Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska - Dania 27:26. Ura, ura, ura, Wichura!

Z Belgradu Paweł KOTWICA [email protected]
Polscy piłkarze ręczni na mistrzostwach Europy po dramatycznym meczu pokonali Danię 27:26 i do drugiej rundy awansowali z dwoma punktami

[galeria_glowna]

Mówią o meczu

Mówią o meczu

Bogdan Wenta, trener reprezentacji Polski:- To był zwariowany mecz. Dobry efekt przyniosła zmiana obrony, gdy Adam Wiśniewski wyłączył Mikkela Hansena, Duńczycy się pogubili. Możemy tylko podziękować Marcinowi Wicharemu, bo zagrał dzisiaj super. Brawa również dla obrony, która ciężko pracowała, żeby mu było łatwiej.

Michał Jurecki, reprezentant Polski, Vive Targi Kielce: - W przerwie w szatni powiedzieliśmy sobie, że oramy za każdą piłką i puszczamy ja szybko do przodu. Udało się to zrobić. Trener dobrze dysponował naszymi siłami, dlatego w końcówce miałem dużo sił. Ostatnie minuty to już "Wichura show", Marcin bronił świetnie

-Widziałeś, jak wujek Marcin bronił?! - mówił po meczu przez telefon do swojego syna kierownik naszej reprezentacji Damian Wleklak. Genialne interwencje polskiego bramkarza Marcina Wicharego i niezwykła ambicja naszego zespołu dała naszym piłkarzom ręcznym zwycięstwo 27:26 nad Danią, dzięki czemu do drugiej rundy mistrzostw Europy awansujemy z dwoma punktami na koncie.

Polska - Dania 27:26 (10:14)

Polska: Wichary (17), Wyszomirski (3) - Tłuczyński 2 (2), Wiśniewski - M. Jurecki 6, Bielecki 1 - Tkaczyk 7, Jaszka - Jurkiewicz 3, Zaremba, K. Lijewski - Kuchczyński 1, Orzechowski 3 - B. Jurecki 4, Kwiatkowski, Syprzak.

Dania: Landin (13) - Mogensen 4, M. Christiansen, Lauge Schmidt 3, L. Christiansen 2, Markussen 1, Eggert 2 (1), Svan Hansen 2, Lindberg 2, R. Toft Hansen 1, Sondegaard 3, H. Toft Hansen 3, M. Hansen 3, Nielsen.

Karne. Polska: 4/2 (Landin obronił rzuty Tłuczyńskiego i Tkaczyka). Dania: 4/1 (Wyszomirski obronił rzut L. Christiansena, a Wichary rzuty Eggerta i L. Christiansena). Kary. Polska: 12 minut (Kwiatkowski 4, Tłuczyński, Tkaczyk, Wiśniewski, M. Jurecki po 2). Dania: 10 minut (R. Toft Hansen 4, Svan Hansen, Lindberg, Nielsen po 2). Sędziowali: H. Leifsson, A. Palsson (Islandia). Widzów: 3500.
Przebieg: 0:2, 2:2, 2:3, 3:3, 3:4, 5:4, 5:5, 6:5, 6:6, 7:6, 7:11, 8:11, 8:12, 9:12, 9:13, 10:13, 10:14 - 12:14, 12:15, 12:17, 13:17, 13:18, 14:18, 14:19, 16:19, 16:20, 17:20, 17:21, 21:21, 21:22, 22:22, 22:24, 24:24, 24:25, 27:25, 27:26.

Obu zespołom groziło wejście do drugiej rundy z zerowym kontem punktowym, co oznacza mizerne szanse na awans do półfinałów. Z Duńczykami ostatnio nam się nie powodziło, na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Szwecji przegraliśmy z nimi jedną bramką, minimalnie pokonali nas na niedawnym turnieju, którego byli gospodarzami. - To na pewno będzie emocjonujący, ekscytujący mecz - zapowiadał bramkarz reprezentacji Danii Marcus Cleverly, który zarabia na wymarzoną kafejkę w Kopenhadze broniąc bramki Vive Targi Kielce. 30-letni debiutant na mistrzostwach Europy nie pomylił się, emocje były ogromne. Jemu nie zazdrościmy, bo nie dość, że Dania przegrała, to Marcus cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. A przy takich wstrząsach, jakich dostarczyli mu koledzy z reprezentacji w meczu z Polską, groziło to ciężką niestrawnością.

Polacy zaczęli w identycznym zestawieniu, jak w meczu ze Słowakami: Wichary, Tłuczyński, Tkaczyk, Jurkiewicz, Kuchczyński, Jureccy. Do 16 minuty spotkanie było niezwykle wyrównane. Niestety, wystarczyło, że z boiska zeszli Michał Jurecki (sam poprosił o zmianę) oraz Grzegorz Tkaczyk i Polacy przez blisko 10 minut nie zdobyli gola! Mimo dobrej gry w bramce Marcina Wicharego, który obronił między innymi rzut karny, Duńczycy odskoczyli na cztery bramki. Na boisko wrócili Tkaczyk i Jurecki, ale rywale utrzymali tę przewagę, bo świetnie bronił Niklas Landin, który w pierwszej połowie odbił połowę rzutów Polaków.

Na początku drugiej połowy "biało-czerwoni" zdobyli dwie bramki, ale Duńczycy odpowiedzieli trzema. Na chwilę na boisku pojawił się Krzysztof Lijewski, który w niedzielnym spotkaniu z Serbią doznał kontuzji kolana i od tego czasu nie grał. Ambitny zawodnik, który wyszedł na plac gry na własną prośbę, nie był jednak w stanie nic wnieść do gry i po kilku minutach wrócił na ławkę. Przez większą część meczu na prawym rozegraniu oglądaliśmy więc praworęcznego Mariusza Jurkiewicza. Popularny "Kaczka" spisywał się więcej niż poprawnie.

Polacy rzucili się w niesamowitą pogoń, która przyniosła efekt w 48 minucie - po kontrze Michała Jureckiego był remis 21:21. Dobrym manewrem okazało się indywidualne pilnowanie przez Adama Wiśniewskiego duńskiego asa, Mikkela Hansena. W znacznej mierze zdezorganizowało to atak Skandynawów.

Ostatnia faza meczu przyniosła niezwykłe emocje i Polacy kilka razy byli na granicy piekła i nieba. Duńczycy zdawali sobie sprawę, że główne niebezpieczeństwo grozi im ze strony naszych rozgrywających i atakowali ich na 10-11 metrze od bramki Landina.

Ale z obroną Duńczyków radził sobie Tkaczyk, niezwykle ofiarnie grała nasza defensywa. A zadecydowały genialne interwencje Wicharego, który bronił rzuty z szóstego metra, ze skrzydeł, bronił karne… "Ura, ura, ura, Wi!! chu!! ra!!!" - skandowali nasi kibice na cześć bramkarza. W 59 minucie debiutant na mistrzostwach Robert Orzechowski, który dał świetną zmianę Patrykowi Kuchczyńskiemu, zdobywając trzy bramki, wyprowadził nas na prowadzenie 26:25 i za chwilę, po kolejnej interwencji Wicharego, mógł dobić Duńczyków, ale pospieszył się z rzutem i Landin obronił. Na szczęście Hans Lindberg sfaulował w ataku Wiśniewskiego, a Michał Jurecki na 26 sekund przed końcem świetnie wdarł się w obronę Duńczyków, trafił na 27:25 i już mogliśmy zacząć świętować.

- Każda odbita piłka mnie budowała, miałem trochę szczęścia, w końcówce czekałem z interwencją do końca - mówił po meczu Wichary.

- Wchodzimy do drugiej rundy z dwoma punktami, to na pewno wygląda lepiej niż zero - cieszył się Grzegorz Tkaczyk z Vive Targi Kielce, najskuteczniejszy gracz naszego zespołu (7 bramek).

Do niespotykanej sytuacji doszło w ostatnich sekundach meczu. Mateusz Zaremba wygarnął piłkę z pola bramkowego i wyrzucił ją poza linię boczną. Stojący przy niej trener Bogdan Wenta klasyczną główką przedłużył jej lot, co islandzcy sędziowie potraktowali jako niesportowe zachowanie i wysłali na ławkę kar Wiśniewskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie