Pogoń za lisem wygrała kobieta. Po stu latach w gminie Włoszczowa wznowiono obchody Hubertusa

Dawnym obyczajem obchody rozpoczęto polową mszą świętą. Była parada jeźdźców, prezentacja psów myśliwskich oraz pokaz dżygitówki, czyli kaskaderki konnej, którą wykonal Hubert Jedliczka, współorganizator wydarzenia. Przybyli na imprezę mogli także posłuchać sygnałów myśliwskich. Zwieńczeniem święta była wspólna biesiada. W malowniczej scenerii dawnej bażanterii były też atrakcje dla dzieci, strażacy częstowali potrawami z grilla i nie mogło zabraknąć myśliwskiego bigosu.
Imprezę we Włoszczowie zorganizowano po raz pierwszy od 100 lat. Na jego obchody przyjechali potomkowie rodu Niemojewskich z Krakowa, Warszawy i Kwiliny. Święto myśliwych i jeźdźców zorganizowała Fundacja Folwark Podzamcze rodziny Jedliczków od wieku związana z dobrami Niemojewskich.

- Bardzo się cieszymy z powodu reaktywacji Hubertusa, którego już od stu lat nie obchodzimy w naszej gminie. Święto myśliwych połączono z licznymi wydarzeniami kulturalnymi, uczestnikom bardzo to przypadło do gustu. Powodem do radości z pewnością jest to, że znalazła się organizacja, która ma ogromną determinację, by propagować regionalne tradycje i aktywny wypoczynek. Impreza na stałe wpisze się w kalendarz spotkań – mówi Iwona Boratyn, rzecznik gminy Włoszczowa.