O sprawie pisaliśmy w piątkowym "Relaksie". Energetycy usuwający awarie energetyczne spowodowane ostrym atakiem zimy w czwartek przed południem nie zostali wpuszczeni na miejsce, gdzie znajdują się stacja transformatorowa i słupy średniego napięcia. Najpierw mieli przyciąć wierzchołki drzew i kilka gałęzi, a następnie usunąć usterkę na przewodach, lecz właścicielka działki nie wyrażała na to zgody. To bardzo zdenerwowało pozostałych mieszkańców Podgórza, bo do ich domów prąd przestał płynąć w poniedziałek około godziny 7.
CZYTAJ TAKŻE: Od czterech dni nie mają prądu, bo sąsiadka nie zgadza się na przycięcie drzew
Na miejsce musiała przyjechać policja, pojawił się także burmistrz Bodzentyna Marek Krak. Po kilku godzinach rozmów udało mu się przekonać kobietę do wpuszczenia ekipy energetycznej, ale po jakimś czasie... zmieniła zdanie. Znów konieczna była mediacja, a z informacji, jakie uzyskaliśmy w czwartek po godzinie 19 od policji, wynikało, że właścicielka nadal jest na "nie".
Ostatecznie w późnych godzinach wieczornych pani ustąpiła, tym razem na dobre. - Kobieta zgodziła się, by pracownicy zakładu weszli na jej działkę i przystąpili do naprawy. Spór został rozstrzygnięty i brygada już od piątkowego rana pracowała tam, by usunąć ugięte pod ciężarem lodu i śniegu oraz złamane drzewa, a następnie naprawić linie - mówi Anna Szcześniak z Polskiej Grupy Energetycznej oddział w Skarżysku-Kamiennej.
W drugich mediacjach i prośbach do kobiety, by ustąpiła, znowu uczestniczył burmistrz Marek Krak. - Bardzo pomógł, po trwających dosyć długo rozmowach przekonał panią do zmiany zdania - dodaje Anna Szcześniak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?