MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Porażka Vive Targi Kielce z "Lwami" po dobrym meczu

Z Eppelheim Paweł KOTWICA [email protected]
Podpis: W niedzielę Grzegorz Tkaczyk rzucił dla "Lwów" 6 bramek, a już od następnego sezonu rozgrywający reprezentacji Polski będzie grał w Vive Targi Kielce.
Podpis: W niedzielę Grzegorz Tkaczyk rzucił dla "Lwów" 6 bramek, a już od następnego sezonu rozgrywający reprezentacji Polski będzie grał w Vive Targi Kielce. fot. www.rhein-neckar-loewen.de
Vive Targi Kielce nie powtórzy sukcesu sprzed roku, kiedy awansowało do 1/8 Velux EHF Ligi Mistrzów. Kielczanom do przedłużenia nadziei był wczoraj potrzebny przynajmniej remis. W pierwszej połowie zagrali świetnie w drugiej już dużo gorzej i Rhein-Neckar Loewen wygrały 29:27.

Bielecki dostał "wałówkę"

Bielecki dostał "wałówkę"

Eppelheim to niewielka (15 tysięcy mieszkańców) miejscowość na obrzeżach Heidelbergu, znanego z kolei z najstarszego w Niemczech uniwersytetu. Rhein-Neckar Halle rzadko gości drużynę "Lwów", w tym sezonie grały one tutaj tylko raz, w meczu Ligi Mistrzów z francuskim Chambery Savoie. Większość meczów ligowych zespół z Mannheim rozgrywa w tamtejszej SAP-Arenie, większość pucharowych w Europahalle w Karlsruhe. Hala w Eppelheim jest w Badenii znana raczej z koncertów rockowych, choć to też już tylko melodia przeszłości - w latach 70. i 80. koncertowały tu Genesis, U2, Deep Purple i ACDC. Z zewnątrz obiekt nie przypomina hali sportowej, a raczej ujeżdżalnię koni. A to akurat nie dziwne, bo w pobliżu jest kilka stadnin i widok rumaków na okolicznych polach nie jest rzadki. - Odkąd jestem w "Lwach", gramy tu chyba dopiero trzeci raz - mówi Karol Bielecki, były zawodnik klubu z Kielc. Ale mecze "Lwów" to w Eppelheim na tyle duża atrakcja, że ostatnie bilety wykupiono już w środę.

Na mecz do Eppelheim nie dotarła tym razem zbyt liczna grupa kieleckich kibiców. Trzej działacze piłki ręcznej - Marek Adamczak, Wojciech Partyka i Zbigniew Koszara przywieźli Bieleckiemu oryginalny prezent - pudło wędlin z WiR-u Łopuszno. Karol kilka godzin przed meczem pojawił się w hotelu Birkenhof, w którym mieszkali.

Zapis relacji na żywo Rhein-Neckar Loewen - Vive Targi Kielce

Rhein-Neckar Loewen - Vive Targi Kielce 29:27 (11:13)
Vive Targi Kielce: Cleverly (12), Kotliński (1) - Jachlewski 1 - Podsiadło 1, Knudsen 6 - Rosiński 6 - Jurasik 1, Zaremba 2 - Kuchczyński 1, Dżomba 4 (3) - Stojković 5, Grabarczyk, Żółtak.

Rhein-Neckar Loewen: Fritz (14), Rominger - Gensheimer 7 (3), Sigurdsson - Bielecki 1, Sesum 1 - Lund 2, Schmid, Tkaczyk 6 - Stefansson 3 - Cupić, Groetzki 3 - Myrhol 4, Roggish, Gunarsson 2.

Karne. Vive Targi Kielce: 3/3. R-NL: 4/3 (Kotliński obronił rzut Cupicia). Kary. Vive Targi Kielce: 14 minut (Grabarczyk, Knudsen, Żołtak po 4, Stojković 2). R-NL: 8 minut (Gensheimer, Roggish, Lund, Myrhol po 2).

Sędziowali: Dobrovits, Tajok (Węgry). Widzów: 3000.

Przebieg: 0:2, 1:2, 1:4, 4:4, 4:7, 6:7, 6:11, 8:11, 8:12, 11:12, 11:13 - 14:13, 14:14, 15:14, 15:15, 17:15, 17:16, 18:16, 18:17, 19:17, 19:18, 20:18, 20:19, 21:19, 21:20, 22:20, 22:21, 23:21, 23:22, 24:22, 24:24, 27:24, 27:25, 28:25, 28:27, 29:27.

Dla naszego zespołu był to kolejny mecz o wszystko - przegrana powodowała utratę ostatniej szansy na czwarte, premiowane awansem do 1/8 miejsce. - Swoją szansę przegraliśmy już jesienią, nie teraz - mówił drugi trener kieleckiego zespołu, Tomasz Strząbała. "Lwy" już wcześniej zapewniły sobie awans, ale grają nadal o wyminięcie THW Kiel i pierwsze miejsce w grupie, dające słabszego rywala w następnej fazie.

NASI I WASI

- Wygrają wasi? - spytał przechodząc koło stanowisk kieleckich dziennikarzy bramkarz "Lwów" Sławomir Szmal. "Kasa" porusza się o kuli po niedawnej operacji kolana. - Nasi to niedługo twoi - odpowiedzieliśmy. Szmal za cztery miesiące będzie zawodnikiem Vive Targi Kielce. Podobnie jak inny zawodnik RN-L, Grzegorz Tkaczyk. Znajomych w obu zespołach było tylu, że po meczu zawodnicy kompletnie wymieszali się w szatniach.

Bogdan Wenta, trener Vive Targi Kielce:

Bogdan Wenta, trener Vive Targi Kielce:

- Dziękuję chłopakom za walkę, bo włożyli w mecz dużo wysiłku. Ale w pojedynkach z tak mocnymi rywalami nie można mieć w zespole ani jednego słabego ogniwa, a my je dziś mieliśmy. Ogólnie zagraliśmy bardzo dobry mecz, choć w drugiej połowie mieliśmy problem w obronie, szczególnie z Grześkiem Tkaczykiem. Wszystkie akcje zaczynały się z naszej prawej strony, mieliśmy kłopot z przekazaniem obrotowego. Byliśmy przygotowani, że "Lwy" wyjdą na nas obroną 5-1, a błędy które popełniliśmy wtedy zdarzały się, co ciekawe, nie przy tym wysuniętym obrońcy, tylko zupełnie gdzie indziej.

POCZĄTEK - PALCE LIZAĆ

Pierwsza połowa to znakomita gra mistrzów Polski, którzy od razu objęli prowadzenie i dociągnęli je do przerwy. W 21 minucie po kontrze skończonej przez Tomasza Rosińskiego prowadziliśmy już różnicą pięciu goli - 11:6. Wynikało to przede wszystkim ze świetnej gry naszej obrony i Marcusa Cleverly'ego. W środku naszej defensywy powstał ruchliwy mur, który przerzucić rozgrywającym "Lwów" było niezwykle ciężko. Trener Rhein-Neckar Loewen szybko wpuszczał na boisko kolejnych rozgrywających, za Karola Bieleckiego wszedł Zarko Sesum, za niego Andy Schmid, który chwilę wcześniej zamienił na środku Borge Lunda, za moment rolę playmakera pełnił Grzegorz Tkaczyk, który od chwili, kiedy ogłoszono, że przechodzi do Kielc, w ogóle nie grał w zespole z Mannheim. Wszystko to na nic.

PALUSZEK "HEŃKA"

W naszym ataku brylował Rosiński, który do przerwy zdobył pięć bramek. Przewaga kielczan po pierwszej połowie mogła być wyższa niż dwubramkowa, ale w 28 minucie Henrik Knudsen otrzymał karę dwuminutową i za moment kolejną za komentowanie decyzji sędziów. - Sędziowie tłumaczyli, że pokazał coś do nich palcem. A on tylko kręcił palcem, że nie faulował - tłumaczył po meczu trener kielczan, Bogdan Wenta. Tak czy siak cztery minuty spędzone przez "Heńka" na ławce dużo nasz zespół kosztowały, bo tuż po przerwie gospodarze wyrównali, a w 35 minucie po raz pierwszy objęli prowadzenie (14:13). "Lwy" w końcu znalazły sposób na kielecką obronę. Ten sposób nazywał się Tkaczyk. Jeśli po tym spotkaniu mamy się z czego cieszyć to z tego, że ten zawodnik wkrótce będzie grał w Kielcach. - Jestem profesjonalistą i nie patrzyłem, przeciwko komu gram. Po trzech tygodniach dostałem szansę gry i chciałem się pokazać. Przespaliśmy pierwszą połowę, nie radziliśmy sobie z agresywną obroną kielczan, w drugiej połowie wyglądało to lepiej - mówił Tkaczyk. Właśnie po trafieniu z kontry "Młodego" w 39 minucie niemiecki zespół objął prowadzenie 17:15. Nasza obrona nie stanowiła już takiego monolitu i mający w niej mniejsze wsparcie Cleverly odbił po przerwie tylko dwa rzuty.

Gudmundur Gudmundsson, trener Rhein-Neckar Loewen:

Gudmundur Gudmundsson, trener Rhein-Neckar Loewen:

- Kielce pokazały dziś, że mogą być zespołem groźnym dla każdego i w wygranie spotkania musieliśmy włożyć dużo sił. W pierwszej połowie źle funkcjonowała nasza obrona, za wolno graliśmy w ataku i nie dawaliśmy sobie rady z bramkarzem przeciwnika. Po przerwie wyglądało to już dużo lepiej, a zadecydowało to, że popełniliśmy wtedy o kilka błędów mniej.

I tak ten mecz wyglądał do prawie samego końca - gospodarze odskakiwali na jedną, dwie bramki, zespół z Kielc gonił. Sporo problemów naszym zawodnikom zaczęła sprawiać obrona 5-1, którą zalecił swoim zawodnikom trener Gudmundur Gudmundsson. Kilka razy kielczanie sprezentowali rywalom piłkę, a kontry Uwe Gensheimera były zabójcze. W 52 minucie był remis 24:24, ale szczęśliwy gol Tkaczka, dwie straty naszego zespołu, które dały Gensheimerowi i Tkaczykowi okazję do kontr, oddaliły marzenia o korzystnym wyniku.

42 sekund przed końcem Rastko Stojković doprowadził do wyniku 28:27, ale "Lwy" spokojnie rozgrywały piłkę i w ostatnich sekundach ich wygraną przypieczętował Gensheimer.

Nasi zawodnicy narzekali też na sędziowanie węgierskiej pary, która dość chętnie karała naszych zawodników dwuminutówkami, nie widząc równie ostrych fauli "Lwów". - Kolejny mecz, gdzie walczymy i kolejny, który przegrywamy jedną czy dwoma bramkami. Graliśmy dobrze w pierwszej połowie, kiedy mieliśmy dużo sił. Graliśmy właściwie tylko dwie zagrywki, ale były one bardzo skuteczne. W drugiej oni wyszli do nas obroną 5-1 i wiadomo było, że nasza gry nie będzie już taka płynna - mówił serdecznie przywitany przez kibiców były gracz "Lwów", Mariusz Jurasik.

W NIEDZIELĘ Z KIELEM

W niedzielę mistrzowie Polski kończą udział w Lidze Mistrzów spotkaniem ze zwycięzcą tych rozgrywek z poprzedniego sezonu, THW Kiel. Mecz odbędzie się w niedzielę, 6 marca, o godzinie 18.30 w Hali Legionów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie