Rok temu, 8 marca dyrektor stracił prawo jazdy. W tym dniu policja złapała go na jeździe samochodem pod wpływem alkoholu. Podczas kontroli odmówił badania alkomatem. W szpitalu pobrano mu krew. Wynik: 0,77 promila alkoholu. Szef opatowskiego pośredniaka przed sądem i na policji przyznał się do jazdy po "kielichu". Mówił, że w tym dniu wypił 200 mililitrów koniaku i wsiadł za kółko, gdyż w ważnej sprawie zadzwonił do niego syn i musiał do niego jechać.
W ubiegłym roku opatowski sąd - jak na rozprawie tłumaczył sędzia - w kontekście niekaralności, niemataczenia i przyznania się oskarżonego, umorzył wykonania kary na rok. Oznaczało to, że dyrektor tylko stracił prawo jazdy na rok. Choć sąd w Opatowie uznał go za winnego, nie został skazany. Dyrektor miał też zapłacić 3 tysiące złotych na rzecz kieleckiego stowarzyszenia "Wspólnie Pomagamy". Wyrok nie był prawomocny. Od wyroku odwołała się sandomierska prokuratura rejonowa. W kieleckim Sądzie Okręgowym uznano, że stopień szkodliwości społecznej, jakim jest jazda w stanie nietrzeźwości jest wysoki a nie jak wskazuje Sąd Rejonowy w Opatowie - niski. Kielecki sąd nakazał opatowskiemu rozpoznać sprawę ponownie. Ostatnie posiedzenie odbyło się w czwartek, 5 kwietnia.
- Przewód sądowy został zamknięty - oznajmia Artur Łukawski, prezes Sądu Rejonowego w Opatowie. - Na posiedzeniu 12 kwietnia o godzinie 13 sąd już tylko ogłosi wyrok.
Gdyby dyrektor został skazany za jazdę pod wpływem alkoholu, straciłby stanowisko szefa opatowskiego "pośredniaka". Miałby też problem ze znalezieniem pracy, głównie w samorządzie. Coraz więcej pracodawców żąda zaświadczenia o niekaralności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?