Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces byłych prezydentów Starachowic. Urzędniczka: - Kierowniczka zakazała mi się tym interesować

M.K
- To ja odkryłam błąd w wyliczeniu stawek dla firmy odbierającej śmieci z miasta - mówiła przed sądem emerytowana urzędniczka.
- To ja odkryłam błąd w wyliczeniu stawek dla firmy odbierającej śmieci z miasta - mówiła przed sądem emerytowana urzędniczka. Monika Nosowicz-Kaczorowska
Nie udało się przesłuchać wszystkich świadków wezwanych na drugą rozprawę przeciwko dwóm byłym prezydentom Starachowic oraz dwójce urzędników z Urzędu Miejskiego.

Zobacz też: Prezydent Andrzej Duda podpisał w Katowicach Ustawę Metropolitalną. Opinie polityków

(Dostawca:x-news)

Wszyscy są oskarżeni o niedopełnienie obowiązków w związku z corocznym aneksowaniem umowy zawartej na wywóz śmieci przez Urząd Miasta w Starachowicach z firmą świadczącą te usługi w mieście. Zdaniem prokuratorów podejrzani działali w celu osiągnięcia korzyści przez tę firmę. Zarzuty przedostatniego prezydenta dotyczą lat 2008 - 2011, zarzuty dla ostatniego prezydenta - 2012 roku.

Była urzędniczka obciąża

Bardzo ciekawe były za to zeznawania byłej urzędniczki Referatu Gospodarki i Ochrony Środowiska. Kobieta od kilku lat jest na emeryturze. Przed sądem opowiadała, jak odkryła, że jej zdaniem w obliczeniach do aneksu umowy z firmą wywożącą śmieci z miasta jest błąd.

- W 2009 roku zastępowałam koleżankę, która była na urlopie. Miałam opisać fakturę dla firmy. Zajrzałam do umowy, do której była podpięta odręcznie zapisana przez kierowniczkę Referatu kartka, z której wynikało, że do obliczenia stawki dla firmy przyjęto roczny tonaż śmieci w wysokości 13.200 ton. Tymczasem ze sprawozdań przedstawionych przez firmę wynikało, że w poprzednim roku na składowisko wywieziono 560 ton odpadów. Potem się okazało, że podobnie było w kolejnych latach. Chciałam zwrócić na to uwagę kierowniczce referatu, ale najpierw nie miała czasu, potem powiedziała, że wszystko jest w porządku a w końcu kazała mi się przestać tym interesować i żebym z nikim o tym nie rozmawiała - zeznała przed sądem kobieta.

Dodała, że wspomniała o swoich wątpliwościach naczelnikowi wydziału, który polecił zwrócić się do kierowniczki. Krótko wspomniała zastępcy prezydenta, ale jak powiedziała nie drążyła tematu, bo bała się o pracę. Kiedy jednak do Urzędu Miejskiego weszła kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej sama zwróciła uwagę inspektorów na nieścisłość.

- Dziwiło mnie, że nikt nie podjął się wyliczenia skutków finansowych, że nikt nie żądał od firmy zwrotu nadpłaconych pieniędzy. Nikt nie uświadomił radnych, dlaczego wzrasta cena za śmieci. Zawsze w uchwale powoływano się na wzrost opłat marszałkowskich na składowisku odpadów, nigdy na ilość śmieci - mówiła kobieta. Jej zdaniem opłatę marszałkowską za śmieci niesegregowane gmina płaciła za wszystkie odpady, co jak podkreśli w oświadczeniu były prezydent miasta, nie jest prawdą. Rozporządzenie ministra dokładnie określało stawki za każdy rodzaj śmieci.

Kto był nierzetelny?

Dość niespójne były za to zeznania inspektor Regionalnej Izby Obrachunkowej, która po kontroli w urzędzie sporządziła protokół pokontrolny. Kobieta zeznała, że prosiła urzędników w magistracie o dokumenty i nie mogła się ich doprosić. Protokół sporządziła opierając się na częściowych danych, głównie aneksach umowy z firmą i jednym piśmie z wysypiska śmieci na temat ilości odpadów w trzech kwartałach 2007 roku. Nie była w stanie powiedzieć, jakie dokumenty regulowały wzrost opłat marszałkowskich, czy opłaty te dotyczyły wszystkich rodzajów śmieci czy tylko niesegregowanych. W protokole pokontrolnym inspektor napisała, że wyliczenia urzędników były nierzetelne.

- Wątpliwości te wynikały z faktu, że nie dostarczono mi dokumentów, o które prosiłam na piśmie dwa razy - powiedziała pani inspektor.

- Wyjaśnienia zostały dołączone do protokołu. Wskazywaliśmy wówczas, że wzrosły stawki opłat marszałkowskich za wszystkie rodzaje odpadów. Podaliśmy dane za każdy rok. Pani przyjęła błędne założenia, co zaskutkowało tym, że siedzimy dziś na ławie oskarżonych - podkreślali byli prezydenci.

- Dlaczego nie ujęła pani w protokole tych danych? Dziś my możemy pani zarzucić pewną nierzetelność - skwitował adwokat Kazimierz Jesionek.
Niewykluczone, że obie panie spotkają się na sali sądowej podczas konfrontacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie