Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed sądem o ataku na pracowników szpitala. Trwa proces kielczanki objętej tak zwaną "ustawą o bestiach"

(MINOS)
Użyła chyba wszystkich przekleństw jakie mamy w słowniku - opowiadał policjant o zachowaniu Eweliny C., która jest oskarżona o zaatakowanie ratowników medycznych i pielęgniarza, którzy w szpitalu udzielali jej pomocy.

Ewelina C, to 28-letnia obecnie kielczanka, która po odbyciu kary za próbę zabójstwa dziecka, jako pierwsza kobieta została objęta przepisami tak zwanej "ustawy o bestiach". Przed Sądem Rejonowym w Kielcach toczy się proces tyczący zajścia z połowy października ubiegłego roku.

28-latka trafiła wtedy do szpitala na Czarnowie, gdzie według aktu oskarżenia szarpała za włosy jedną z ratowniczek i podrapała ją. Miała też kopnąć kobietę i pielęgniarza, którzy próbowali przywiązać ją pasami do łóżka, by przeprowadzić badania.

Partner matki Eweliny opowiadał wczoraj, że w krytyczny dzień 28-latka wracając ze spotkania z psychologiem upadła i straciła przytomność. Z relacji wynikało, że potknęła się o psa.

- Na miejscu był dzielnicowy. Zaproponował, by ułożyć Ewelinę na tylnej kanapie radiowozu.
Powiedziałem, żeby pojechała już do domu, ale ona stwierdziła, że jest jej bardzo słabo i chce do szpitala - relacjonował mężczyzna. Karetka zabrała 28-latkę a on około godzinę później dojechał na izbę przyjęć z rzeczami pacjentki.

- Od wejścia usłyszałem przeraźliwy krzyk, jakby zarzynali jakieś zwierzę. Ewelina wołała "puśćcie mnie, rozwiążcie mnie, ja nic nie zrobiłam" - mówił i dodawał, że 28-latka boi się zastrzyków.

O wydarzeniach krytycznego dnia mówił też jeden z funkcjonariuszy, którzy towarzyszyli 28-latce w szpitalu. - Z tego co pamiętam, zachowanie oskarżonej było irracjonalne. W rozmowie nacisk kładła nie na to, że coś boli ją po upadku, ale na ból gardła, katar, zatoki. Gdy wsiadała do karetki była spokojna. Agresywna zaczęła być dopiero podczas zabiegów.

Uspokajała się tylko, gdy mówiła do niej moja koleżanka, która umie dobrze łagodzić sytuację. Oskarżona zwracała się do niej "mój niebieski aniele". Nie informowaliśmy personelu szpitala kim jest pacjentka, nie mówiliśmy też, że to osoba agresywna, bo sami to po kilku minutach wiedzieli - relacjonował funkcjonariusz i wspominał: - Z uwagi ma procedury medyczne czekaliśmy na korytarzu. Słyszeliśmy krzyki, wrzaski, wyzwiska. Nie wiem pod czyim konkretnie adresem. Gdy w pewnym momencie krzyknął też ktoś z personelu, uznaliśmy, że potrzebna jest pomoc. Kiedy wbiegłem zobaczyłem jak pracownica szpitala prostowała się trzymając się za brzuch. Samego kopnięcia nie widziałem. Oskarżona szybko została unieruchomiona.
Przypomnijmy, 28-latka podczas poprzedniej rozprawy przyznała się do ataku i przeprosiła pokrzywdzonych. Mówiła, że pielęgniarki ją sprowokowały.

- Zabrały mnie do łazienki, kazały sikać i odkręciły wodę, żeby nie było słychać jak wyzywają mnie od "dzieciobójów" - przedstawiała swoją wersję wydarzeń.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z KIELC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie