Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po artykule w "Echu Dnia" ruszyła machina pomocy dla ciężko chorej Renaty. Jest nadzieja, że uda się wygrać wyścig z czasem

Iwona ROJEK
Dla mieszkanki Dymin jedyną szansą na życie jest przeszczep płuc w Wiedniu. Jako pierwsi dwa tygodnie temu napisaliśmy o 34-letniej Renacie Banasik z Dymin, która choruje na mukowiscydozę.

Pomóżmy Renacie

Pomóżmy Renacie

Wszyscy, którzy chcieliby pomóc Renacie Banasik są proszeni o przekazywanie nawet drobnych kwot na konto Bank Spółdzielczy w Kielcach, filia w Bilczy numer konta 2184930004 0281020691370002 Dyminy ulica Folwerk 15.

Choroba jest tak zaawansowana, że jedyną szansą dla tej młodej kobiety, matki dwojga dzieci jest przeszczep płuc w Wiedniu. Ale trzeba za niego zapłacić 150 tysięcy euro.

- Skąd my weźmiemy taką kwotę - rozpaczają bliscy, rodzice i mąż Renaty. - To dla nas niewyobrażalna suma, a tak bardzo chcielibyśmy, żeby nasza córka żyła - płacze pani Stanisława. - Przecież ma jeszcze dwoje małych dzieci do wychowania. Ta choroba bardzo nas zaskoczyła, nikt z nas nawet o niej wcześniej nie słyszał. Ciężko nam było to słowo wymówić. Tata Renaty też nie może pogodzić się z tym co przytrafiło się jego córce. - Skąd się to wzięło nie mam pojęcia - mówi załamany. - Nikt w naszej rodzinie nie miał takiego schorzenia.

Przypadek Renaty Banasik jest naprawdę wyjątkowy, bo zazwyczaj mukowiscydoza, choroba genetyczna, która powoduje ciężkie uszkodzenia płuc lub trzustki jest wykrywana u dzieci. Chorzy zwykle nie mogą mieć potomstwa i rzadko dożywają wieku średniego. U Renaty wszystko przebiegało inaczej, bo najpierw była leczona na zapalenie płuc, potem na gruźlicę, zdążyła urodzić dwoje dzieci, w tym czasie jej płuca były coraz mniej wydolne, a końcu jakiś czas temu zdiagnozowano u niej mukowiscydozę. Teraz jej stan jest tak ciężki, że oddycha przy pomocy koncentratora tlenu i co kilka dni musi jeździć do Kliniki Chorób Płuc w Warszawie. - Szkoda, że tak późno postawiono diagnozę - ubolewa jej mąż Grzegorz. - Gdyby wykryto ją wcześniej raz, że mogła być właściwie leczona, dwa byłoby więcej czasu na zebranie pieniędzy na przeszczep. Teraz z żoną jest coraz gorzej, co kilkanaście dni dostaje w Warszawie sterydy i antybiotyki, żeby mogła przeżyć kolejne dwa tygodnie. Nieraz nawet one nie pomagają i zaczyna się dusić. Płuca mają takie zwłóknienia, że doszło do przewlekłej niewydolności oddychania.

WYŚCIG Z CZASEM

Doktor Wojciech Skorupa, specjalista chorób płuc z Warszawy powiedział, że czas nagli i do przeszczepu powinno dojść najpóźniej na przełomie sierpnia i września. - Zwlekanie może być niebezpieczne - podkreśla. - A tylko przeszczep może uratować tej kobiecie życie.
Mąż Renaty, Grzegorz dopowiada, że lekarze z Zabrza nie podjęli się wykonania tego zabiegu i pozostał im Wiedeń. Do tej pory przeprowadzono tam 12 przeszczepów płuc u Polaków, które zakończyły się powodzeniem. Tylko zdobycie tak ogromnej sumy wydaje się mało realne.

Na szczęście po naszym artykule znaleźli się ludzie, którzy chcą zebrać te pieniądze i wierzą w to, że się uda. - 700 tysięcy złotych wydaje się być niewyobrażalną kwotą, ale jakby każdy mieszkaniec coś przekazał na pewno da się ją uzbierać - mówi Aleksandra Błaszczyk, mieszkanka Dymin. - Jakiś czas przebywałam za granicą, ale niedawno wróciłam i jak przeczytałam ten artykuł od razu razem z koleżankami pomyślałyśmy, że nie ma na coś czekać. Trzeba działać, żeby pomóc naszej znajomej. Przecież każdy z nas może znaleźć się w takiej sytuacji i jeden chory człowiek sam sobie nie poradzi. Rodzina też w takiej sytuacji nie ma głowy do zbierania pieniędzy. Spotkałyśmy się z Agnieszką Krężołek i innymi dziewczynami i ustaliłyśmy plan działania. Pomogła nam kielecka drukarnia Jawist, wydrukowałyśmy 600 plakatów i dzięki przychylności dyrekcji Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Kielcach są już rozwieszone w autobusach miejskich. Bardzo prosimy wszystkich pasażerów o wsparcie tej akcji ratującej życie. Wystarczy spisać sobie numer konta i wpłacić tyle ile każdy może. Do naszego pomysłu zbierania funduszy na przeszczep przychylnie odniosła się także dyrekcja poczty, w najbliższych dniach listonosze mają wkładać do skrzynek mieszkańców ulotki z numerem konta Renaty. Bardzo dziękujemy za to obu dyrekcjom. Pieniądze będziemy zbierać w czasie pielgrzymki w Chęcinach, chce nam pomóc ksiądz Marian Florczyk.

Zadzwoniły do nas poruszone władze Morawicy. Wójt Marian Buras, razem ze swoimi pracownikami chcą w czasie niedzielnej imprezy, wyborów miss i mistera, która odbędzie się w muszli zorganizować zbiórkę pieniędzy dla chorej Renaty. - Trzeba ratować życie każdego dopóki jest to możliwe - powiedzieli pracownicy gminy. - Wierzymy, że uczestnicy tej imprezy zrozumieją ciężkie położenie mieszkanki naszej gminy i wesprą ją finansowo.

Kilka dni temu, zaraz po artykule przyszedł do naszej redakcji sympatyczny kielczanin Tomasz Kaczmarzyk. Już wydrukował plakat, powiesił go w swoim sklepie Dewua przy ulicy Turystycznej 1. Można tam pobrać plakaty, numery konta. Twierdzi, że nie mógł zachować się inaczej. - Siostra mojej dziewczyny Mileny chodziła z Renatą do jednej klasy, w rodzinie też miałem bliską osobę, która chorowała na raka płuc, błyskawicznie podjęliśmy decyzję o tym, żeby Renacie pomóc - mówi. - Dlatego od każdej sprzedanej rzeczy będziemy przekazywać chorej kobiecie 5 procent, robię też aukcję odzieży na allegro dla Renaty. Uważam, że obowiązkiem tych, którym się w miarę dobrze wiedzie i są w miarę szczęśliwi, tak jak ja, jest pomaganie innym, słabszym - tłumaczy motywy swojego działania. - Na razie niczego mi nie brakuje, jestem zdrowy, to dlaczego miałbym nie pomóc innemu człowiekowi. Czymże są pieniądze, tylko zwitkami papieru, dlaczego ma od nich zależeć życie ludzkie. Chciałbym zaapelować też do wszystkich przedsiębiorców, aby zechcieli pomóc Renacie. Pieniądze nie są najważniejsze, trzeba patrzeć na świat i ludzi bardziej życzliwie, dostrzegać tych, którym się nie powiodło, albo przeżywają tragedię.

APEL DO WŁADZ

Do akcji zbierania pomocy dla Renaty przyłączył się też Konrad Łęcki, kandydat na prezydenta Kielc ze Stronnictwa Demokratycznego. - Nie chciałbym, żeby ktoś moje działanie postrzegał jak element kampanii wyborczej, bo tak nie postępuję - wyjaśniał. - Najpierw przeczytałem artykuł w "Echu Dnia", potem przyszła do mnie Ola Błaszczyk i tak zaraziła mnie swoim entuzjazmem, że postanowiłem pomóc. Zorganizowaliśmy konferencję, na którą zaprosiliśmy rodzinę i przyjaciół chorej kobiety, żeby przedstawić plan działania - informował. - Zwracam się do innych kandydatów na prezydenta miasta Kielc o włączenie się do akcji zbiórki pieniędzy na przeszczep. Apeluję także o pomoc do polityków, naszych eurodeputowanych. Ważne są drogi, inwestycje, ale ważni są także ludzie żyjący w tym regionie. Kampania wyborcza i hasła szybko przeminą, niech pozostanie po niej coś dobrego i trwałego, uratowane życie ludzkie.

Wzruszony był mąż kobiety i dziękował wszystkim za pomoc. - Po artykule w "Echu" napływa pomoc z całej Polski - mówił. - Żona tak bardzo chciałaby żyć. Nadal jest w Warszawie, ale już pomału wstaje z łóżka. Czekamy teraz na oficjalne pismo z Zabrza, że nie podejmą się w kraju tej operacji. Dopiero wtedy fundusz zdrowia będzie mógł podjąć decyzję czy dołożą jakąś część tej kwoty.
Dzieci Renaty również przysłuchiwały się wszystkim deklaracjom o wsparciu z wielką nadzieją i bardzo prosiły o pomoc dla mamy.

- Czekamy na dalsze pomysły - mówiła Aleksandra Błaszczyk. - W zasadzie każdy dzień przynosi coś nowego jak można by jeszcze pomóc młodej mieszkance Dymin. Bo trzeba koniecznie wygrać wyścig z czasem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie