Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażka Vive w pierwszym meczu o złoty medal (zdjęcia, video)

Redakcja
S. Stachura
Po pierwszym meczu finału play off piłkarzy ręcznych, rozegranym w sobotę w Kielcach, Wisła Płock jest bliższa obrony mistrzostwa Polski. "Nafciarze" wygrali 23:20. To pierwsza porażka Vive we własnej hali w tym sezonie i pierwsza wygrana Wisły w hali przy ulicy Bocznej.
Vive Kielce - Wisla Plock 20:23

Vive Kielce - Wisła Płock 20:23

Długa jest lista grzechów kieleckiego zespołu w sobotnim meczu. Wisła nie zagrała wielkiego spotkania, ale wykorzystała wszystkie swoje atuty. Świetnie grała w obronie, w drugiej połowie całkowicie dezorganizując atak pozycyjny Vive.

"Nafciarze" świetnie wykorzystywali błędy kielczan w ataku, zdobywając wiele bramek z kontrataków. Gwiazdą gości był duński bramkarz Morten Seier. Grający z numerem 22 zawodnik odbił 22 piłki. Płocczanie wprawdzie nie zawsze radzili sobie ze środkiem obrony Vive (nasi zawodnicy zablokowali aż 13 rzutów), ale szukali szczęścia rzucając ze skrajnych rozegrań. I tu widać było doświadczenie mistrzów Polski - sprytne rzuty z biodra, ocierające się o blok, często oddawane, gdy sędziowie sygnalizowali już grę pasywną, najczęściej trafiały do kieleckiej bramki, mimo że Kazimierz Kotliński w pierwszej i Marek Kubiszewski w drugiej połowie należeli do najmocniejszych postaci Vive.
Ale tych jasnych punktów gospodarze mieli za mało - można jedynie wyróżnić Tomasz Rosińskiego i za pierwszą połowę Patryka Kuchczyńskiego. Słabe punkty? Było ich bardzo dużo, a nad liczbą błędów, które popełnili Bartosz Konitz i Paweł Podsiadło spuśćmy miłościwie zasłonę milczenia.

Początek meczu absolutnie nie zapowiadał fatalnego za-kończenia. Wprawdzie Seier obronił dwa pierwsze rzuty, ale kontrę obronił Kotliński, Wisła raz straciła piłkę i po dwóch kon-trach Kuchczyńskiego i jednej Rafała Glińskiego gospodarze prowadzili 3:0. Potem w głównych rolach występowali obaj bramkarze. Źle w naszym zespole zaczęło się dziać od stanu 6:3 w 12 minucie.

Błędy popełniał Henryk Knudsen, nie lepiej prezentował się jego zmiennik Konitz, ciągle świetnie bronił bramkarz Wisły i w 19 minucie po trafieniu Tomasza Palucha z karnego przegrywaliśmy 6:7, a w 22, po cwanym rzucie Michała Zołoteńki - 7:9. Trener gości Oliver Jansen wręcz tańczył przy bocznej linii, pokazując swoim zawodnikom, że mają wysoko wychodzić do rozgrywających Vive i wysoko trzymać ręce w obronie. Bogdan Wenta jakby z niedowierzaniem patrzył na to, co wyprawiają jego podopieczni.

W końcówce tej części gry przebudził się Knudsen, kilka razy solowe akcje skutecznie wykończył Rosiński, ale Wisła ciągle sprytnie zdobywała bramki. Na 9:11 przy sygnalizowanym czasie z pozycji środkowego rozgrywającego trafił kołowy Bartosz Wuszter, za moment z podłoża rzucił Iwan Pronin. Po zablokowanym rzucie Zołoteńki znów po wejściu w obronę trafił "Rosa" (12:12), ale ostatnie sekundy tej połowy należały do Wisły - dwa gole zdobył Sebastian Rumniak, drugiego znów, gdy sędziowie chcieli zabrać płocczanom piłkę za grę na czas.

Druga połowa zaczęła się dobrze dla Vive, które szybko wyrównało dzięki obronom Kubiszewskiego. Mimo że Knudsen przestrzelił karnego, w 38 minucie zespół z Kielc już wygrywał - 16:15 po golu Mateusza Jachlewskiego.

O tym, co od tej pory zaczęli grać kielczanie świadczą liczby: w drugiej połowie tylko trzy gole zdobyte z ataku pozycyjnego (choć trudno było powiedzieć, że coś takiego w grze Vive funkcjonowało - wszystko polegało na indywidualnych akcjach), 11 minut (45-56) kompletnie bez gola, między 38 a 60 minutą 13 nieskutecznych rzutów i 5 strat piłki. Tak doświadczony zespół jak Wisła nie mógł tego nie wykorzystać, mimo że często nie dawał sobie rady z Kubiszeskim - ze stanu 17:18 w 45 minucie zrobiło się 17:22 w 55 i było po wszystkim. W ostatnich minutach trener gości bardziej skupił się na pozdrawianiu swoich kibiców, a jego podopieczni, grając bardzo rozsądnie, doholowali zwycięstwo.

- Mój zespól zagrał bardzo dobrze w obronie, to był wielki mecz Mortena Seiera. Zmusili Vive do wielu błędów i je wykorzystaliśmy - mówił Olivier Jensen.
- Graliśmy z zespołem dużo bardziej doświadczonym, mającym świetną obronę i bramkarza. Graliśmy falami, za duże by-ły emocje, co przeszkadzało nam w ataku. Niedobrze, że moi zawodnicy grali tylko ustalone zagrywki, nie patrzyli, co robi przeciwnik, który wywierał dużą presję. Zabrakło nam determinacji. Jeśli zawodnik Wisły decydował się na atak, to szedł do końca i go kończył, u nas tego brakowało - mówił trener Vive, Bogdan Wenta.

Drugi mecz w niedzielę o godzinie 14.45 w Hali Legionów przy ulicy Bocznej.
Vive Kielce - Wisła Płock 20:23 (12:14)

Vive: Kotliński (8), Kubiszewski (13) - Gliński 1, Jachlewski 1, Podsiadło, Krieger, Żółtak, Grabarczyk 1, Stankiewicz, Knudsen 4 (1), Konitz 2, Rosiński 5, Kuchczyński 5, Piwko 1.
Wisła: Seier (22), Wichary (2) - Paluch 2 (1), Nielsen 1 (1), Rumniak 5, Pronin 3, Kuptel 1, Wuszter 3, Kwiatkowski, Syprzak, Twardo, Zołoteńko 5, Nat 2, Wiśniewski 1.

Karne. Vive: 4/1 (Wichary obronił dwa rzuty Knudsena, Gliński nie trafił w bramkę). Wisła: 2/2. Kary. Vive: 8 minut (Grabarczyk 4, Żółtak, Konitz po 2). Wisła: 14 minut (Wuszter, Twardo po 4, Zołoteńko, Nat, Syprzak po 2). Sędziowali: M. Baum (Warszawa), M. Góralczyk (Świętochłowice). Widzów: 4000.
Przebieg: 3:0, 3:2, 5:2, 5:3, 6:3, 6:7, 7:7, 7:9, 8:9, 8:10, 9:10, 9:11, 10:11, 10:12, 12:12, 12:14; 14:14, 14:15, 16:15, 16:18, 17:18, 17:22, 18:22, 18:23, 19:23, 20:23.
Paweł KOTWICA [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie