Przebierańcy trafią za kratki?

Studentom, których postawiono przed sądem za noszenie radzieckiego hełmofonu i części milicyjnych mundurów, może grozić nawet areszt.

- Sąd uprzedza o możliwości zmiany kwalifikacji czynów dwóch oskarżonych - powiedziała wczoraj sędzia Anna Jermak, podczas rozprawy trzech studentów przed kieleckim Sądem Grodzkim.

BEZ KORONY

O historii studentów pisaliśmy już kilkakrotnie w "Echu Dnia". Policja zatrzymała ich pod koniec listopada ubiegłego roku. Jak opowiadają, spotkali się wtedy w domu, rozmawiali o komputerach, w pewnej chwili założyli fragmenty starych milicyjnych mundurów, które kupili na giełdzie staroci. Jeden miał na głowie radziecki hełmofon, który przerabiał na słuchawki do komputera. Robili sobie zdjęcia, później postanowili pójść po zakupy na kielecki Rynek.

Czy studentów należało postawić przed sądem?

Czy studentów należało postawić przed sądem?

Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka:
- Jeśli ktoś wziąłby do ręki buławę hetmańską i założył kontusz, to policjanci też postawiliby go przed sądem? Moim zdaniem skierowanie zarzutów do sądu w tej sprawie jest nadużyciem. Podobnie jak fakt, że sąd tę sprawę przyjął. Polecam lekturę kodeksu wykroczeń i kodeksu karnego, które mówią o tym, że nie jest przestępstwem ani wykroczeniem czyn, który nie jest społecznie szkodliwy. Można tu mówić też o naruszeniu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, a konkretnie prawa obywatela do bezpieczeństwa osobistego. Czyli do tego, aby nie musiał bać się własnego państwa. Tego, że to państwo będzie nadużywało wobec niego władzy, z powodu braku poczucia humoru. Komendant wojewódzki policji powinien pogonić tych ponuraków.

Gdy wracali, nadjechał radiowóz. Trafili do komisariatu, a później stanęli przed Sądem Grodzkim za bezprawne noszenie mundurów. Wczoraj odbyła się druga już rozprawa. Sędzia obejrzała sporne części garderoby: stalowy hełm, czapkę milicyjną, dwie gabardynowe marynarki, hełmofon.

- Obydwie marynarki są identyczne z mundurem, jaki ma na sobie oskarżyciel publiczny, poza patkami i pagonami - stwierdziła sędzia Anna Jermak. Bo na patkach i pagonach były oznaczenia stopni, które już nie istnieją. Studenci dowodzili, że różnic jest więcej. - Obecna czapka jest sztywna, a stara milicyjna miękka. Guziki przy marynarkach dziś mają orzełka w koronie - wyliczali. Sąd sprawdził guziki przy mundurze policjanta oskarżyciela. Ku zdziwieniu wszystkich orzełek był bez korony. - Niesłychane. To tak, jakby policjant nosił mundur organizacji prawnie nieistniejącej - komentowali studenci.

SPRAWA SIĘ KOMPLIKUJE

Policja pokazała, że nie ma zamiaru odpuścić. Wytoczyła cięższe działo. Policyjny oskarżyciel zawnioskował o zmianę kwalifikacji czynu, z artykułu 61 paragraf 1 kodeksu wykroczeń, na paragraf 2 tego samego artykułu. Sąd uprzedził, że zmiana jest możliwa w stosunku do dwóch studentów. Drugi mógłby nawet odpowiadać z obu paragrafów. Zmiana niby drobna, ale pogarsza ich sytuację. Groziłaby im już nie tylko nagana i grzywna, jak wcześniej, ale nawet do 30 dni aresztu.

- Sprawa się komplikuje - nie ukrywali zaskoczenia studenci. - Aresztu się nie spodziewamy, w końcu nigdy nie byliśmy karani. Ale chyba skorzystamy z pomocy prawnika. To przejaw nadgorliwości ze strony policji. Do sądu nie mamy pretensji, musi przyjmować pewne wnioski stron.

Studenci poprosili o odroczenie rozprawy. Swoją bezpłatną pomoc zaoferował im Stanisław Szufel, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Kielcach. - Będę ich reprezentował w sądzie. I będę dążył do ośmieszenia zarzutów - zapowiedział mecenas Szufel.