MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Płyta > "Live in Tokyo" Wig Wam

Paweł Kowalski
Po przesłuchaniu albumu stwierdziłem jedno – dawno nie miałem tak dobrej zabawy i czystej przyjemności ze słuchania muzyki.
Po przesłuchaniu albumu stwierdziłem jedno – dawno nie miałem tak dobrej zabawy i czystej przyjemności ze słuchania muzyki.
Solą tego krążka są dynamiczne, ostre i melodyjne kawałki: "Gonna Get You Someday".

Eurowizja, z festiwalu promującego prawdziwe talenty muzyczne, stała się szmirą, na którą większość osób nie zwraca uwagi. A mimo to, do dziś oglądam to często mocno obciachowe widowisko. Dlaczego? Ano, dlatego, że liczę, że pewnego dnia jakiś kosmiczny zbieg okoliczności znów sprawi, że moim oczom objawi się zespół wysokiej klasy. Niemożliwe? Też tak myślałem. Aż w 2005 roku zobaczyłem i… uwierzyłem. Właśnie wtedy, na kijowskiej scenie, na której odbywał się eurowizyjny pseudo-show, po raz pierwszy zobaczyłem Wig Wam, zespół, który po dziś dzień jest w czołówce moich ulubionych bandów.

Na czym polega magia Wig Wamu? Cóż nie jest to zespół przesadnie oryginalny. W swej muzyce wyraźnie wzoruje się na KISS czy Europe. Na specjalnie rozbudowane kompozycje też nie ma co liczyć. Gdzie więc tkwi haczyk? Otóż, gdybym miał w jednym słowie, opowiedzieć, po co Wig Wam tworzy muzykę, odpowiedziałbym: ZABAWA! Takie właśnie jest słowo klucz do muzyki czwórki Norwegów. Od początku do końca chodzi o zabawę, o rocka, przy którym można się wyszaleć i wybawić, rock pełnego dystansu do samego siebie. Taki właśnie jest Wig Wam i taka jest właśnie płyta "Live in Tokyo", pierwszy, w krótkiej historii grupy, album koncertowy.
Cały krążek zawiera zbiór najlepszych piosenek z obu studyjnych krążków grupy - "Hard to Be a Rock 'n' Roller" i "Wig Wamania". Wszystko prezentuje się tu naprawdę dobrze, poczynając od strony technicznej, poprzez formę zespołu i na "koncertowej" atmosferze, jaką udało się Wig Wamowi wytworzyć, kończąc. Bardzo ładnie prezentują się łagodne ballady "At The End Of The Day" i "Out Of Time". Solą tego krążka są jednak dynamiczne, ostre i melodyjne kawałki: "Gonna Get You Someday" (warto zobaczyć teledysk do tej piosenki, w którym rockmani z Wig Wamu grają w obskurnym lokalu dla grupy norweskich piwoszy), "Hard To Be A Rock'N Roller", "No More Living On Lies" i prawdziwy hymn zespołu, kawałek "In My Dreams".

Znajdziemy tu też dwa nowe kawałki "Flying High" (niestety przeciętny), oraz znakomity "After The Nine O'Clock News". Świetnie wypada też rockowe solo, jakim raczy nas gitarzysta zespołu - Teeny, podczas utworu "The Riddle". Jednak serce i dusza Wig Wam to przede wszystkim Glam, wokalista grupy, którego świetny, pełen humoru kontakt z publicznością dorównuje chyba tylko jego znakomitemu głosowi.

Po przesłuchaniu albumu stwierdziłem jedno - dawno nie miałem tak dobrej zabawy i czystej przyjemności ze słuchania muzyki. Melodyjność, świetna gra na gitarze i bardzo dobry wokal. Czego chcieć więcej? Jasne, że można znaleźć masę bardziej ambitnej muzyki, ale chyba każdemu przyda się odrobina luzu. Tym bardziej, że mamy tu do czynienia z luzem na naprawdę wysokim poziomie. Warto, więc sięgnąć po krążek "Live in Tokyo" i poszaleć z Wig Wamem. Jeśli zespół utrzyma w następnych albumach taką formę, to grupa KISS może czuć się zagrożona na swej pozycji króla sceny glamrockowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie