Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces o zabójstwo: Świadek... poszedł za kratki

Monika WOJNIAK
W kajdankach i pod eskortą policji - tak wyszedł z sali sądowej świadek, który zeznawał w procesie o zabójstwo maturzysty z Suchedniowa. Sąd uznał, że młody mężczyzna celowo uchyla się od składania zeznań i kazał go aresztować.

Mroczna zbrodnia

Mroczna zbrodnia

Bartek zniknął pod koniec maja 2002 roku. Był wtedy w trakcie zdawania matury. Poszukiwania trwały bardzo długo. Dopiero trzy lata później policja ustaliła, co się z nim stało. Trzech młodych mężczyzn oskarżono o udział w bestialskim zamordowaniu chłopaka. Prawdopodobnie stało się to gdzieś w okolicach Warszawy. Ale ciała nie znaleziono do dziś. W 2007 roku zapadł pierwszy wyrok w tej sprawie: jednego z oskarżonych skazano na dożywocie, drugiego na 25 lat więzienia. Wobec trzeciego z oskarżonych, który zdecydował się na współ-pracę z organami ścigania i opowiedział o szczegółach zbrodni, sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary i skazał go na 5 lat więzienia. Ale Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok w całości i dlatego proces toczy się teraz od nowa.

Młody mieszkaniec Skarżyska był jedną z ostatnich osób, która widziała 19-letniego Bartka żywego. Jak ustalono w śledztwie, tamtej tragicznej majowej nocy jeździł z Bartkiem i jeszcze jednym kolegą po mieście. Mężczyzna był do tej pory wielokrotnie przesłuchiwany. Przyznawał, że widział się z zaginionym później maturzystą. Ale twierdził też, że nic niepokojącego się wówczas nie działo, że rozstali się, a Bartek miał wracać do domu.

Śledczy jednak uważali, że świadek coś przed nimi zataja - a konkretnie scysję, do jakiej miało dojść między Bartkiem a mężczyznami, oskarżonymi później o jego zamordowanie. Skarżyszczanin został nawet w związku z tym oskarżony o składanie fałszywych zeznań. I uznany winnym - skazano go na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Ale ten wyrok chyba nie dał mu do myślenia.

Na czwartkowej rozprawie przed kieleckim Sądem Okręgowym zapierał się, że nie pamięta kompletnie nic z wydarzeń sprzed siedmiu lat. - Nie pamiętam, czy widziałem się wtedy z Bartkiem. Nie pamiętam, od kogo dowiedziałem się, że zaginął - powtarzał. - A co jest przyczyną pana totalnej niepamięci? - pytała sędzia Lena Romańska. - Nie mam pojęcia - rozkładał ręce świadek. - Może mi się coś w głowę stało. Byłem parę razy pobity, może mi się poprzewracało.

- Zabawa właśnie się skończyła - zdenerwowała się w pewnym momencie sędzia. I nałożyła na świadka 500 złotych kary. Odczytywała kolejne zeznania, jakie mężczyzna składał wcześniej, m.in. podczas śledztwa. Ale świadek twierdził, że nadal nic nie pamięta. Sąd dał mu więc kolejną karę - następne 500 złotych. - Naprawdę nic sobie nie przypominam, pomimo że próbuję. Skoro tak wtedy zeznawałem, to pewnie tak było. Ja zawsze mówię prawdę - upierał się mężczyzna. - To czemu pana skazano za składanie fałszywych zeznań? - Chciała wiedzieć sędzia. - Nie wiem - odparł świadek.

To ciągłe zasłanianie się niepamięcią skłoniło wreszcie sąd do sięgnięcia po karę najsurowszą, czyli areszt. - Sąd stosuje wobec świadka areszt na 14 dni za bezpodstawne uchylanie się od złożenia zeznań - uzasadniła sędzia. Za kratki mężczyzna trafił prosto z sali rozpraw. Zakutego w kajdanki wyprowadzili go policjanci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie