Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad trzy godziny trwały w poniedziałek negocjacje przed siedzibą Schroniska dla Zwierząt w Dyminach

Lidia CICHOCKA
Trzy godziny członkowie TOZ-u czekali przed bramą schroniska na wpuszczenie do środka.
Trzy godziny członkowie TOZ-u czekali przed bramą schroniska na wpuszczenie do środka. K. Bartosik
Negocjacje toczyły się między Przedsiębiorstwem Usług Komunalnych, Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami i powiatowym lekarzem weterynarii o wpuszczenie na teren schroniska dla zwierząt w Dyminach. Głos zabierali radcy prawni oraz wezwana na miejsce policja.

O tym, że Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami chce zrobić dokumentację (zdjęcia i opis) psów ze schroniska Powiatowy Lekarz Weterynarii rozmawiał z zarządem Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych w piątek. - Ustaliliśmy, że w poniedziałek o godzinie 11 wejdziemy na teren schroniska - mówi lekarz Wiesław Wyszkowski. Niestety o tej porze członkowie TOZ i lekarz zastali drzwi zamknięte. - Odmówiono nam wejścia na teren schroniska - mówi Anna Studzińska z TOZ. - Potem, przyjechali pracownicy PUK z zastępcą prezesa Bogdanem Klikowiczem i przez dozorcę trwała wymiana zadań. My staliśmy przed bramą na deszczu, oni siedzieli w środku budynku.

PO CO TE NAPIĘCIA

- Zupełnie nie rozumiem postępowania dyrekcji - przyznaje Wyszkowski. - Przecież sytuacja w schronisku jest normalizowana. Psy mają opiekę więc dlaczego doszło do takich niepotrzebnych napięć? Te rozmowy i dyskusje nie powinny mieć miejsca.
Jednak miały. O interpretację przepisów proszono radców prawnych: lekarza weterynarii, fundacji Emir a także PUK-u. Interweniowała policja, która także zasięgała opinii prawnika. Policjantów wezwał TOZ. - Przecież to placówka otwarta, adopcje zwierząt mogą odbywać się w godz. 9 - 14 więc dlaczego nas nie wpuszczono - zastanawia się Dagmara Głodowicz-Mazurek z TOZ.
Policja spisała wszystkich obecnych, od powiatowego lekarza weterynarii uzyskała potwierdzenie, że nie ma żadnych przeszkód by psom robić zdjęcia jednak PUK do otwarcia bramy nie zmusiła.
- Zaproponowano nam byśmy przyszli może w czwartek, ale przecież my wzięliśmy urlopy żeby zrobić tę dokumentację - dodaje Głodowicz-Mazurek.

NIE MAJĄ ZAUFANIA

Do czego TOZ-owi potrzebna jest dokumentacja? Członkowie towarzystwa nie kryją, że nie mają zaufania do PUK i chcą opisać stan wszystkich zwierząt by pod koniec grudnia, kiedy PUK będzie oddawał schronisko nie być zaskoczonym. - Takie informacje nie są tajne, każdy może zobaczyć w jakim stanie są zwierzęta w schronisku - argumentuje Wyszkowski.
Po ponad trzech godzinach negocjacji, kto może wejść ostatecznie wpuszczono fotografa z TOZ-u Krzysztofa Bartosika wraz z jedną osobą, Wiesława Wyszkowskiego i oni w towarzystwie lekarza weterynarii Eweliny Rębosz, która od tygodnia pracuje w schronisku sfotografowali i opisali 30 zwierząt.
Ciąg dalszy dokumentacji ma być robiony dzisiaj. Do sfotografowania pozostały 154 psy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie