Ludzie nie tylko chcą kupić sobie miniaturową kamerę i mikrofon, ale również gorączkowo poszukują specjalistów, którzy sprawdzą, czy w ich firmie i domu nie ma podrzuconych "pluskiew"...
A wszystko przez wyemitowane w TVN nagranie z ukrytych kamer rozmów poseł Renaty Beger z Samoobrony z Adamem Lipińskim (PiS), szefem kancelarii premiera. Dzięki maleńkim kamerom i głośnikom ukrytym w pokoju hotelu sejmowego cała Polska usłyszała, co polityk PiS oferuje posłance Samoobrony w zamian za przejście do partii Kaczyńskich.
BŁOGOSŁAWIĄ AFERĘ
Nagranie, które wstrząsnęło polską sceną polityczną, to miód na serce... firm sprzedających miniaturowy sprzęt do nagrywania. Kieleccy instalatorzy ukrytych kamer i mikrofonów mówią, że teraz zaczął się duży ruch w ich biznesie. - Do tej pory ludzie trochę się obawiali używać takiego sprzętu, chociaż nie jest to prawnie zabronione, ale po nagraniu polityków te obawy prysły - zdradza Arkadiusz Beck, właściciel kieleckiej firmy.
Tym bardziej że uzbrojenie gabinetu w sprzęt do nagrywania to wydatek około dwóch tysięcy złotych. Znacznie większy wydatek czeka osobę, która chce wynająć specjalistów do sprawdzenia, czy w jej firmie lub domu nie ma podłożonego podsłuchu i kamer. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w naszym regionie specjalizuje się w tym tylko jedna agencja detektywistyczna. - Teraz chcą to też robić inne agencje, ale trzeba sporo zainwestować w sprzęt do wyszukiwania "pluskiew". Takie urządzenia kosztują nawet 10 tys. euro! - ujawnia nam człowiek z branży detektywistycznej.
PARTIE SIĘ NIE BOJĄ
Świętokrzyscy politycy uważają jednak, że ludzie niepotrzebnie nakręcają psychozę wokół podsłuchów i ukrytych kamer. - Oczywiście, że może być takie zagrożenie, ale to jest totalny absurd, żeby teraz szukać w biurze podsłuchów! Nie dajemy się ponieść emocjom i panice - mówi Piotr Żołądek, dyrektor biura Zarządu Wojewódzkiego Polskiego Stronnictwa Ludowego w Kielcach.
Ludowcy zapewniają, że nie prowadzą takich przedwyborczych pertraktacji, których mogliby się wstydzić, gdyby ktoś je nagrał i ujawnił. Za to Platforma Obywatelska ma pewność, że w ich kieleckim biurze nie ma podsłuchu i ukrytych kamer. - Miesiąc temu malowaliśmy całe pomieszczenie i nie znaleźliśmy niczego podejrzanego - śmieje się Zbigniew Brzeziński, sekretarz świętokrzyskiej PO: - A poza tym nie obawiamy się, że ktoś chciałby nas podsłuchać, a zdrady w szeregach nie przewidujemy!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?