Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed kieleckim sądem o zabójstwie w powiecie koneckim

/ElZem/
- Wiem, że między braćmi dochodziło do awantur, bo starszy czasem żalił się na młodszego. Nigdy jednak nie widziałam, żeby się bili - opowiadały we wtorek w sądzie sąsiadki 55-latka z powiatu koneckiego oskarżonego o zabicie swojego brata.

Proces dotyczy wydarzeń, jakie rozegrały się w październiku ubiegłego roku w miejscowości Hucisko w powiecie koneckim. We wspólnym domu mieszkali dwaj bracia: 55- i 62- latek. Obaj, jak wynika z policyjnych ustaleń, nie stronili od alkoholu a pod jego wpływem awanturowali się. Dwa tygodnie przed feralnym wieczorem, młodszy brat miał pobić starszego. 62-latek przez kilkanaście dni, jak opowiadali sąsiedzi, chodził z zapuchniętą ręką. 55-latek tłumaczył potem, że starszy brat miał denerwujący nawyk mówienia do siebie, jak to określa oskarżony - "mamrotania". Przed sądem oskarżony mówił, że właśnie to zirytowało go w krytyczny wieczór. Jak ustalili śledczy, 55-latek obuchem siekiery zadał starszemu mężczyźnie kilka ciosów w głowę, po czym położył go do łóżka i nakrył pierzyną. Po dwóch dniach ciało 62-latka znalazła siostra. Młodszego z braci oskarżono o zabójstwo.

Proces 55-latka toczy się przed Sądem Okręgowym w Kielcach. Wczoraj wysłuchano sąsiadek obu braci oraz policjantów, którzy na kilka godzin przed tragedią, przyjechali na wezwanie siostry mężczyzn.
- Dyżurny zgłosił nam, że była awantura domowa w Hucisku. Pojechaliśmy na miejsce, a tam przed sklepem zatrzymała nas jakaś kobieta. Mówiła, że to ona dzwoniła z prośbą o interwencję. Przed sklepem na ławce siedział, jak się później okazało, jej brat. Kobieta opowiedziała nam, że dwa tygodnie wcześniej został pobity przez drugiego z braci. Zapytaliśmy obecnego mężczyznę, czy tak było naprawdę, skinął głową na znak, że tak. Powiedzieliśmy mu, że może zgłosić policji, że jego brat się nad nim znęca. Z uwagi na to, że wtedy nie było widocznego zagrożenia dla życia bądź zdrowia tamtych osób, zakończyliśmy interwencję i wróciliśmy do komendy - mówił w sądzie 30-letni policjant.

Sprzedawczyni z miejscowego sklepu opowiadała w sądzie, że dobrze znała 62-latka. - Praktycznie codziennie przychodził. Kupował piwo i siedział na ławeczce przy sklepiku. To był dobry człowiek, bardzo uczynny. Skarżył się czasem, że brat go bije, mówił, że boi się wracać do domu, bo znów mu się dostanie. Pokazywał zapuchniętą rękę po tym, jak podobno brat go obił. 62-latek miał taki zwyczaj, że gdy napił się alkoholu, to mówił do siebie. Opowiadał sobie coś, tak mruczał pod nosem. Mnie to nie przeszkadzało - mówiła 45-letnia sprzedawczyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie