MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poleciałabym na Księżyc

Dorota KUŁAGA

Znajomi mówią o niej - dziewczyna z fantazją. Sama przyznaje, że nie lubi monotonii, uwielbia natomiast zaskakiwać oryginalnymi pomysłami. Tak było choćby z mieszkaniem w Krakowie, które kupiła w czasie zgrupowania w Republice Południowej Afryki. Wioletta Frankiewicz-Janowska, czołowa zawodniczka na świecie w biegu na 3000 metrów z przeszkodami, nasza nadzieja na medal na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, opowiedziała nam o kontrakcie reklamowym, o słabości do... spodni i czekolady z bakaliami, zdradziła też, w jakim programie telewizyjnym chciałabym wystąpić.

* Mówi się, że kobieta zmienną jest. Lubisz częste zmiany w swoim życiu?

- W wielu dziedzinach tak, ale nie w wyglądzie. Raz obcięłam włosy i mój mąż przez miesiąc nie miał spokoju, musiał słuchać mojego marudzenia. Radykalne zmiany nie zawsze wychodzą na dobre.

* A jak jest z ubraniami ? Jaki styl preferujesz?

- Praktyczny. Eleganckie rzeczy zakładam sporadycznie, głównie wtedy, gdy idę na podsumowanie plebiscytu. My nie mamy takiego pola do popisu, jak inne kobiety, przez większość dni w roku jesteśmy w rozjazdach, na obozach, zawodach. Dlatego zazwyczaj zakładam dżinsy, wygodny sweterek, sportowe buty. Ostatnio zaczęłam dobierać różne dodatki, jestem na etapie kupowania modnych pasków.

* Spodni też?

- Oj, ta słabość mi nie minęła, podobnie jak do czekolady z bakaliami (śmiech). Jak wejdę do sklepu i zobaczę ładne spodnie, to nie wyjdę, dopóki nie znajdą się w mojej reklamówce. W szafie mam już ponad trzydzieści par. Upatrzyłam sobie kolejną, ale trochę kosztuje. Powoli staram się przekonać męża do tego zakupu.

* Na co jeszcze lubisz wydawać pieniądze?

- Chętnie wydawałabym na podróże, ale na razie nie mogę sobie na to pozwolić, bo nie mam czasu. I wzięłabym ze sobą męża, bo razem byliśmy tylko na Słowacji. Tak się składa, że kiedy ja mam wolne, to on musi pracować. A w wakacje z kolei ja mam ważne starty. Na zagraniczny wyjazd we dwoje na razie się nie zanosi.

* Które kraje chciałabyś zobaczyć?

- Na pewno Australię, Nową Zelandię i Wietnam. Może jeszcze Kubę, do której właśnie wyjechał mój mąż, w nagrodę za dobre wyniki w pracy. A najchętniej poleciałabym na Księżyc, to miejsce od dawna mnie fascynuje. Podobno za 20 milionów dolarów można już sobie zafundować taką wycieczkę. Poczekam, może spuszczą z ceny (śmiech).

* To może porozmawiamy teraz o twoich zarobkach...

- A możemy o tym nie rozmawiać ?

* Dlaczego tak unikasz tego tematu? W niektórych krajach zarobki sportowców publikowane są w Internecie.

- Ale tam ludzie mają inną mentalność. U nas jest duża zawiść, o czym mogłam się już przekonać. Po zawodach Grand Prix w Monte Carlo w telewizji polskiej powiedzieli, ile zarobiliśmy. I od razu zaczęły się komentarze w stylu: "jej to się powodzi" i pytania, czy nie pożyczyłabym pieniędzy. Ja nie zaglądam nikomu do kieszeni i nie lubię, gdy mnie to spotyka. Ludzie nie biorą pod uwagę tego, że od wygranej trzeba zapłacić podatek, procenty trzeba oddać menażerowi i trenerowi, kupić odżywki. My nie mamy kokosów, a na wysokim poziomie biegamy tylko kilka lat. Później zaczynamy nowe życie, a na to też potrzebne są jakieś pieniądze.

* A propos menażera. Od niedawna jesteś pod skrzydłami Australijczyka Jamesa Templetona, który dba o interesy czołowych lekkoatletów świata. Kiedy do niego trafiłaś?

- Ponad rok temu, gdy podpisałam kontrakt reklamowy z "Pumą". Teraz James ma pod opieką jedenastu biegaczy - ośmiu Kenijczyków, Amerykanina i Niemca, między innymi Bernarda Lagata, wicemistrza olimpijskiego z Aten na 1500 metrów. Ja jestem jedyną kobietą w tym gronie, ale nie narzekam (śmiech).

* W tym roku z powodzeniem startowałaś na najbardziej prestiżowych mityngach, nawet na "Złotej Lidze". Kiedy doczekamy się medalu z mistrzostw świata, czy Europy?

- W tym roku miałam już w kieszeni medal z mistrzostw świata w Helsinkach, ale go zgubiłam. Chyba kieszenie były dziurawe. A mówiąc poważnie, mam pecha. Jak przychodzi ważna impreza, to musi się coś dziać. W Helsinkach byłam w znakomitej formie, podobnie jak na igrzyskach olimpijskich w Atenach. Pogoda też była niezła, wszystko układało się idealnie. Wydawało się, że muszę zdobyć medal. Niestety, razem z trenerem Królem popełniliśmy błąd taktyczny i drogo za niego zapłaciliśmy. Ale tłumaczę sobie to tak: Pan Bóg doświadcza ludzi silnych. Gdybym nie była silna, to już dawno bym nie biegała. Cierpliwie czekam na swoje "pięć minut". Wierzę, że Bóg szykuje mi miłą niespodziankę.

* Może w przyszłym roku ?

- Najważniejszy będzie start w mistrzostwach Europy, temu podporządkowane są nasze przygotowania. Do mistrzostw świata w hali specjalnie się nie szykujemy. Jak będzie forma, to wystartujemy. Jeśli nie, to chyba nie będziemy ryzykować. Będę też próbowała pokonać Docus Inzikuru z Ugandy. W tym sezonie nikt nie potrafił jej zagrozić w biegu na 3000 metrów z przeszkodami. Może uda się z nią wygrać w przyszłym roku. Najważniejsze, żeby omijały mnie kontuzje. Ostatnio miałam trochę problemów z kręgosłupem i ze stopą, na szczęście wszystko jest już w porządku.

* Nadal pożyczasz książki od Pawła Czapiewskiego, kolegi z kadry narodowej ?

- Na obozach korzystam głównie z biblioteki Pawła, bo on jest ekspertem w tych sprawach. Jak przeczyta książkę, to pożyczam od niego, później daję innym kadrowiczom, zwykle Markowi Plawdze. Na dłuższy wyjazd staram się też kupić jedną, dwie książki, zwykle nowości wydawnicze.

* Kiedyś w czasie zgrupowania w Republice Południowej Afryki przez Internet kupiłaś toyotę avensis i mieszkanie. Teraz szykuje się podobny wyjazd, czy znowu zamierzasz dokonać jakiejś transakcji ?

- Dobry pomysł (śmiech). Przydałoby nam się dwupoziomowe mieszkanie, najlepiej pod Krakowem. To, które mamy - kupione zresztą od Pawła Czapiewskiego - jest trochę za małe. Nie mieszczę się ze swoimi rzeczami. Auta na razie nie będę zmieniać. Niedawno kupiłam saaba vector, też w dziwny sposób. Założyłam się z panem Edkiem Bodziochem, wiceprezesem mojego krakowskiego klubu. Powiedział, że jak będę w pierwszej trójce na zawodach w Monaco, to sprzeda mi to auto. Byłam druga, więc nie miał wyjścia... Samochód od razu mi się spodobał. Jest duży, jak limuzyna, ma sporo koni pod maską, ale jeszcze nie sprawdzałam jego mocy. Po ostatnich wypadkach znanych polskich sportowców noga sama spada z gazu.

* Najtrudniej jest mówić o sobie. Ale załóżmy, że nie masz wyjścia - w paru zdaniach musisz się scharakteryzować.

- Spontaniczna, szczera do bólu, impulsywna. Choleryk jestem okropny. W przeciwieństwie do mojego męża, on jest chodzący spokój. Nie wiem, co musiałabym zrobić, żeby go wyprowadzić z równowagi. A mnie wystarczy przestawić jedną rzecz, jak nie mogę jej znaleźć, to zaczynam się denerwować. Jestem też pamiętliwa, jak ktoś poważnie zajdzie mi za skórę, to o tym nie zapomnę. Przy różnych okazjach potrafię to wypomnieć.

* W jakim programie telewizyjnym chętnie wzięłabyś udział?

- Ostatnio oglądałam "Taniec z gwiazdami" i pomyślałam sobie: to jest program dla mnie, chciałabym w nim wystąpić. Teraz byłoby to jednak niemożliwe. Jak człowiek ma na głowie tyle treningów, zgrupowań, to nie mógłby poświęcić pięciu godzin dziennie na naukę tańca.

* Ulubiona muzyka ?

- Słucham każdej, oprócz disco polo. Są takie momenty, że włączam "Queen", innym razem Robbiego Wiliamsa. Na wieczory, do czytania książek, najlepsza jest muzyka poważna - Beethoven, Vivaldi, Mozart.

* Nie zmieniłaś zdania, po zakończeniu kariery chcesz otworzyć gabinet kosmetyczny ?

- Od kilku lat marzę o prowadzeniu własnego gabinetu. Bardzo lubię to zajęcie i nie mogę się doczekać, kiedy zacznę wykonywać upiększające zabiegi. Dla mnie to nie będzie praca, tylko czysta przyjemność.

* Dziękuję za rozmowę

_Wioletta Frankiewicz-Janowska - urodziła się 9 czerwca 1977 roku w Piotrkowie Trybunalskim, od czwartego roku życia związana jest z Kielecczyzną, a konkretnie z Wąchockiem, w którym do dziś mieszkają jej rodzice. Mąż - Paweł Janowski. Treningi zaczęła w Granacie Skarżysko-Kamienna pod okiem Krzysztofa Wolińskiego, później reprezentowała barwy STS Skarżysko-Kamienna i AZS AWF Kraków. Sukcesy: półfinał igrzysk olimpijskich w Atenach w biegu na 1500 metrów - jedenaste miejsce w serii z czasem 4.11,44, zwycięstwo w prestiżowym Mityngu "Złotej Ligi" w Zurychu w biegu na 1500 metrów, drugie miejsce na Grand Prix IAAF w Monte Carlo na 3000 metrów z przeszkodami, 9 medali mistrzostw Polski seniorów, 18 medali mistrzostw kraju juniorów. W tym roku była sklasyfikowana na trzecim miejscu na świecie w biegu na 3000 metrów z przeszkodami - czas 9.25,09._

Spała, Wąchock i Afryka

Od wczoraj Wiola przebywa na zgrupowaniu kadry narodowej w Spale, w przyszłym tygodniu na jeden dzień "wyskoczy" do Wąchocka - zawiezie rodzicom świąteczne prezenty. Wigilię spędzi u teściów w Rymanowie, a następnie wróci do Spały. Tam też, albo u cioci w Piotrkowie Trybunalskim, razem z mężem przywita Nowy Rok. A w styczniu, tradycyjnie już, wyjedzie na miesięczne zgrupowanie do Republiki Południowej Afryki.

Miłość z akademika

Wiola jest szczęśliwą mężatką. Swoją drugą połowę poznała w akademiku w Krakowie, gdzie studiowała na Akademii Wychowania Fizycznego. Paweł Janowski - wicemistrz Polski w strzelectwie sportowym, a obecnie przedstawiciel handlowy w znanej firmie farmaceutycznej - oświadczył jej się po czterech miesiącach znajomości. 18 sierpnia tego roku obchodzili czwartą rocznicę ślubu. - Paweł z natury jest romantykiem. Jak jestem w domu, to po pracy często przychodzi z bukietem róż, czy innym upominkiem. Każda kobieta lubi takie niespodzianki - przyznaje Wiola.

Wiola w kalendarzu "Echa Dnia"

W sobotę, 7 stycznia, razem z "Echem Dnia", otrzymacie Państwo w prezencie kalendarz ścienny z gwiazdami sportu w naszym regionie. Jedną z nich będzie Wiola Frankiewicz-Janowska, czołowa polska lekkoatletka, która przez kilka lat mieszkała w Wąchocku, a startowała w barwach klubów ze Skarżyska-Kamiennej. Wyłącznym sponsorem tego wydawnictwa jest sieć "Tania apteka".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie