Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar w bloku na Grunwaldzkiej. Strażacy ewakuowali 20 osób

/minos/
- Przyszła jakaś franca i podpaliła - mówił w piątkowy ranek mężczyzna, któremu nocą z czwartku na piątek spłonęło mieszkanie. Do pożaru doszło w bloku przy ulicy Grunwaldzkiej w Kielcach. Strażacy ewakuowali 20 osób.

- W tym mieszkaniu nagromadzone było mnóstwo ubrań i jakichś śmieci. Śmierdziało a prusaki wentylacją przechodziły do mojego domu - opowiada lokator dwupiętrowego bloku socjalnego przy ulicy Grunwaldzkiej w Kielcach. Jego mieszkanie sąsiaduje z tym, które nocą z czwartku na piątek stanęło w płomieniach.

Ogień w mieszkaniu na parterze zauważyli ludzie z sąsiedniego bloku. Kilka minut po godzinie 1 zatelefonowali do strażaków. Na miejsce ruszyły cztery zastępy - łącznie 19 ratowników.

- Kiedy dojechali, całe mieszkanie było już w płomieniach. Paliły się ubrania, meble i nagromadzone śmieci - opowiada Robert Sabat, zastępca komendanta Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach.

Strażacy sforsowali drzwi zamkniętego mieszkania, gasili je także przez balkonowe okno. Weszli również do mieszkania piętro wyżej, bo i z niego się dymiło. Na szczęście okazało się, że to tylko dym przedostający się kratkami wentylacyjnymi.

- Cały czwartek spędziłem na rybach, więc mocno spałem. Obudzili mnie strażacy. Chodzili od drzwi do drzwi, kazali ubierać się i wychodzić przed blok. Na klatce schodowej było pełno dymu - opowiada jeden z 20 ewakuowanych nocą lokatorów: -Do godziny 2 byliśmy na dworze. Ciepło było i na szczęście nie padało - dodaje.

- Nikt z lokatorów nie ucierpiał. Kobieta w ciąży ewakuowana z jednego mieszkań przez chwilę źle się poczuła, jej mąż odwołał jednak wezwaną karetkę - relacjonuje Grzegorz Dudek z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.

Strażacy po ugaszeniu ognia wyrzucili wyposażenia mieszkania przed blok i przelali wodą. W pomieszczeniu, które się paliło nie ma gazu a prąd jest odcięty, dlatego strażacy podejrzewają, że mieszkanie zostało podpalone. Jego lokator, który w piątkowy ranek zaczynał sprzątanie pogorzeliska, nie miał co do tego wątpliwości.

- Ja byłem w pracy, a w domu okno było uchylone. Przyszła jakaś franca i podpaliła. Zostałem w tym, co miałem na sobie - opowiadał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie