Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przestali myśleć, zaczęli grać. THW Kiel - Vive Targi Kielce 33:29 (video)

Z Kilonii Paweł KOTWICA [email protected]
fot. Sławomir Stachura
Kielczanie ponieśli trzecią porażkę w trzecim meczu Ligi Mistrzów, ale to był w ich wykonaniu zupełnie inny pojedynek, przypominający już te, które toczyli na początku poprzednich rozgrywek Champions League. - Najważniejsze, że zespół w niedzielę znów był razem. Były błędy, ale przez niemal cały mecz była konsekwencja. Zespół przestał myśleć o tym, co robi, a zaczął grać. Wszyscy nareszcie pokazali, co potrafią - mówił trener Vive Targi Kielce Bogdan Wenta.

Mówią trenerzy:

Mówią trenerzy:

Bogdan Wenta, trener Vive Targi Kielce:
- Ostatnie dni poświęciliśmy mniej na trening, a bardziej na przypomnienie sobie, kim jesteśmy. Przed meczem typowano, że przegramy między 10 a 15 bramek. W pewnym sensie zrobiliśmy niespodziankę, choć porażka jest porażką. Ale dla mnie ważna jest nie niespodzianka, tylko to, co w tych chłopakach drzemie. Dzisiaj zrobiliśmy kolejny krok do przodu. Ale musimy dalej walczyć, bo nikt nam za darmo nic nie da, na pewno nie w Lidze Mistrzów. Mamy pewne problemy w grze zespołowej, ale udowodniliśmy, że w zespole nie ma kryzysu. Fruwać jeszcze nie potrafimy, ale solidną robotą możemy robić postępy.

Alfred Gislason, trener THW Kiel:
- Mam pewne zastrzeżenia do swojego zespołu. W meczu z Celje, który oglądaliśmy, Kielce były zdominowane myślą o wyniku, dzisiaj tego nie było. Ten zespół zagrał dzisiaj pozytywnie. Szczególnie dał się nam we znaki kołowy (Rastko Stojković - przyp. red.) i jego wyeliminowanie w drugiej połowie było naszym podstawowym zadaniem.

Tak relacjonowaliśmy mecz THW Kiel - Vive Targi Kielce na żywo

THW Kiel - Vive Targi Kielce 33:29 (16:13)
THW Kiel: Omeyer (19), Palicka - Klein 1 - Ilić 6 (5), Fernandez 1 - Jicha 6 (1), Palmarsson 3 - Zeitz 5 - Sprenger 4 - Ahlm 6, Kubes 1.

Vive Targi Kielce: Cleverly (24), Kotliński - Jachlewski 4 - Jurecki 3, Podsiadło - Knudsen 4, Rosiński 1 - Jurasik 3, Zaremba -Kuchczyński 1, Dżomba - Stojković 13 (5), Grabarczyk, Żółtak.

Karne. Kiel: 7/6 (rzut Jichy obronił Cleverly). Vive Targi Kielce: 6/5 (rzut Stojkovicia obroni Omeyer). Kary. THW Kiel: 8 minut (Kubes, Jicha po 4). Vive Targi Kielce: .10 minut (Grabarczyk, Żółtak po 4, Jurecki 2).

Sędziowali: P. M. Sodal i K. Andersen (Norwegia). Widzów: 10 250.

Przebieg: 0:1, 1:1, 1:2, 5:2, 5:4, 6:4, 6:6, 7:6, 7:7, 8:7, 8:8, 10:8, 10:9, 12:9, 12:10, 13:10, 13:11, 14:11, 14:12, 16:12, 16:13 - 16:14, 17:14, 17:15, 18:15, 18:16, 19:16, 19:18, 21:18, 21:19, 22:19, 22:20, 23:20, 23:21, 25:21, 25:23, 28:23, 28:24, 29:24, 29:26, 30:26, 31:26, 31:27, 33:27, 33:29.

- Zespół realizował to, co chciałem. Pokazaliśmy, że możemy wytrzymać nawet z najlepszą drużyną w Europie. Oczywiście porażka jest porażką, ale nareszcie po meczu w szatni był spokój - mówił Bogdan Wenta.

WENTA CZYLI WULKAN
Miejscowa gazeta "Kieler Nachrichten" zapowiedź meczu zatytułowała "Kielce - gwiazdą jest trener", poświęcając najwięcej miejsca Bogdanowi Wencie, zwracając uwagę na jego żywiołowy charakter i nazywając go "wulkanem". Dziennik zwrócił uwagę na podobieństwo nazw obu miast i przypominał konfrontację obu zespołów w ćwierćfinale Pucharu EHF w 1998 roku, kiedy kielczanie wprawdzie odpadli, ale w swojej hali potrafili pokonać drużynę prowadzoną wtedy przez Nokę Serdarusicia. "KN" pisze także o Bertusie Servaasie, którego nie tylko finansowe zaangażowanie pozwoliło ściągnąć do Kielc Mariusza Jurasika, Rastko Stojkovicia, Mirzę Dżombę, Michała Jureckiego, a od następnego sezonu również Sławomira Szmala.

Kielczanie jadąc do "świątyni piłki ręcznej", jaką jest wypełniająca się zawsze do ostatniego krzesełka (10.250 miejsc) Sparkassen Arena zapewniali, że jadą powalczyć i pokazać się z jak najlepszej strony. W piątek zamiast normalnego treningu mieli integracyjny wyjazd na paintball i grilla, który miał rozluźnić napiętą po ostatnich słabych występach atmosferę.

Kibice w Kielcach (do Kilonii przyjechała ich około 20-osobowa grupa) zastanawiali się, czy mistrzowie Polski w ogóle nawiążą walkę z niemieckim dream-teamem. Zwycięzca ostatniej Ligi Mistrzów ma w składzie najlepszego bramkarza świata Francuza Thierry Omeyera, mającego na koncie tak samo jak on wszystkie dostępne złote medale największych imprez Jerome'a Fernandeza, najlepszego strzelca i najlepszego zawodnika ostatnich mistrzostw Europy Czecha Filipa Jichę, znakomitego szwedzkiego kołowego Marcusa Ahlma i całą plejadę innych świetnych zawodników.

ODMIENIONY ZESPÓŁ

Po pierwszych dwóch meczach Ligi Mistrzów i ostatnim spotkaniu z Azotami Puławy pojawiły się głosy, że kielecki zespół przeżywa kryzys, że w drużynie jest jakiś konflikt. Po meczu z THW Kiel te teorie chyba nie mają racji bytu. W pierwszej połowie kielczanie w niczym nie przypominali zespołu z pierwszych dwóch kolejek Champions League. Wyszli na boisko jakby nerwy zostawili w szatni, grali odważną, otwartą piłkę ręczną i długimi fragmentami nawiązywali równą walkę z "Zebrami". W pierwszej siódemce Wenta wystawił Henryka Knudsena, który zastąpił narzekającego na bóle pleców Tomasza Rosińskiego oraz Mateusz Zarembę, który grał za Mariusza Jurasika. Duńczyk robił początkowo sporo błędów, ale rozkręcał się z akcji na akcję.

RASTKO OŚMIESZAŁ OMEYERA

Sposobem na obronę najlepszej drużyny świata były podania do Rastko Stojkovicia, przy którego rzutach Thierry Omeyer był bezradny. W pierwszych 30 minutach serbski obrotowy miał aż 12 dobrych zagrań - zdobył 10 bramek (nie pomylił się ani raz) i wypracował dwa rzuty karne. - Nigdy jeszcze nie rzuciłem Kielowi tylu bramek, ale to efekt dobrej gry całego zespołu - mówił potem Serb.
Drugim jasnym punktem naszego zespołu był bramkarz Marcus Cleverly, który w niczym nie ustępował swojemu utytułowanemu vis a vis, a nawet przewyższał go liczbą piłek odbitych w sytuacjach sam na sam. Trzybramkowa przewaga kilończyków, z którą schodzili do szatni, to efekt kilku szybko rozegranych przez mistrzów Niemiec wznowień, na które nie zdążyli zareagować nasi zawodnicy.

Początek drugiej części spotkania to ciągle znakomita gra Cleverly'ego, który bronił w sytuacjach sam na sam, odbijał bardzo trudne piłki przy kontratakach. Kibice w Sparkassen Arena, którzy wszystko już w piłce ręcznej widzieli, z niedowierzaniem kręcili głowami po interwencjach Duńczyka. I choć nasi zawodnicy nie mieli już tyle okazji, by dograć piłkę do uważniej pilnowanego Stojkovicia, a on sam nie był już tak skuteczny, to cały czas trener gospodarzy Alfred Gislason musiał drżeć o wynik. W 45 minucie po solowej akcji Knudsena Kiel prowadził tylko 23:21. Potem gospodarzom pomogła widownia, Jicha kilka razy świetnie obsłużył na kole Ahlma, a klasę pokazał Omeyer i to dzięki jego obronom THW zaczęło odjeżdżać. W 51 minucie po trafieniu Jichy prowadziło 29:24, ale wyższej przewagi niż sześciobramkowa (33:27 w 58 minucie) wicelider Bundesligi nie potrafił zbudować. Wynik zamknął Stojković, skutecznie dobijając własny rzut karny. - Poczekajmy jeszcze ze dwa, trzy mecze, żeby się przekonać, czy to był jakiś chwilowy przebłysk, czy stała tendencja. Ale ja jestem przekonany, że wszystko z naszą grą będzie szło w górę - mówił po meczu Mariusz Jurasik.

OD RAZU DO POLKOWIC

W poniedziałek rano po wylądowaniu w Warszawie nasz zespół wyjedzie do Polkowic, gdzie będzie się przygotowywał do środowego meczu z Chrobrym Głogów. A w niedzielę w Kielcach wielkie wydarzenie - pojedynek Ligi Mistrzów z Rhein-Neckar Loewen Karola Bieleckiego, Sławomira Szmala i Grzegorza Tkaczyka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie