Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezent miłości i niezwykła podróż poślubna młodej pary z Kielc

Lidia CICHOCKA
Michał i Ania Braunowie ślubnych gości prosili o pieniądze na sierociniec w Indiach.
Michał i Ania Braunowie ślubnych gości prosili o pieniądze na sierociniec w Indiach.
Kielczanin Michał Braun i jego żona Ania jadą w podróż poślubną do Indii. Odwiedzą sierociniec Dobry Samarytanin, któremu przekażą pieniądze. Dzieciakom z Dobrego Samarytanina Michał pomaga od kilku lat.

Ważne

Ważne

Wszystkich zainteresowanych pomocą dzieciom z sierocińca zaprasza na swoją stronę: michalbraun.pl, na której szczegółowo pisze o sierocińcu i pomocy dla niego.

Znajomość Michała z pastorem Ratnamem Palikonde zaczęła się w lipcu 2007 roku. - Szukając najbardziej potrzebujących, trafiłem na informację o sierocińcu położonym w małej wiosce Vellatur na południu Indii, w regionie Andra Pradesh - opowiada Michał. - Pojechałem jako wolontariusz i byłem pierwszym cudzoziemcem jaki tam dotarł.

Pastor Palikonde pomaga dzieciom w wieku od piątego do osiemnastego roku życia. Większość nie ma rodziców, ale są też dzieci samotnych matek, które nie mają możliwości zajmowania się potomstwem. Sierociniec ratuje je przed życiem na ulicy, prostytucją, gwałtami.

Michał Braun przez miesiąc uczył dzieciaki angielskiego i obsługi komputerów, przygotowywał też materiały, które pozwoliłyby pastorowi szukać pomocy za granicą. - Nawet w samolocie spotkałem Szweda, któremu opowiedziałem o sierocińcu, w efekcie tej rozmowy zaczęli mu pomagać Szwedzi, jest też grupa Anglików, którzy wspomagają hinduskie dzieci.

Michał po powrocie do kraju, nie mogąc zapomnieć tego, co widział zaczął organizować pomoc namawiając do niej znajomych. To dzięki ich datkom udało się kupić krowę (dzieci maja świeże mleko), a w wiosce nietykalnych (najniższa kasta w hinduskim społeczeństwie) wybudowano szkołę. - To po prostu murowany budynek z solidnym dachem, którego nie zniszczy monsun. Dzieci mogą się tam spokojnie uczyć, to także miejsce spotkań dla całej wsi, bo reszta budynków jest z gliny - wyjaśnia Michał.

Dzięki niemu dziesięcioro kielczan regularnie wspiera sierociniec. - Od 5 lat kilkoro dzieci dzięki adopcji na odległość może się uczyć, to koszt 60 złotych miesięcznie - mówi z radością Michał. - Dwie dziewczynki zaczęły studia, wybrały medycynę by zakończeniu nauki wrócić do sierocińca i pomagają dzieciom. Koszt studiów jest wyższy, to 300 złotych miesięcznie.

Michał ma nadzieję, że kolejne osoby zechcą otoczyć opieką dzieci, bo szkoła to jedyna ich szansa na normalne życie. - Zorganizowaliśmy też dwie aukcje zbierając pieniądze dla dzieciaków pastora, ale odzew był mniejszy niż na naszym weselu - mówi.

Michał wyjeżdżając w 2007 roku na pożegnanie kupił wszystkim dzieciakom buty, jednak teraz sierociniec jest znacznie większy. Pastor otworzył filię przygarniając kolejną grupę bezdomnych i głodnych dzieci.

Decyzja, że pieniądze zwiozą sami była spontaniczna. - W czasie pierwszego pobytu w Indiach nie miałem czasu na zwiedzanie, teraz lecimy na trzy tygodnie, udało się w promocji kupić bilety lotnicze - wyjaśnia Michał. - Trochę pozwiedzamy a ostatni tydzień spędzimy w Vellatur.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie