Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Pracownicy Zakładu Energetycznego weszli przez płot na moją posesję i zdemontowali licznik - twierdzi kielczanin

Luiza BURAS-SOKÓŁ
- Początkowo myślałem, że to kradzież. Do głowy mi nie przyszło, że to pracownicy Zakładu Energetycznego mogli wejść na moją posesję i zdjąć licznik - mówi Dariusz Bugajski.
- Początkowo myślałem, że to kradzież. Do głowy mi nie przyszło, że to pracownicy Zakładu Energetycznego mogli wejść na moją posesję i zdjąć licznik - mówi Dariusz Bugajski. Dawid Łukasik
- Nie mieszkam jeszcze w nowym domu, ale wszystko jest w nim już gotowe. Zapodział mi się jeden, czerwcowy, rachunek za prąd, pozostałe płaciłem. W styczniu odkryłem, że zdemontowano licznik. W dodatku pod moją nieobecność - opowiada pan Dariusz.

Na co dzień mieszka jeszcze w jednym z kieleckich osiedli, choć budowa domu w Domaszowicach jest już na ukończeniu. Wszelkie rachunki przychodzą pod adres korespondencyjny. - Jednego, na 180 złotych, zdarzyło mi się nie zapłacić. W czerwcu wyjeżdżałem, musiał się gdzieś zawieruszyć i jakoś mi umknął. Nie dostałem żadnego zawiadomienia o zaległości, żadnego ponaglenia - relacjonuje Dariusz Bugajski.

WESZLI JAK DO SIEBIE

Jakież więc było zdziwienie naszego czytelnika, gdy na początku roku przyjechał do domu w Domaszowicach i odkrył, że nie ma prądu. Okazało się, że licznik, który był na zewnątrz budynku, pod tarasem, został zdemontowany. - Pracownicy Zakładu Energetycznego weszli na moją posesję pod moją nieobecność. Zrobili to, mimo że teren jest ogrodzony, a brama zamknięta. Początkowo nawet nie pomyślałem, że to energetycy. Poszedłem na policję zgłosić kradzież - przyznaje kielczanin.

Sprawa wyjaśniła się po wizycie w kieleckim oddziale PGE Obrót SA. Tam pan Dariusz dowiedział się o zaległym rachunku i natychmiast go uregulował. - Ale co z licznikiem? Mam ogrzewanie na prąd. Dobrze, że teraz jest odwilż, jednak jeśli chwyci mróz, może mi rozsadzić grzejniki - martwi się mężczyzna i dodaje, że nie rozumie, jak mogło dojść do takiej sytuacji. - Zawsze wszystko płaciłem w terminie. Dlaczego nie zawiadomiono mnie o zaległości, a później o planowanym zdjęciu licznika? Nie podpisałem żadnego protokołu, nawet nie było mnie w domu. Jak można wejść przez płot na cudzą posesję i coś z niej zabrać bez uprzedzenia? - pyta pan Dariusz.

PISMA BYŁY

O wyjaśnienia poprosiliśmy w PGE Obrót SA, które zajmuje się nadzorem nad płatnościami za energię elektryczną. Od Beaty Czyżewskiej z wydziału sprzedaży i marketingu otrzymaliśmy następujące pismo: "Klient w ostatnich latach wielokrotnie zalegał z płatnościami za energię elektryczną. Nie jest więc prawdziwe stwierdzenie, że zdarzyło mu się przypadkowo nie uregulować jednej faktury. We wrześniu 2010 roku zostało wysłane do odbiorcy wezwanie do zapłaty, w którym powiadomiliśmy go o zamiarze wypowiedzenia umowy sprzedaży energii elektrycznej oraz wyznaczyliśmy dodatkowy termin do zapłaty zaległych i bieżących należności.

W związku z dalszym nieuregulowaniem długu w terminie wskazanym w piśmie, podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu dostaw energii elektrycznej do przedmiotowego lokalu, zgodnie z obowiązującym prawem (w oparciu o zapisy Art. 6 ust. 3 a Ustawy "Prawo energetyczne", tekst jednolity - Dz.U. Nr 89 z 2006r. poz. 625, z późn. zm.). Po tym fakcie Biuro Obsługi Klienta w Kielcach w listopadzie 2010 roku wystosowało do odbiorcy pismo z informacją o rozwiązaniu z nim umowy z zachowaniem umownego okresu wypowiedzenia (ze skutkiem na koniec roku). W związku z faktem, że odbiorca do 31 grudnia nadal nie uregulował zadłużenia, umowa została rozwiązana, a Operator Systemu Dystrybucyjnego dokonał demontażu układu pomiarowego. O wyjaśnienie okoliczności demontażu należałoby się zwrócić bezpośrednio do PGE Dystrybucja SA Rejonowy Zakład Energetyczny Kielce, bowiem to on dokonywał tej czynności. Nadmieniamy, że jeśli odbiorca jest zainteresowany zawarciem nowej umowy, powinien się zgłosić osobiście do Biura Obsługi Klienta w Kielcach".

W jaki sposób pracownicy zdjęli licznik, zapytaliśmy Annę Szcześniak z biura prasowego PGE Dystrybucja. W odpowiedzi nadeszło pismo, w którym można przeczytać, że demontaż odbył się 4 stycznia na zlecenie PGE Obrót. "W trakcie tych czynności dodatkowo stwierdziliśmy samowolne podłączenie się odbiorcy do sieci, w wyniku czego odbiorca uszkodził zabezpieczenia przedlicznikowe. Wejście na posesję odbiorcy nie było bezprawne, ponieważ był on informowany o sytuacji, a pisma były na bieżąco przekazywane pod wskazany adres do korespondencji. Jeśli odbiorca twierdzi, że nie był informowany o postępowaniu wszczętym wobec niego, to dlaczego dokonał samowolnego podłączenia?" - pyta w piśmie PGE. Spółka tłumaczy, że układ pomiarowo-rozliczeniowy jest zainstalowany na zewnątrz budynku. "Pracownicy nie przeskakiwali przez płot, jak sugeruje odbiorca. Posesja ma wolny dostęp od tyłu i tą drogą dostali się do urządzeń, będących własnością PGE Dystrybucja SA Oddział Skarżysko-Kamienna w celu wykonania obowiązków służbowych".

Pan Dariusz podkreśla, że ani on, ani nikt z domowników nie odebrał żadnego pisma od Zakładu Energetycznego. - Prądu nie mam dopiero od stycznia, kiedy więc miałem się podłączyć na własną rękę? Mam podpisaną umowę, można to sprawdzić - twierdzi i zapowiada, że zwróci się na piśmie z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie