Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po awanturze o miejski program in vitro. Katarzyna Suchańska: Urządzono nam „Wietnam”, ciskano słowami jak kamienie

Paweł Więcek
Paweł Więcek
Katarzyna Suchańska
Katarzyna Suchańska
Po awanturze o miejski program in vitro. Rozmowa z Katarzyną Suchańską, przewodniczącą klubu radnych Bezpartyjni i Niezależni w Radzie Miasta Kielce. O epidemii wirusa nienawiści, agresji słownej w internecie i odrzucaniu politycznych kalkulacji.

W Kielcach przyjęto program in vitro dla par borykających się z problemem niepłodności. Temperatura dyskusji na ten temat była wysoka. Dlaczego ta kwestia aż tak mocno rozpaliła kielczan?
Określiłabym to jako epidemię wirusa nienawiści, która po raz kolejny wybuchła podczas dyskusji o programie in vitro. Jako radni z klubu Bezpartyjni i Niezależni zgłosiliśmy swoje merytoryczne uwagi i propozycje zmian kilku zapisów nie odnoszących się do aspektów medycznych. Nasz cel był jasno artykułowany – wprowadzić mechanizmy, które sprawią, że z programu finansowanego z miejskich pieniędzy będą mogli korzystać tylko kielczanie. Jednak niektórzy autorzy programu podeszli do naszego stanowiska bardzo emocjonalnie, może nawet fanatycznie. Zatrzasnęli się na rozmowę o jakichkolwiek poprawkach. I zamiast rozmawiać, co w demokracji wydaje się standardem, rozpoczęli seans nienawiści w internecie przeciwko nam. Odrzucili ofertę dialogu i postanowili wymóc na nas określone działania poprzez nakręcanie społecznej presji, często przemocą słowną.

Rzeczywiście posypały się na Państwa gromy. Ale ktoś mógłby powiedzieć – taka jest polityka i trzeba być odpornym na takie akcje...
Politykę można uprawiać albo poprzez rozmowę i szacunek dla drugiej strony, albo krzycząc na kogoś, kto ma inne zdanie, i deptając jego godność osobistą. Niektórzy autorzy programu in vitro wybrali to drugie rozwiązanie. Ciskano w nas słowami jak kamienie, bez opamiętania, przez kilkadziesiąt dni. To były dla mnie ciężkie chwile. Zwłaszcza, że atak przyszedł ze strony ludzi, z którymi kiedyś miałam dobre relacje na gruncie prywatnym, z którymi wspólnie kandydowaliśmy z tego samego komitetu do Rady Miasta. Sztylet w plecy. Na profilach kilku autorów programu in vitro w komentarzach pod postami wybił rynsztok. Nikt nie usuwał tych wpisów - nienawistnych, pełnych obraźliwych epitetów, odzierających nas z godności, odczłowieczających. Wręcz przeciwnie – podsycano tę straszną atmosferę nienawiści wokół nas. Z „łagodniejszych” tekstów, które pojawiały się w internecie, można wymienić: trzeba zdusić tę żmiję, puste ryje, zwykłe świnie. Ubliżano także, co mną szczególnie wstrząsnęło, naszemu czteromiesięcznemu dziecku. Jakim trzeba być podłym człowiekiem! A to wszystko tylko dlatego, że jako radni w ramach uprawnień przypisanych do mandatu zgłosiliśmy swoje uwagi do projektu uchwały… Przeżyłam to tym mocniej, że już wcześniej zaczęłam się obawiać o życie i bezpieczeństwo dziecka, ponieważ w ostatnim czasie wokół mojej rodziny działy się różne dziwne rzeczy – groźne telefony, próba kradzieży tożsamości, próby włamań.

Ostatecznie program in vitro został przyjęty, bo zagłosowaliście za.
Od początku autorzy programu mówili, że los tej uchwały zależy od nas, od tego, jak zagłosujemy. Za pierwszym razem wstrzymaliśmy się podczas głosowania, ponieważ nie uwzględniono naszych poprawek, ba, nawet nie chciano z nami o tym rozmawiać. Podkreślaliśmy na każdym kroku, że jesteśmy za in vitro, za programem, ale w ulepszonej wersji. Tymczasem w ramach seansu nienawiści wmawiano kielczanom, że jesteśmy… przeciw. Jednocześnie cały czas mówiono, że wszystko zależy od nas. Ostatecznie zrezygnowaliśmy z naszych postulatów po zapewnieniu ze strony prezydenta, iż nie zabraknie pieniędzy na leczenie niepłodności dla kielczan, i zagłosowaliśmy za. Gdyby nie nasze głosy, uchwała by nie przeszła. To oczywiste. Po sesji na łamach „Echa Dnia” w cyklicznym materiale promocyjnym stowarzyszenia Bezpartyjni i Niezależni poinformowaliśmy mieszkańców Kielc o tym, jak głosowaliśmy. I znów zaczęło się piekło. Chyba jeszcze gorsze niż w poprzednim odcinku. Od pewnego czasu przestaliśmy jednak traktować tę mowę nienawiści obojętnie. Zgłaszamy takie przypadki na policję. Zapadły już wyrok skazujące, ale przy innych sprawach.

To nie była prowokacja wobec radnych, którzy pracowali nad programem? Próba podpięcia się pod nośny temat?
Przepraszam – głosowaliśmy za programem. Wcześniej mówiono, że nasze głosy są kluczowe, bo PiS z powodów ideologicznych jest przeciw metodzie in vitro. Wniosek logiczny jest następujący: doprowadziliśmy do przyjęcia programu in vitro. Bez nas byłoby to niemożliwe ze względów arytmetycznych. Czy zatem nie mieliśmy prawa napisać, że program przeszedł dzięki naszemu poparciu? To kłamstwo, manipulacja? Nie – to czysta prawda. Domyślam się, skąd tak gwałtowna reakcja niektórych autorów programu, ale zostawmy to. Chcę jeszcze raz podkreślić – jako Bezpartyjni i Niezależni chcieliśmy pełnych gwarancji, że dofinansowanie trafi tylko i wyłącznie do par z Kielc, bo angażujemy w ten program pieniądze kielczan. Odrzuciliśmy na bok kalkulacje polityczne – co się bardziej opłaca wizerunkowo, a co mniej. Stanęliśmy po stronie kielczan i na straży naszego wspólnego skarbca. Urządzono nam za to „Wietnam”.

Gdyby Pani mogła cofnąć czas, zagłosowałaby za już przy pierwszym podejściu?
To trudne pytanie. Bo sprowadza się w istocie do pytania o to, jaką cenę psychiczną czy zdrowotną można ponosić w służbie publicznej. I czy warto narażać siebie oraz najbliższych na nieprzyjemności, jakie na nas spadły. Cieszę się, że moja córeczka ma tylko cztery miesiące… Nie wiem, jakby zareagowała, gdyby miała 15 lat i czytała komentarze z tego rynsztoka na temat matki i ojca. Ale kto mnie zna, wie, że jestem „zadziora” i nigdy nie odpuszczam. Jeśli wierzę, że coś jest dobre, słuszne, ważne – działam konsekwentnie, by to urzeczywistnić. Nie poszłam do Rady Miasta, by chować głowę w piasek. Nie wstydzę się swoich głosowań. Nie ugnę się pod żadną presją, nawet najbardziej brutalną. I nigdy nie zastosuję w swojej działalności publicznej metod, które ćwiczono na nas. Nie chcę bowiem żyć w domu bez luster. Jako szefowa Komisji Finansów Publicznych zajmuję się pracą merytoryczną na rzecz Kielc i kielczan, czuwam nad budżetem miasta dbając o to, by nie zabrakło pieniędzy na niezbędne inwestycje – na przykład rozpoczęty niedawno remont ulicy Prostej, na przedszkola i żłobki czy walkę ze smogiem. Klub Bezpartyjni i Niezależni skupia się na akcjach społecznych jak „Dbajmy o bliskich” pomagając seniorom w zakupach. Staram się cały czas dostrzegać jasną stronę pełnienia mandatu radnego omijając z daleka złych ludzi.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie