Proces po zabójstwie w Ostrowcu na osiedlu Stawki. Żona oskarżona o zabicie męża

Przed Sądem Okręgowym w Kielcach, gdzie toczy się proces zeznawał w czwartek były narzeczony oskarżonej 29-latki. Mężczyzna opowiadał, że z oskarżoną poznali się na jednym z portali internetowych. – Pisaliśmy ze sobą około tydzień i po tym czasie ona przyjechała do mnie, do Holandii – tłumaczył sądowi.

W Ostrowcu 29-latka zostawiła męża i dwoje małych dzieci. Były narzeczony kobiety opowiadał, że 29-latka przyjechał do niego około listopada 2018 roku. – Miała pracować, ale zaraz zachorowała. Potem pracowała trzy i pół dnia, bo doznała urazu palca. Dawałem jej pieniądze, żeby wysyłała je do dzieci, jeździła też często do Polski. Chcieliśmy zabrać dzieci do Holandii, zrobić to według procedur prawnych, przez sąd – wyjaśniał mężczyzna.

Przed sądem wystąpiła także kurator, która odbyła dwie wizyty u rodziny oskarżonej. Raz, aby sprawdzić czy 30-letni mężczyzna, późniejsza ofiara, leczy się z nałogu alkoholowego. Ostatnia wizyty wypadła dzień przed tragicznym zajściem. – Zdziwiłam się, że drzwi otworzyła mi pani oskarżona. Wiedziałam, że przebywa poza krajem. Mówiła, że od roku nie są z mężem, że ją źle traktował, że jej ubliżał. Tłumaczyła, że znalazła sobie partnera za granicą, że chce pracować i zabrać dzieci, ale jej mąż się nie zgadza – opowiadała w sądzie kurator i dodawała, że wizytę odbyła na wniosek sądu w Ostrowcu, aby sprawdzić sytuację mieszkaniową i rodzinną syna pary.

Przypomnijmy. Do tragicznego zdarzenia doszło 26 lutego ubiegłego roku w jednym z mieszkań w osiedlu Stawki w Ostrowcu Świętokrzyskim. Policjanci dostali sygnał o rannym mężczyźnie, na miejscu zastali jego żonę i dwoje małych dzieci. Niestety życia mężczyzny nie udało się uratować, zmarł. Kobieta początkowo twierdziła, że do mieszkania przyszedł obcy mężczyzna z tatuażem, który nożem zaatakował jej męża. Potem śledczy ustalili, że pomiędzy małżonkami doszło do awantury. Kobieta tłumaczyła śledczym, ze mąż „sam nadział się na nóż”, który 29-latka miała trzymać w ręce. W czasie zajścia w mieszkaniu było dwoje małych dzieci w wieku sześciu i dziewięciu lat. Prokurator oskarżył 29-latkę o zabójstwo, może jej grozić nawet dożywocie.