAM, BILETY

Pokazy archeologiczne, występy grup rekonstrukcyjnych prezentujących starożytne tradycje regionu świętokrzyskiego, koncert Dżemu i Sławomira, obyczaje barbarzyńców, degustacje starożytnych potraw - to wszystko od dziś przez cały weekend w Nowej Słupi podczas 52. Dymarek Świętokrzyskich. Dlaczego Dymarki wciąż odnoszą tak wielki sukces komercyjny?

- Panie dyrektorze, jaki jest sposób na utrzymanie tak wielkiego zainteresowania Dymarkami przez tyle lat? Przecież turystom może się w końcu znudzić oglądanie ciągle tego samego, czyli wytopu żelaza.

- To istotnie jest wyzwanie, żeby co roku sprzedać 25- 30 tysięcy biletów. Ale ja zawsze podchodziłem do Dymarek jako do imprezy, która powinna przynajmniej zwracać koszty organizacji, a jednocześnie promować turystykę w Górach Świętokrzyskich przez cały rok. Od wielu lat walczę o komercyjny sukces tego wydarzenia, bo tylko liczba sprzedanych, a nie rozdanych biletów, o tym sukcesie świadczy. Temat wiodący Dymarek teoretycznie jest ten sam, czyli rekonstrukcja procesu produkcji żelaza przez starożytnych hutników świętokrzyskich. I gdybyśmy tylko raz w roku rozpalali same piece dymarskie, zapewne istotnie po jakimś czasie zainteresowanie tą imprezą byłoby coraz mniejsze. Dlatego „obudowujemy” wytop dodatkowymi atrakcjami, nie tylko poprzez rozbudowę kontekstu kulturowego związanego z kulturą przeworską, ale również z pokazami nawiązującymi do cywilizacji rzymskiej. Chcemy w sposób możliwie komplementarny móc ukazać jak mogło wyglądać życie w pierwszych wiekach naszej ery. Stale te prezentacje doskonalimy i uzupełniamy nowymi.

- Na przykład...

- Na przykład podczas ubiegłorocznej edycji wprowadziliśmy do programu nocny przemarsz z pochodniami z rynku w Nowej Słupi na teren Centrum Kulturowo- Archeologicznego. W tamtym roku zapewniliśmy tylko kilka replik strojów starożytnych dla zaproszonych na przemarsz gości. Na tegoroczną edycję wielu mieszkańców szyje sobie takie stroje we własnym zakresie, żeby wziąć znowu wziąć udział w pochodzie, ale już w historycznym przebraniu. Podczas tegorocznej Dymarek chcemy pokazać po raz pierwszy nocne rozbicie pieca dymarskiego, co może dla turystów stanowić nie lada atrakcję. Systematycznie zapraszamy też popularnych polskich artystów na wieczorne koncerty. Współtwórca Dymarek Świętokrzyskich prof. Kazimierz Bielenin, zapytany o to w czym tkwi tajemnica sukcesu Dymarek, odpowiedział, że to po prostu 2000 lat historii. Tak więc z jednej strony korzystamy z półwiecznej marki, jaką są Dymarki, z drugiej strony wciąż ją uatrakcyjniamy i odmładzamy, żeby turyści wciąż mieli nowe powody do kupowania biletów i odwiedzania Gór Świętokrzyskich.

- Skąd u Pana taka determinacja do komercjalizacji? Wielu organizatorów imprez w naszym regionie to samorządy, które zapraszają turystów na darmowe wydarzenia. Nie każą sobie płacić za wstęp.

- Wstęp na Dymarki nie jest drogi - to po pierwsze. Po drugie mając odpowiednie finansowanie ze sprzedaży biletów, możemy organizować tę imprezę ciągle na coraz wyższym poziomie. Po trzecie wszędzie na świecie dobrze funkcjonująca branża turystyczna zarabia na siebie, a nie traci. Po czwarte całe lata pracowałem „na swoim", prowadziłem również firmę w Wielkiej Brytanii, a następnie w Polsce. To mnie nauczyło patrzenia na turystykę okiem przedsiębiorcy, a nie urzędnika. Jak się zaoferuje turyście dobry produkt, to on chętnie go kupi. Musi tylko mieć pewność, że wie, za co płaci. A wtedy skorzysta nasza gmina oraz lokalni przedsiębiorcy, dzięki dodatkowym wpływom do budżetu. Na zwiększonym ruchu turystycznym i związanej z tym pewnej uciążliwości nie mogą tracić jednak mieszkańcy Nowej Słupi, dla których wstęp na to wydarzenie powinien być za jakiś czas bezpłatny.

- Ci, którzy Pana znają, mówią że jest Pan wizjonerem, który ma plan i konsekwentnie go realizuje. Uważają pana za optymistę, który nigdy nie traci nadziei. Wierzył pan zawsze w Dymarki, wierzył w rozwiązanie konfliktu, dotyczącego używania nazwy imprezy, podobnie jak w otrzymanie unijnych pieniędzy na budowę Muzeum Starożytnego Hutnictwa czy zdobycie funduszy z Unii Europejskiej na budowę Parku Dziedzictwa Gór Świętokrzyskich. I wszystko… idzie po Pana myśli.

- Wierzę w zdrowy rozsądek ludzi. Nie poddaję się, gdy wiem, że mam rację. Drepcę po różnych urzędach, po sponsorach. Przekonuję do swoich racji, proszę, przemawiam do rozsądku, po cichu, bez rozgłosu „robię swoje". Nawet głośny konflikt o nazwę imprezy, udało mi się rozstrzygnąć na korzyść gminy. Tegoroczne Dymarki na pewno będą wyjątkowe, a dodatkowo spełnia się moje marzenie o wielkim kompleksie turystycznym w Nowej Słupi. Tuż obok siebie, prawdopodobnie w tym samym czasie około roku 2021 zostanie otwarte nowe Muzeum Starożytnego Hutnictwa, Park Dziedzictwa Gór Świętokrzyskich oraz muzeum Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Wierzyłem we wszystkie te trzy projekty, przeżyłem nadzieję na ich powstanie, utratę nadziei, nagłe zwroty akcji. Muzeum Hutnictwa oraz Park Legend traktuję trochę jako „swoje dzieci” i realizację marzeń dotyczących utworzenia olbrzymiego kompleksu turystycznego w Nowej Słupi. Wszystko na szczęście układa się zgodnie z planem. Wierzę również, że Dymarki jako wydarzenie to nie szczyt turystycznych możliwości Gór Świętokrzyskich. Mam jeszcze wiele pomysłów. To dopiero początek drogi i zamierzam nią dalej podążać.

POLECAMY RÓWNIEŻ:




TOP10 najbardziej niebezpiecznych krajów na wakacje 2018





Wakacje 2018. Jedziesz do tych krajów? Sprawdź na co warto się zaszczepić!






TOP 10: Plaże nudystów w Polsce [18+] Jak wyglądają?





Nietypowe zwyczaje ślubne na świecie - TOP 10





Czy wiesz co zamówić w smażalni? Sprawdź, których ryb powinno się unikać!






Tego musisz spróbować. TOP 12 sportów wodnych



Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie