Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest związkowców z PKS Kielce. Będą okupować gabinet prezesa całą noc

Paweł WIĘCEK
fot. Dawid Łukasik
- Rezygnuj pan z pracy i idź pan z Bogiem! - krzyczeli związkowcy z zakładowej "Solidarności" do Marka Wołocha. W jego gabinecie pojawili się rano i zostali na całą noc. Protestują przeciwko zapowiedzianym zwolnieniom połowy załogi. - Będziemy tu do skutku - ostrzegali.

Powodem wybuchu niezadowolenia w kieleckim PKS jest ogłoszony w poniedziałek regulamin zwolnień grupowych. Wynika z niego, że do końca czerwca pracę w firmie może stracić nawet 77 osób, w tym wszyscy mechanicy. Zakładowa "Solidarność" już wtedy ostrzegała, że zrobi wszystko, by do tego nie dopuścić.

WOŁOCH MUSI ODEJŚĆ

W środę około 30 związkowców wtargnęło do gabinetu prezesa Wołocha przed godziną 10. Przynieśli ze sobą taczki i konkretne żądania. - Niech pan złoży rezygnację. Czemu pan chce zwolnień w trakcie prywatyzacji. Zostało panu półtora miesiąca do końca kadencji i chce pan pół załogi wyciąć!? Była mowa, że nie będzie zwolnień. Pan traktuje ludzi jak śmieci! Chodzi panu o to, by wyczyścić firmę i sprzedać grunty - krzyczeli pracownicy.

- Zwolnienia są konieczne ze względu na sytuację firmy - tłumaczył się Wołoch, ale jego wypowiedź zagłuszyły śmiechy i oklaski. - Ja odpowiadam za spółkę - dodał.

- Pan odpowiada za ruinę tej spółki. Pan nie rozumie, że ludzie pana nie chcą? Doprowadził ich pan do nędzy i rozpaczy. Niech pan złoży rezygnację i wypłaci zaległe pensje! - podpowiadał Zbigniew Zwierzyński, szef zakładowej "Solidarności".

- Oświadczam, że nie zamierzam rezygnować. Pan mi nie będzie dyktował, co mam robić. Kosztem części chcę utrzymać spółkę, która generowała straty od początku. Nie czuję się niczemu winny. Plan restrukturyzacji zakłada również redukcję kosztów, nie tylko zwolnienia, i pozwoli uratować firmę- mówił Wołoch.

OKUPACJA DO SKUTKU

Protest związkowców od samego początku zabezpieczali wezwani przez prezesa funkcjonariusze z III komisariatu policji w Kielcach. Rokowania między skłóconymi stronami podjął się zastępca komendanta tej jednostki, Andrzej Chrzanowski oraz trzech innych specjalistów od negocjacji. Związkowcy byli nieustępliwi. Po kilku godzinach rozmów stanęło na tym, że będą 24 godziny na dobę okupować gabinet prezesa do czasu, kiedy ten złoży rezygnację ze stanowiska i cofnie decyzję o zwolnieniach. Marek Wołoch przyjął to do wiadomości, ale zapowiedział, że nie spełni żądań pracowników. Uprzątnął tylko swoje rzeczy z biurka i po godzinie 15 opuścił firmę. Kilku związkowców w asyście policjantów zostanie w pokoju prezesa na całą noc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie