Pracownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego pokazali jak ratują ludzi

- Ponieważ sportów ekstremalnych a w związku z tym zagrożeń jest coraz więcej postanowiliśmy pokazać jak wygląda nasza akcja przy upadku glajciarza oraz po zejściu lawiny - wyjaśnia Jarek Botor.

- Symulujemy nawet przylot helikoptera by ludzie zobaczyli jak na lawinisko spuszcza się dwóch pierwszych ratowników i psa. Dzięki detektorom lawinowym, które na szczęście są coraz powszechniej używane rosną szanse na uratowanie zasypanych przez lawinę. Jeśli ich nie ma pokazujemy jak tyralierą przeczesuje się lawinisko a potem transportuje poszkodowanych.

Ratownicy mówili też o podstawowym wyposażeniu i stroju osób udających się w góry. Współpracująca z nimi firma Hi Mountain prezentowała stroje i urządzenia pomocne przy przetrwaniu.

Ogromne zainteresowanie wzbudzały psy: owczarki Tupak i Travel służące w GOPRze.

- Czteroletni Travel już od 5 miesiąca był szkolny pod kątem ratownictwa - wyjaśniał jego opiekun, Przemysław Brona z Korbielowa.

- Do tej pory brał udział w pięciu akcjach, trzy zakończyły się sukcesem, udało się odszukać człowieka zasypanego śniegiem i dwie zagubione w górach osoby.

W przerwach między pokazami dzieci mogły spróbować swych sił na ściance wspinaczkowej. W ogródku medycznym odbywała się nauka pierwszej pomocy z użyciem fantomów

- Takie wyjazdy jak ten do Kielc służą edukacji, ale także pozwalają nam zarobić na sprzęt - wyjaśnia Jarek Botor, który na co dzień jest ratownikiem medycznym w pogotowiu lotniczym w Bielicy.

- By ratować ludzi musimy mieć czym. Interwencji w naszym rejonie jest dużo, w tym roku nie licząc narciarzy było ich 2,5 tysiąca. Zajmujemy się nie tylko turystami, pomagamy w czasie powodzi, szukamy zaginionych starszych osób. W beskidzkiej grupie jest 400 ratownik ów, aktywnie działa 250.