Nasz beniaminek przegrał w Iławie z Jeziorakiem 0:1. W "meczu o sześć punktów" - gdyż obie drużyny bronią się przed spadkiem - zabrakło szczęścia, a jedyny gol padł po problematycznym rzucie karnym.
To był "karny z kapelusza", prezent sędziego dla Jezioraka - uważają pińczowianie. W 66 minucie arbiter z Łodzi podyktował "jedenastkę", zamienioną na bramkę przez Jakuba Drzystka. Niewiele brakowało, by świetnie spisujący się w niedzielnym spotkaniu Konrad Majcherczyk obronił to uderzenie. Popularny "Machy" wyczuł intencje strzelca, jednak piłka po rękach naszego golkipera odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki.
Pierwsza połowa należała do Nidy. Kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby w 30 minucie Robert Chlewicki wykorzystał sytuację "jeden na jeden". Snajper Nidy otrzymał precyzyjne podanie od Sylwestra Patejuka, wszedł w pole karne, lecz strzelił mało precyzyjnie i bramkarz Jezioraka zdołał odbić piłkę. Po przerwie, kiedy zaczął padać deszcz, gospodarze ruszyli do ataku. Osiągnęli przewagę, a w 66 minucie sędzia uznał, że jeden z naszych obrońców faulował Tomasza Zakierskiego i podyktował rzut karny. Po stracie gola Nida chciała wyrównać, ale nasi gracze nie stworzyli sobie dogodnej okazji.
Pińczowianie wystąpili w niedzielę osłabieni, bez kapitana i lidera zespołu Konrada Głuca, który jest kontuzjowany. - Przegraliśmy frajersko mecz, podobnie jak Jeziorak w rundzie jesiennej w Pińczowie, po "głupiej" bramce. Ale chłopcy się nie załamują, gramy o utrzymanie w drugiej lidze - zapowiada kierownik drużyny Henryk Boniszewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
