MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Proces o zabójstwo 68-letniej kielczanki. Na ławie oskarżonych jej syn

elzem
- Nie przyznaję się do zabicia matki - mówił w czwartek w sądzie oskarżony 39-letni mieszkaniec Kielc. Według biegłych, kobieta zmarła w skutek licznych urazów głowy i klatki piersiowej, syn - jak ustaliła prokuratura - miał znęcać się nad matką, bić ją i kopać po całym ciele, a nawet wyrywać jej włosy.

39-latek wraz z 68-letnią matką zajmowali jedno z mieszkań w bloku osiedla Uroczysko w Kielcach. W 2012 roku, czyli dwa i pół roku przed tragedią 39-latek wyszedł z więzienia, gdzie odbywał karę za znęcanie się nad swoją matką, wrócił do rodzinnego domu i zamieszkał z 68-latką. - Mama miała problemy ze zdrowiem, była niepełnosprawna ruchowo, cierpiała na depresję po śmierci ojca. Zajmowałem się nią, kąpałem i karmiłem.

Inaczej zapamiętali to sąsiedzi i rodzina zmarłej. W czwartek na pierwszej rozprawie procesu, który toczy się przed Sądem Okręgowym w Kielcach brat oskarżonego mówił: - Mama się go bała. Nie miałem z nią kontaktu, bo odłączyli jej telefon, ale byłem w mieszkaniu zaraz po tragedii. Pokoje były bardzo zaniedbane, podobnie jak kuchnia i łazienka. Mama spała na podłodze, na nienadmuchanym materacu, zaś brat na wersalce - opowiadał sądowi 46-letni drugi syn zmarłej. Oskarżony wyjaśniał, że matka chciała spać na materacu. - Mówiła, że tak jej wygodnie.

Feralnego wieczora, 19 sierpnia 2014 roku oskarżony - jak opowiadał sądowi - pomógł mamie się umyć. - Weszła do wanny, a ja umyłem jej plecy i włosy. W pewnej chwili mama poślizgnęła się i upadła uderzając potylicą w róg wanny. Pytałem, czy nic jej nie jest, twierdziła, że nie. Czesałem jej włosy, ale nie mogłem doczesać, stąd pewnie tyle włosów mamy znalezionych w koszu w łazience. Położyłem mamę spać, a rano, gdy wstałem, ona wciąż leżała i nie mogłem jej dobudzić, więc wezwałem karetkę - tłumaczył oskarżony.

Jak wyjaśniał, kilka dni przed wypadkiem w ich mieszkaniu była policja. - Zostałem pobity i uciekłem ze szpitala, aby opiekować się mamą. Stąd też miałem liczne rany i otarcia na skórze. Policjanci byli wtedy w naszym mieszkaniu i pytali mnie skąd u mamy zaczerwienienia na twarzy. Tłumaczyłem im, że mama ma kłopoty z chodzeniem - zaznaczał 39-latek.

Z wyjaśnień oskarżonego wynikało też, że jego matka miała czasem sama się okaleczać. - Widziałem rany na jej nogach, często leciała z nich krew. Gdy pytałem mamy co się stało, ona mówiła, że kaleczyła sobie nogi drewnianym kijem. Nie wiem czemu tak robiła, nie widziałem też nigdy, aby przy mnie się okaleczała - dodawał mężczyzna.

Na pytanie prokuratora o obrażenia, które stwierdzili biegli na ciele kobiety, czyli liczne rany na głowie, złamane żebra i siniaki - oskarżony nie umiał odpowiedzieć. - Wie pan, że według opinii biegłych wszystkie te rany powstały w czasie, gdy matka żyła - indagował oskarżonego prokurator. - Czy w dzień przed śmiercią matki ktoś był u państwa w domu? - pytał śledczy.

Oskarżony wyjaśniał: - Nie utrzymywaliśmy kontaktów z sąsiadami i rodziną, matka nie otwierała nikomu drzwi, byliśmy sami - tłumaczył 39-latek i dodawał: - Matka zmarnowała mi życie. Nie pozwoliła, abym się ożenił, bo nie chciała zostać sama.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z KIELC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie