Powiatowe Centrum Sportowe w Staszowie do zamknięcia?

Agnieszka Kuraś: Jak wygląda sytuacja staszowskiego basenu na dzień dzisiejszy. Czy pływalnia jest rentowna?
Andrzej Walczowski: - Trudno mówić o rentowności takiej instytucji jak nasza. Zresztą na etapie pierwszych dokumentów planistycznych nikt nie zakładał, że będzie to instytucja dochodowa. Oczywiście zgodnie z wszystkimi wymogami rachunkowości prowadzimy takie analizy i sprawozdania. Jeśli chodzi o przychody, to jest rząd wielkości ponad 800 tysięcy złotych. Natomiast koszty działalności to jest ponad 2 miliony złotych.

Powiat, utrzymując Powiatowe Centrum Sportowe ponosi ogromne koszty, czy w związku z tym pojawiają się głosy, by zamknąć placówkę?
- Po ponad trzech latach działalności obiektu z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że taki obiekt, basen w szczególności w Staszowie był potrzebny. Widać to po frekwencji. Corocznie odnotowujemy frekwencję na basenie rzędu około 90 tysięcy odwiedzin. To jest dosyć dużo, jeśli się porówna z podobnymi obiektami, a w zasadzie z podobnymi ośrodkami, mam tu na myśli wielkość miasta, populację ludzi. Ja od czasu do czasu staram się takie informacje zdobyć. To mniej więcej kształtuje się tak od 60 do ponad 90 tysięcy. Więc myślę, że u nas jest nieźle. Aczkolwiek staramy się zachęcić naszych klientów, czy też potencjalnych klientów stosując bardzo często różne promocje i akcje, jeżeli chodzi o cenę biletów wstępu na basen. W każdym miesiącu jakaś okazja do tego się trafia, typu Walentynki, Dzień Kobiet. Zresztą dotyczy to nie tylko basenu, ale chociażby salonu odnowy, który u nas funkcjonuje. Zawsze mamy tam okazjonalne promocje.