Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy ZUK źle wykonali robotę, twierdzą mieszkańcy Piekoszowa

/ka/
- Teraz przyschło, ale po deszczu, będzie to wszystko płynąć i śmierdzieć nie do wytrzymania – mówi Wojciech Makuch, mieszkaniec Piekoszowa.
- Teraz przyschło, ale po deszczu, będzie to wszystko płynąć i śmierdzieć nie do wytrzymania – mówi Wojciech Makuch, mieszkaniec Piekoszowa. Dawid Łukasik
- Była awaria kanalizacji, fekalia wypłynęły na moją działkę, tuż przy domu. Pracownicy Zakładu Usług Komunalnych w Piekoszowie usterkę naprawili, ale działki nie oczyścili, tak jak powinni i śmierdzi - skarży się Wojciech Makuch, mieszkaniec Piekoszowa.

- Z tych wszystkich nieczystości, które płynęły kanalizacją, utworzyło się na mojej działce jezioro. Nic dziwnego, bo lało się i to porządnie przez całą noc, z minionego wtorku na środę. Usterka została naprawiona po około dwóch godzinach od mojego rannego zgłoszenia, ale do uprzątania tego, co zostało na mojej działce, pracownicy ZUK przyjechali dopiero koło czternastej - wspomina pan Wojciech. Kiedy rozpoczęli sprzątnie, nie mógł uwierzyć w to, co widzi.

- Zaczęli to wszystko, co wypłynęło, przysypywać łopatami ziemią. To niewiarygodne, bo przecież po deszczu fekalia znów by wypłynęły. Ale kiedy zwróciłem im uwagę, byli oburzeni, jakbyśmy od nich żądali nie wiadomo czego, a nie tylko właściwego wykonania pracy - podkreśla Makuch.

Interweniował w ZUK i Urzędzie Gminy w Piekoszowie. W końcu na miejscu pojawił się prezes ZUK w Piekoszowie Jerzy Rąbalski. - Po wielu moich interwencjach, pracownicy w końcu zebrali część nieczystości, ale tylko z miejsca, gdzie było ich najwięcej. A to, co zostało, tuż obok naszego warzywnika, przysypali piachem. Na koniec powiedzieli, że po dwóch tygodniach nic nie będzie czuć - żali się Aneta Makuch. Państwo Makuchowie podkreślają, że w odległości około 50 metrów od miejsca, gdzie wylały się nieczystości, znajduje się studnia głębinowa, z której zaopatrywani w wodę są mieszkańcy gminy Piekoszów. - Chcemy, żeby wrócili i posprzątali to jak należy - apeluje pan Wojciech.

Tymczasem prezes Rąbalski uważa, że praca została wykonana, jak należy. - Fekalia zostały usunięte, zebrane łopatami i koparką. Specjalnie ściągnąłem tam brygadę z innej pracy, aby to zrobiła. Następnie wszystko zostało posypane żółtym piachem, żeby nie śmierdziało. Trzeba podkreślić, że teren, który został zalany, to kawałek nieużytku - tłumaczy prezes ZUK w Piekoszowie. Przyznaje, że stanął po stronie pracowników. - Pan Makuch zaczął na nich krzyczeć, gdy chcieli przysypać to, co się wylało z kanalizacji, nie powinien był tak się zachować. Uważam, że teraz praca została wykonana jak należy i na tę chwilę zakończyliśmy tam roboty. A pana Makucha przeprosiłem za kłopot - twierdzi Rąbalski. Podkreśla, że nie ma zagrożenia dla ujęcia wody, które znajduje się nieopodal miejsca, gdzie rozlały się nieczystości z kanalizacji. - Rzeczywiście, w pobliżu jest jedna z siedmiu studni, z których w wodę zaopatrywana jest gmina Piekoszów, ale to ujęcie funkcjonuje w sposób prawidłowy i nie ma zagrożenia, że po tej awarii dostanie się do niego zanieczyszczenie - uważa prezes Rąbalski.

Sprawie przyjrzy się zastępca wójta gminy Piekoszów Marcin Dudek. - Udam się na miejsce, zobaczę jak to wygląda i jak można pomóc - zapowiada Dudek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie