Dym wydobywający się z krytego słomą, wielkiego drewnianego budynku zauważono w piątek po południu. Na miejsce natychmiast wezwano straż pożarną, szybko przyjechały ochotnicze jednostki z Suchedniowa, Ostojowa, oraz zawodowi strażacy ze Skarżyska - Kamiennej. Właściciel Hotelu Paradiso Piotr Ziółkowski nie ma wątpliwości, że karczma by spłonęła, gdyby nie niesamowity zbieg okoliczności.
Krótko przed wybuchem pożaru do Paradiso przyjechał z Warszawy autokar zawodowych strażaków z jednostki ratowniczo gaśniczej numer 1 w Kielcach. Mieli tu świętować nominację oficerską, którą otrzymał jeden z kolegów.
- Od razu rzucili się do gaszenia, niektórzy wdrapali się na strzechę i zaczęli walczyć z ogniem, który już buchał na szczycie. Gdyby nie oni, budynek by spłonął - relacjonuje jeden ze świadków zdarzenia, uchodźca z Ukrainy, mieszkający w Paradiso.
- Ludzie z hotelu przynieśli nam gaśnice, pojawiły się też szlauchy z wodą. Udało się nam nie dopuścić do rozszerzenia się pożaru do chwili przyjazdu jednostek z Suchedniowa i Skarżyska - opowiada jeden ze strażaków.
W uratowaniu karczmy pomogło to, że wewnątrz budynku był podłączony do hydrantu wąż, błyskawiczna reakcja strażaków, którzy szczęśliwym zrządzeniem losu znaleźli się we właściwym czasie i miejscu, oraz pomoc obsługi i mieszkańców hotelu.
Pożar wybuchł przy kominie, podczas rozpalania w kominku w karczmie.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?