Tragedia rozegrała się w grudniowe popołudnie ubiegłego roku. Na przejazd kolejowy w Skarżysku wjechał ford fiesta - kierowca sądził zapewne, że może to zrobić, bo szlabany nie były opuszczone. Auto staranował pociąg pospieszny relacji Olsztyn - Kraków. Siła uderzenia była ogromna, fiesta została zgnieciona i odrzucona o kilkadziesiąt metrów, upadła obok budki dróżnika.
Kierowca zginął, jego żona w ciężkim stanie
Bilans był tragiczny. 60-letni kierowca samochodu zginął na miejscu, jego 58-letnia żona w bardzo ciężkim stanie trafiła do szpitala, na szczęście lekarzom udało się uratować jej życie.
Śledztwo w sprawie wypadku właśnie się skończyło, w stan oskarżenia Prokuratura Rejonowa w Skarżysku-Kamiennej postawiła dróżniczkę, która tamtego dnia powinna była opuścić szlabany co najmniej na dwie minuty przed przejazdem pociągu. Nie zrobiła tego. Dlaczego? Tego nie wiadomo. W śledztwie ustalono natomiast, że kobieta zorientowała się, iż nadjeżdża pociąg - tuż przed wypadkiem wybiegła z budki i krzycząc próbowała ostrzec kierowcę samochodu o niebezpieczeństwie. Nie zdążyła.
Nie wie, dlaczego nie opuściła rogatek
- Kobietę oskarżyliśmy o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym - wyjaśnia prokurator Jerzy Kutera, szef Prokuratury Rejonowej w Skarżysku-Kamiennej. - Przyznała się, ale nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego nie opuściła rogatek.
Teraz 40-letniej dróżniczce grozić może nawet do ośmiu lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?