Sandomierscy strażacy najbardziej cieszą się z lekkiego samochodu ratownictwa wodnego. Zastąpi on 30-letniego mercedesa, przystosowanego dla płetwonurków. Wszystkie pięć pojazdów ma zawieszenia terenowe.
- Tegoroczna powódź pokazała, że auta osobowe u nas są raczej nieprzydatne - mówi starszy brygadier Krzysztof Wolak, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Sandomierzu. - Podczas drugiej fali komendant główny straży poprosił o zawiezienie na tymczasową opaskę do Koćmierzowa - opowiada Wolak. - Wsiadł do samochodu osobowego. Na miejsce nie dotarliśmy, auto zepsuło się na wybojach. Wstyd był ogromny, ale komendant zamiast okazania gniewu, zapewnił, że w miejsce uszkodzonego dostaniemy nowy samochód.
PREZENT OD KOMENDANTA
Prezentem od komendanta głównego będzie skoda na podwoziu terenowym. W Sandomierzu pojawi się lada moment.
Prawdopodobnie dzisiaj przyjedzie kolejny nowy samochód, tak zwany kwatermistrzowski. Zastąpi on wysłużonego lublina, którego zniszczenia dopełniła powódź.
- Wisła niosła z sobą potężne ilości zanieczyszczeń również chemicznych - mówi jeden ze strażaków. - Podłoga w lublinie całkowicie zardzewiała. Możną ją zamieść miotłą - żartuje ratownik.
Trzeci samochód, terenowy mercedes, strażacy otrzymali od straży granicznej.
- Musieliśmy go przemalować z zielonego na czerwony kolor i założyć nowe "koguty" - dodaje komendant Wolak. - Co prawda nie jest to najnowszy pojazd, ale u nas jeszcze długo pojeździ. Co najważniejsze, ma zawieszenie terenowe.
Czwartym samochodem jest terenowy suzuki. Auto kosztowało niecałe 70 tysięcy złotych i przyda się grupie ratownictwa wodnego.
- W tej chwili liczy ona dziewięciu strażaków. Są akcje, na które nie trzeba jechać dużym samochodem, może pojechać kilku nurków, a sprzęt każdego mieści się w worku. Stąd niewielka terenówka na kilka osób - wyjaśnia komendant Wolak.
RARYTAS DLA PŁETWONURKÓW
Prawdziwym rarytasem jest piąty z kolei, lekki samochód ratownictwa wodnego na podwoziu mercedesa. Samochód został zaprojektowany od podstaw pod potrzeby płetwonurków. Do tej pory, grupa ratownictwa wodnego przemieszczała się 30-letnim mercedesem, przerobionym na potrzeby strażackie.
W nowym wozie, wartym prawie 700 tysięcy złotych znalazło się mnóstwo ważnych urządzeń. Przede wszystkim agregat powietrzny służący do nabijania butli dla płetwonurków.
- Nie będzie obawy, że butla się skończy i trzeba ją wieźć, aby nabić. Wszystko można zrobić na miejscu. W samochodzie jest też duża butla z tlenem na wypadek gdyby doszło do szybkiego wynurzenia nurka. Wtedy trzeba podać mu tlen - wylicza komendant.
Mercedes wyposażone jest w niewielki dźwig do wyciągania na przykład samochodu, który wpadł do stawu. W pojeździe jest też kabina prysznicowa.
STARE SAMOCHODY ZOSTANĄ NA SŁUŻBIE
Stare samochody nie powędrują na złom. Zostaną wyremontowane i przekazane do jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych z terenu powiatu sandomierskiego. Na przykład 30-letni mercedes trafił do gminy Wilczyce.
Komendant Wolak i strażacy są zadowoleni z nowych samochodów. Nowe auta, to większa skuteczność i niezawodność sprzętu. Najstarszy samochodów został kupiony w 2002 roku, ma osiem lat.
Według komendanta, plany zakupienia samochodu dla ratowników wodnych były już od 2008 roku. Na drodze stanął brak pieniędzy. Samochód dla płetwonurków w części został sfinansowany z pieniędzy samorządów powiatu sandomierskiego.
Komendant Wolak podkreśla, że z pomocą pospieszyła też spółka Pilkington, właściciel huty szkła w Sandomierzu. - Oni wspierają nas od dawna i zawsze możemy liczyć na przychylność władz spółki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?