Prawybory do Europarlamentu z Echem Dnia rozstrzygnięte. Poznaj zdobywcę drugiego miejsca (WIDEO)

O trudach kampanii, pracy dla dobra Ziemi Świętokrzyskiej i celach związanych z pełnieniem mandatu europosła - rozmowa z Beatą Gosiewską, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości do Parlamentu Europejskiego w okręgu małopolsko-świętokrzyskim.

Paweł Więcek: * Pani senator, zdobyła Pani najwięcej głosów w sondażu internetowym "Echa Dnia", a w całym plebiscycie zajęła drugie miejsce. Również oficjalny sondaż daje Pani duże poparcie w całym okręgu, a największe w województwie świętokrzyskim. Z czego wynika zaufanie, jakim darzą Panią mieszkańcy?
Beata Gosiewska: - Na wstępie pragnę podziękować wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos. Poparcie to cieszy, ale traktuję je też jako ogromne zobowiązanie. Zobowiązanie do pracy dla Polski, regionu i jego mieszkańców. Od trzech lat jestem senatorem Ziemi Świętokrzyskiej. Staram się służyć mieszkańcom województwa. Staram się też wychodzić do mieszkańców Regionu. Myślę, że ludzie to doceniają.

* Odbyła Pani wiele spotkań z wyborcami. Jak one przebiegały?
- Zarówno podczas trzech lat sprawowania mandatu senatora Rzeczypospolitej, jak i podczas ostatnich, trudnych tygodni kampanijnych, odwiedziłam wiele miejsc naszego regionu. Spotkałam się tam z niezwykle ciepłym przyjęciem. Z jednej strony bardzo mnie ono cieszy. Z drugiej - wyrazy sympatii traktuję jako mobilizację do dalszej pracy na rzecz województwa.

* Pani hasło to "Służyć Ziemi Świętokrzyskiej". Jak Pani chce je realizować?
- Chyba najlepszą odpowiedzią jest to, jak służbę realizował mój mąż, świętej pamięci Przemysław Gosiewski. Zasługi dla budowy uniwersytetu w Kielcach, dróg czy słynnego peronu we Włoszczowie, który po latach okazał się wielkim sukcesem, są nie do przecenienia. Przemek potrafił pracować dla dobra Ziemi Świętokrzyskiej nawet wtedy, gdy spadały na niego brutalne ataki nieprzychylnych mediów. Zawsze powtarzał, że im bardziej jest atakowany, tym bardziej kochają go ci, dla których się poświęca. I właśnie tak rozumiem swoją misję.

* A jak rozumie Pani swoją misję w Parlamencie Europejskim?
- Obok działań na rzecz województwa praca w Europarlamencie to także troska o sprawy Polski na arenie międzynarodowej, o ochronę polskiego interesu, tradycyjnych wartości, rodziny. Chcę powrotu do realizacji programu Prawa i Sprawiedliwości. Programu równych szans, solidarności państw europejskich, przy jednoczesnym zachowaniu suwerenności interesów państw narodowych. Państwa te muszą działać razem, jednak budowa superpaństwa europejskiego, rezygnacja z patriotyzmu, są drogą donikąd. Budowa Europy Ojczyzn, jest programem ambitnym, ale realnym i jedynym sensownym. A PiS jest jedyną siłą, która może zagwarantować jego realizację.
* Czy ma Pani poczucie, że podczas kampanii doszło do jakichś zgrzytów, brutalnych zagrań, fauli wobec Pani osoby?
- Pojawiały się głosy, że do Europarlamentu powinni iść tylko ludzie urodzeni w danym regionie. Tymczasem przykład mojego męża najlepiej pokazuje, że liczy się nie urodzenie, ale pracowitość, uczciwość i kompetencje. Innym zgrzytem kampanii było obsadzenie list wielu partii celebrytami. Ludźmi, którzy nie mają pojęcia o Parlamencie Europejskim czy wyzwaniach, jakie przed deputowanymi stoją. Jedynie PiS był siłą, która nie uległa pokusie zdobycia głosów poprzez wpisanie na listy znanych i lubianych, ale niekoniecznie kompetentnych kandydatów.