Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażka Vive na koniec Ligi Mistrzów

Paweł KOTWICA [email protected]
W kieleckiej ekipie, która żegna się z rozgrywkami, pięć bramek rzucił Mateusz Zaremba.
W kieleckiej ekipie, która żegna się z rozgrywkami, pięć bramek rzucił Mateusz Zaremba. fot. Sławomir Stachura
Żółto-blado-niebiescy - w tych kolorach prezentowali się w meczu ze zwycięzcą poprzedniej Ligi Mistrzów, niemieckim THW Kiel liderzy polskiej Superligi. Kielczanie nie pokazali takiego zęba, jak w pierwszym meczu w Kilonii, gdzie przegrali tylko czterema golami i pożegnali się z Champions League najwyższą w tym sezonie, dziewięciobramkową porażką.

[galeria_glowna]

Mówią trenerzy:

Mówią trenerzy:

Bogdan Wenta, trener Vive Targi Kielce:
- Kiel pokazał nam dzisiaj granicę. Jeśli w grze przeciwko takiemu rywalowi coś nie funkcjonuje, albo jest się nieskutecznym, to trzeba się cieszyć, że przegrało się tylko w takich rozmiarach. Założenia były jasne, miało być dużo gry zespołowej, a jej nie było. Do tego, szczególnie w pierwszej fazie meczu, doszła nieskuteczność. Nie mieliśmy zagrożenia z boków rozegrania, poza Mateuszem Zarembą. Nie funkcjonowała gra z obrotowym, ale tego się można było spodziewać, bo przeciwnik wyciągnął wnioski z pierwszego meczu. Dziękuję za przygodę z Liga Mistrzów.

Alfred Gislason, trener THW Kiel:
- W zasadzie mecz już nie był ważny ani dla nas, ani dla przeciwnika, bo wszystkie miejsca w grupie zostały podzielone. Jestem bardzo zadowolony z gry obrony i postawy bramkarza.

Tak relacjonowaliśmy meczu Vive Targi Kielce - THW Kiel na żywo

Vive Targi Kielce - THW Kiel 27:36 (11:18)

Vive Targi Kielce: Cleverly (4), Kotliński (3), Szczecina - Jachlewski 1, Gliński, Nat 3 - Podsiadło 1, Knudsen 1 - Rosiński 2 - Jurasik, Zaremba 5 - Kuchczyński 2, Dżomba 6 (6) - Stojković 4, Grabarczyk, Żółtak 2.

THW Kiel: Palicka (20), Omeyer - Lundstrom 4, Klein 1 - Ilić 7 (1), Fernandez 1 - Palmarsson 7, Jicha 4, Kubes - Zeitz 6 - Reichmann, Sprenger 2 - Dragicević 4.

Karne. Vive Targi Kielce: 6/6. THW: 2/1 (Cleverly obronił rzut Ilicia).
Kary. Vive Targi Kielce: 4 minuty (Żółtak, Jurasik po 2). THW: 4 minuty (Kubec, Dragicević po 2).
Sędziowali: V. Kohout, P. Novak (Czechy).
Widzów: 4200.

Przebieg: 0:2, 1:2, 1:3, 2:3, 2:4, 3:4, 3:5, 4:5, 4:7, 5:7, 5:8, 6:8, 6:9, 8:9, 8:10, 10:10, 10:16, 11:16, 11:18 - 11:19, 13:19, 13:20, 14:20, 14:21, 16:21, 16:22, 17:22, 17:25, 18:25, 18:26, 19:26, 19:28, 20:28, 20:30, 22:30, 22:31, 23:31, 23:32, 24:32, 24:34, 26:34, 26:35, 27:35, 27:36.

Po sobotniej wygranej Chambery Savoie nad Rhein-Neckar Loewen sytuacja w grupie A stała się jasna - THW Kiel miało pewną pierwszą lokatę, a kielczan nic nie mogło uratować przed ostatnim miejscem.

KOMU SIĘ CHCIAŁO, A KOMU NIE

Niedzielna potyczka w Hali Legionów zyskałaby więc towarzyski charakter, gdyby nie to, że było to pożegnanie Vive Targi Kielce z Ligą Mistrzów przed własną widownią. Kibice przyszli w liczbie ponad 4 tysięcy i chcieli zobaczyć przynajmniej walkę ze strony gospodarzy. A tej było niewiele. - Jestem zdenerwowany, to był nasz najgorszy mecz w Lidze Mistrzów. Widziałem, że niektórym naszym zawodnikom się chciało, a niektórym nie - jak widać podobną opinie miał prezes kieleckiego klubu Bertus Servaas.

28-procent

28-procent

Tyle wyniosła wczoraj skuteczność kieleckich rozgrywających, którzy zdobyli 9 bramek, oddając 32 rzuty. Gdyby od tego odjąć Mateusza Zarembę, to skuteczność Mariusza Jurasika, Pawła Podsiadły, Tomasza Rosińskiego i Henrika Knudsena wyniosła 17 procent (4 bramki/23 rzuty).

KATASTROFA NA ROZEGRANIU

Zwycięzca poprzedniej Ligi Mistrzów miał wczoraj w składzie tylko 13 graczy, w tym jednego obrotowego, Milutina Dragicevicia. Zza ławki rezerwowych obserwowali mecz kontuzjowani Szwed Kim Andersson i Francuz Daniel Narcisse. Nie zagrał także lekko kontuzjowany szwedzki obrotowy Marcus Ahlm. Uważany za najlepszego bramkarza świata Francuz Thierry Omeyer wyszedł tylko do jednego karnego, cały mecz nudząc się jak francuski piesek. Świetnie bronił zwykle jego zmiennik, a w niedzielę pierwszych bramkarz - Szwed Andreas Palicka, który odbił aż 20 rzutów kielczan. Choć trzeba przyznać, że szczególnie w pierwszej połowie, nasi zawodnicy obtłukli piłką chyba każdy centymetr kwadratowy przedniej części jego korpusu. Fatalnie zagrali niemal wszyscy nasi rozgrywający (w pierwszej części 4 bramki na 21 prób), których próby przebicia się przez blok kilończyków były momentami rozpaczliwe. Nie dotyczy to jedynie Mateusza Zaremby, który znów zagrał bez kompleksów i odważnie. "Zarek" pojawił się na boisku już w 8 minucie, zmieniając Mariusza Jurasika, pięć minut później Tomasz Rosiński musiał zmienić robiącego błąd za błędem, obchodzącego 29. urodziny Henrika Knudsena. Chwilę później na boisku pojawiła się "czeska haubica", chyba najlepszy bombardier świata Filip Jicha, który rozpoczął mecz na ławce.

PRZEWAGA WE WSZYSTKIM

"Zebry" dominowały pod każdym względem, począwszy od bramki, przez obronę, po atak pozycyjny, mimo że w tym ostatnim elemencie wicelider Bundesligi nie musiał narzucać szaleńczego tempa. Drużyna trenera Alfreda Gislasona momentami wręcz leniwie rozgrywała piłkę, czyhając na błąd kielczan i wtedy albo waląc bomby z drugiej linii (Momir Ilić, Aron Palmarsson, Jicha), albo dogrywając do obrotowego, albo bezkarnie wcinając się w naszą defensywę (Christian Zeitz). Zespół z Kilonii jest znany przede wszystkim z błyskawicznego kontrataku, ale w niedzielę nie musiał zbyt często wyciągać tej spluwy z kabury - tak padło tylko pięć bramek dla gości.

Próby rozmontowania obrony gości przez atak pozycyjny mistrzów Polski wyglądały kiepsko. Obrońcy Kielu oganiali się od naszych zawodników jak od much, a kiedy w końcu trzeba było rzucać, to zwykle na linii lotu piłki czekał Palicka.

Jedyny właściwie zryw zespołu z Kielc w tym spotkaniu nastąpił około 20 minuty, kiedy po golach Mateusza Jachlewskiego i Daniela Żółtaka żółto-biało-niebieskim udało się doprowadzić do remisu 10:10. Odpowiedź mistrza Niemiec była straszliwa - sześć bramek z rzędu, a końcówka pierwszej połowy wygrana 8:1.
GRALI NA LUZIE

W drugiej części gospodarze próbowali trochę szarpnąć w obronie, ale niewiele to zmieniło, kilończycy nadal łatwo zdobywali gole, w 52 minucie po kontrze Christiana Sprengera wygrywając już 30:20. Goście mogli sobie już pozwolić na większą nonszalancję, aż 8 razy tracili piłkę, ale efekt tego był niewielki.

Na ostatnie pięć minut do bramki Vive Targi Kielce wszedł Krzysztof Szczecina, debiutując w Lidze Mistrzów. Więcej pozytywów pożegnanie kielczan z tymi rozgrywkami nie przyniosło.

Po meczu powiedzieli

Daniel Kubes, THW Kiel: - Dla nas było istotne, żeby ten mecz rozegrać w takim rytmie, jak poprzednie spotkania. Tempo tego spotkania nie było oszałamiające.

Tomasz Rosiński, Vive Targi Kielce: - mecz był dla nas ważny, bo to było pożegnanie z Ligą Mistrzów przed własną publicznością. Chcieliśmy się dobrze zaprezentować, a wszystkie nasze słabości zostały obnażone. Ale myślę, że nie mamy się czego wstydzić.

Mariusz Jurasik, Vive Targi Kielce: - Nie zasłużyliśmy na niższą porażkę, jak na to, co pokazaliśmy wynik i tak nie jest zły. Na początku chcieliśmy rzucać z 10 metra i dobrze ustawiony blok i bramkarz Kielu skarcili nas.

Daniel Żółtak, Vive Targi Kielce: - W Kielu zagraliśmy lepiej, dzisiaj walczyliśmy tylko właściwie przez 15 minut. Potem po głupich stratach Kiel nam odjechał kontrami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie