Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po pożarze na Chęcińskiej: Mieszkańcy kamienicy bez pomocy

Agata KOWALCZYK
Janina Dzigman boi się przebywać w swoim mieszkaniu, gdy założono stemple do wzmocnienia stropów, nadwątlonych przez czas i wodę z akacji gaśniczej.
Janina Dzigman boi się przebywać w swoim mieszkaniu, gdy założono stemple do wzmocnienia stropów, nadwątlonych przez czas i wodę z akacji gaśniczej. Aleksander Piekarski
Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Chęcińskiej w Kielcach zostali w zalanych mieszkaniach z niesprawnymi piecami do ogrzewania.

- Mieszkanie zostało zalane podczas gaszenia pożaru na ostatnim piętrze. Piece są nieczynne, jest potwornie zimno i mokro. Nie wiem, kiedy wyschną ściany i sufity. Nie da się mieszkać, a miasto zostawiło nas bez pomocy - mówi Antonina Bedla z Chęcińskiej 14 w Kielcach.

Pożar wybuchł w starej miejskiej kamienicy w piątek wieczorem. Cudem nikt nie zginął. Od ognia ucierpiało jedno mieszkanie, a dwa znajdujące się pod nim - na parterze i pierwszym piętrze - zostały zalane podczas akcji gaśniczej.

- Wszystko było w wodzie, ściany i sufity dalej są mokre. Piece mamy nieczynne od dawna, nie da się w nich napalić, bo nie ma ciągu. Bez ogrzewania nie ma mowy, że ściany wyschną. Jest potwornie zimno i wilgotno. Siedzimy w kurtkach. Zaraz na tynkach zrobi się grzyb - dodaje pani Antonina. - Przez kilka dni nie mieliśmy prądu, włączyli dopiero w poniedziałek. Elektryk ostrzegł, żeby bardzo uważać, bo może dojść do zwarcia. Kazał wykręcać korki przed każdym wyjściem z domu, aby uniknąć kolejnego pożaru.

STRACH ZOSTAĆ POD SUFITEM

W mieszkaniu na pierwszym piętrze następnego dnia po pożarze pojawiły się stemple. - Mam kolumny jak w pałacu. Ale jak oni postawili te stemple! Były za krótkie, to przynieśli jakieś płyty, wygrzebane z chodnika z ziemią i piachem, i takie położyli mi na dywanie. Boje się tu mieszkać, bo sufit grozi odpadnięciem, więc raczej siedzę u syna albo u sąsiadów z innego pionu - opowiada Janina Dzigman. - I czekam na inny lokal.

Dodaje, że już 14 lat temu złożyła wniosek o zamianę mieszkania na mniejsze, bo sama została na 60 metrach kwadratowych. - Nie dostałam ani jednej propozycji. Po sąsiedzku od kilkunastu lat stoi duży, pusty lokal, pisałam o tym do ratusza, ale nikt się nim nie zainteresował. Dopiero po pożarze weszli tu i przerazili się jego stanem. Od kilkudziesięciu lat nikt nie dba o tę kamienicę, nic tu się nie robi.

NIE NADAJE SIĘ DO ZAMIESZKANIA

Zaraz po ugaszeniu ognia w kamicy pojawili się pracownicy nadzoru budowlanego. - Ten budynek nie nadaje się do dalszego użytkowania, jeszcze przed pożarem stwierdziliśmy jego zły stan. Nakazaliśmy Miejskiemu Zarządowi Budynków wykonanie ekspertyzy budowlanej do 30 września - informuje Zdzisław Krzyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Kielcach. - Do tej pory jej nie otrzymaliśmy, wyślemy upomnienie, a potem naliczymy grzywnę. Nie czekając na ekspertyzę, przygotowaliśmy decyzję o wyłączeniu budynku z użytkowania. Miasto musi wyprowadzić lokatorów i zdecydować albo o remoncie, albo o wyburzeniu. Niestety, przepisy nie pozwalają nam wskazać terminu, w jakim ma to zrobić.

Dodaje, że budynek był już wyłączony z użytkowania w latach 70. - Nie ma na to dokumentów, ale wiemy o tym z ustnych przekazów. Od tego czasu nic w kamienicy nie zrobiono. Stoi ona tylko dzięki lokatorom, którzy dbali o mieszkania. Administrator zaniedbał budynek - tłumaczy. - Dodatkowo po pożarze stropy zamokły, konieczne było ich podstemplowanie. Ryzykowne jest korzystanie z instalacji elektrycznej, która pochodzi jeszcze sprzed wojny. Prawdopodobnie zwarcie było przyczyną pożaru - informuje Wiesław Krzyk.

- Ekspertyza jest gotowa, potwierdza ona przypuszczenia o złym stanie budynku. Nie mogliśmy jej wcześniej zlecić, bo nie mieliśmy pieniędzy. Lokatorów trzeba wykwaterować i zgłosimy problem do ratusza, bo to Wydział Mieszkalnictwa musi zapewnić im nowe lokum - przyznaje Aleksander Słoń, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków w Kielcach.

MIESZKAŃ NIE MA, TRZEBA CZEKAĆ

Miasto mieszkań na razie nie ma. - Na pewno wszystkich od razu nie wyprowadzimy. Pierwszeństwo mają trzy rodziny, które ucierpiały w pożarze i przy gaszeniu. Dla nich lokale znajdziemy błyskawiczne - zapewnia Marek Klikowicz, dyrektor Wydziału Mieszkalnictwa Urzędu Miasta w Kielcach.
Co znaczy "błyskawicznie" dla urzędników? - Postaramy się, aby to było w tym roku. Wiem, że dla lokatorów błyskawicznie to za dzień czy dwa. Tak szybko nie jest to możliwe. Nie mamy mieszkań, nawet tymczasowych, które stoją i czekają. Musimy szukać albo liczyć na coś z odzysku. Lokator z mieszkania, które się spaliło, prawdopodobnie trafi do domu opieki społecznej, bo to chory, niesamodzielny człowiek, a dwie rodziny muszą poczekać. Porozmawiam z administratorem, aby doprowadził piece do użytku. Ogrzewanie powinno działać bez względu stan budynku. Pozostałe trzy rodziny z tej kamienicy planujemy wykwaterować w pierwszym kwartale przyszłego roku - informuje dyrektor Klikowicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie