Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo jazdy - już bez stresu?

Paweł WIĘCEK [email protected]
Ma być łatwiej i przyjemniej, a nawet... krócej. Zmieniły się zasady praktycznej części egzaminu na prawo jazdy.

O rewolucji jednak mówić nie można. Nowością jest możliwość skrócenia jazdy po mieście do 25 minut oraz to, że egzaminator na bieżąco informuje zdającego o błędach, które ten popełnia. - Reszta to zwiększenie rygoru - oceniają szefowie szkół nauki jazdy.

Nowe przepisy mocą rozporządzenia ministra infrastruktury weszły w życie w ubiegły wtorek. Warto im się przyjrzeć.

ŁATWIEJ I TRUDNIEJ

Po pierwsze: koniec z bieganiem wokół samochodu na początku egzaminu. - Wcześniej zdający musiał pokazać wszystkie elementy przy silniku i wszystkie światła. W tym momencie losuje się zadanie. Zdający musi wskazać dwa elementy: jeden znajdujący się pod maską, drugi na zewnątrz pojazdu. To ułatwienie - wyjaśnia Arkadiusz Kubiec, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Kielcach.

Po drugie: na wykonanie tych poleceń oraz przygotowanie auta do jazdy egzaminowany ma pięć minut. - Praktyka wskazuje, że dobrze przygotowana osoba potrzebuje na to maksymalnie 2,5 minuty - podkreśla Kubiec.

Po trzecie: krócej w mieście. - Istnieje możliwość skrócenia jazdy po mieście do 25 minut pod warunkiem, że zdający wykona wszystkie zadania przewidziane w arkuszu egzaminacyjnym - informuje nasz rozmówca. Dodaje jednak, że to w praktyce trudno jest zrealizować z uwagi na korki, jakie się tworzą w godzinach szczytu.

Po czwarte: egzaminator przestaje milczeć jak zaklęty. - Jeśli zdający popełni błąd, egzaminator mu o tym mówi. To ogromne ułatwienie. Wcześniej takich informacji nie otrzymywał. Ktoś jeżdżąc przez 45 minut nie wiedział, czy zdał, czy nie. Jeżeli zdający dostanie sygnał, że coś zrobił źle, przy drugiej próbie musi zachować szczególną ostrożność, żeby nie popełnić błędu - mówi Kubiec.

Po piąte: tu zła informacja. Niezatrzymanie się przed znakiem STOP lub przejechanie przez linię ciągłą skutkuje natychmiastowym przerwaniem egzaminu i "oblaniem".

ZWIĘKSZENIE RYGORU

- Wprowadzone zmiany to dla kursantów pogorszenie - twierdzi Krzysztof Bąk, szef kieleckiej szkoły nauki jazdy. - Do wykonania i tak są wszystkie manewry, egzaminatorzy mogą za wszystko oblewać. Dobrze jedynie, że egzaminator mówi na bieżąco o błędach. Za te 100 złotych młody kierowca czegoś się przynajmniej nauczy. Reszta to zaostrzenie kryteriów ocen - dodaje.

Bez entuzjazmu odnosi się do rozporządzenia innych szef szkoły nauki jazdy z Kielc Andrzej Chudy. - Po tych dwóch dniach widać, że przepisy wcale nie ułatwiły egzaminu. To jest kosmetyka. Zmiany są na niekorzyść - ocenia i podaje przykład. - Jeśli zdającemu dwa razy zgaśnie samochód, wynik egzaminu jest negatywny. Podobnie jest z najechaniem na linię czy pole zakreskowane, których w Kielcach jest zbyt dużo - wylicza.

Jego zdaniem jedyną pozytywną zmianą jest możliwość skrócenia jazdy po mieście. - Reszta to zwiększenie rygoru - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie