Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznaj najsłynniejszego kieleckiego scyzoryka. Jego rozkazów słuchają tysiące ludzi

Kinga ANIOŁ-BZÓWKA [email protected]
Pochodzący spod Kielc generał dywizji Tadeusz Buk został jednym z najważniejszych dowódców w polskim wojsku. Prześledziliśmy jego życie od kołyski, jak bawił się w czterech pancernych i dowodził wszystkimi w szkole.
Tadeusz Buk często odwiedza rodzinny dom w Mójczy. Jego tata Józef zawsze wygląda wizyt syna.
Tadeusz Buk często odwiedza rodzinny dom w Mójczy. Jego tata Józef zawsze wygląda wizyt syna. Ł. Zarzycki

Tadeusz Buk często odwiedza rodzinny dom w Mójczy. Jego tata Józef zawsze wygląda wizyt syna.
(fot. Ł. Zarzycki)

Tu bawił się w wojnę, robił swoje pierwsze karabiny z kory, dowodził kolegami, zafascynował się historią. Tutaj formował się jego silny charakter żołnierza. Z Mójczy koło Kielc wyruszył w świat…

Jego ojciec mówi, że odkąd pamięta... - Tadka zawsze ciągnęło do wojska, urządzał wojny z kolegami. Do jednostki na Bukówkę to nawet ciągnikiem jeździł, bo niedaleko. Zawsze chciał być żołnierzem i tego dokonał - mówi pan Józef.

URODZONY DOWÓDCA

Jedziemy do rodzinnej wioski generała. Zapytana o niego Antonia Kęcka uśmiecha się. - Kiedyś patrzę, a Tadka w telewizji pokazują. A to taki nasz, swój chłopak. Teraz widać, że jak ktoś chce się nauczyć, to i krowy w dzieciństwie pasa, i daleko zajdzie - tłumaczy pani Antonina.

Opowiada o tym, że Tadziu i jej syn Krzysiek chodzili razem do szkoły podstawowej, a i po lekcjach spędzali razem dużo czasu. - Jak robili w szopie karabiny z kory, to na obiad do domu nie można ich się było dowołać. W kawalerce chuliganami nie byli - relacjonuje matka kolegi generała Buka z młodości.
Jej syn Krzysztof do karabinów dodaje miecze, nawet kute, i to, że mieli swoje wzgórze i swój bunkier. - Tadeusz od urodzenia miał zapędy militarne i przywódcze. Jak bawiliśmy się w czterech pancernych i psa, on zawsze był dowódcą, a ja zastępcą - śmieje się pan Krzysztof.

I dodaje, że przyszły dowódca Wojsk Lądowych był najlepszym uczniem w klasie, lubił zwłaszcza historię starożytną. Nie stronił też od pomagania. - Bawiliśmy się w niewidzialną rękę, czyli pomagaliśmy ludziom tak, żeby nie widzieli. Staruszce z sąsiedztwa nacięliśmy kiedyś drewna - wspomina kolega generała z dziecięcych lat. Później była "kawalerka" i zwiedzanie zamków, które obaj chłopcy uwielbiali.
Inny kolega z młodości, Janusz Kumorowski, pamięta najbardziej to, że Tadeusz zawsze chodził z książką i nie lubił przegrywać. - Jak strzeliliśmy mu gola, grając w hokeja, to połamał paletkę. A jak w piłkę jego drużyna przegrywała, to przechodził do zwycięskiej - opowiada pan Janusz.

Znajomi z Mójczy zapewniają, że to, iż Tadeusz daleko zajdzie, było do przewidzenia, zawsze był bardzo ambitny.

MA CECHY ŻOŁNIERZA

Zamiłowanie do historii i literatury zgłębiał w klasie humanistycznej w Liceum imienia Juliusza Słowackiego w Kielcach. Obecny zastępca dyrektora Krzysztof Stanisławski po przejrzeniu akt ocenił, że Tadeusz Buk był dobrym uczniem, dwie klasy ukończył z wyróżnieniem, a maturę zdał… przyzwoicie.

- Przez pryzmat historii dyskutowaliśmy o konfliktach zbrojnych. Na początku niewiele jednak wskazywało na to, że Tadek zostanie wojskowym. Dopiero w ostatniej klasie nagle się na to zdecydował. Pewnie dlatego, że na nauczyciela by się nie nadawał, lepiej poradzi sobie z podwładnymi niż z uczniami - uważa doktor Cezary Jastrzębski, kiedyś kolega Buka z klasy, dziś naukowiec z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Doktor Jastrzębski zauważa, że jego kolega w szkole też dowodził. - Przychodził jak student, z jednym zeszytem. Ja dźwigałem teczkę z książkami i pomocami, więc on stwierdził, że wystarczą one nam obu - śmieje się kolega Buka z licealnej ławki.

Razem ćwiczyli wytrzymałość, trzymając głowy nad gwizdającym czajnikiem, razem wracali przez pola ze szkoły. - Był niepokorny, ale w pozytywnym znaczeniu. Był indywidualistą i uważał, że trzeba weryfikować autorytety, twierdzenia, zastaną rzeczywistość - opisuje generała Buka Jastrzębski.
Jest przekonany o tym, że wspiął się tak wysoko po stopniach wojskowej kariery, bo ma twardy charakter.

MOŻE WRÓCI DO MÓJCZY?

- Nie zmienił się absolutnie. Choć na pewno w wojsku pewne jego cechy, choćby te związane z szybkim podejmowaniem decyzji, wyostrzyły się. Ale pozostaje wrażliwym człowiekiem, z bardzo szerokimi horyzontami humanistycznymi. Zawsze mówi, że jest kieleckim scyzorykiem - tłumaczy Jastrzębski.
Tadeusz często przyjeżdża do rodzinnego domu w Mójczy, gdzie z rodziną mieszka jego brat Grzegorz. - Bardzo lubi Świętokrzyskie. Chodzimy na spacery nad rzekę, wypoczywamy przy ognisku - relacjonuje pan Grzegorz.

Tutaj generał Buk wspomina także z kolegami dawne czasy. Sąsiedzi mają nadzieję, że ich Tadek, z którego są tak dumni, wróci kiedyś do Mójczy. - Kupił od nas działkę pod górą, wspominał, że może coś tam pobuduje i wprowadzi się na emeryturze - przewiduje Kumorowski.

Tymczasem pan Józef martwi się o syna, przed którym wciąż stawiane są nowe wojskowe zadania. Być może pociechą będzie jeszcze jedna historia z młodości, kiedy to Tadeusz, sprawdzając swoją wytrzymałość, nakazał kolegom, aby tłukli go po brzuchu. - Był wysportowany. Nigdy nie skrzywił się choćby z bólu, nigdy nikt nie zrobił mu krzywdy - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie