Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeżyła 15 tysięcy volt!

Michał LESZCZYŃSKI
Córka pani Janiny pokazuje chustę, w której prąd wypalił dziury.
Córka pani Janiny pokazuje chustę, w której prąd wypalił dziury. Michał Leszczyński

O niebywałym szczęściu może mówić 68-letnia mieszkanka wsi Krowia Góra w gminie Łoniów, która cudem uniknęła śmierci. W poniedziałek przed godziną 18 została porażona prądem ze słupa wysokiego napięcia. Porażona w chwili zdarzenia miała głowę przykrytą chustką. Prąd wypalił w materiale kilka dziur!

Leżącą na polu kobietę znalazła sąsiadka Maria Kucharczyk. - Poszłam na pole zobaczyć jak rosną warzywa, nagle zobaczyłam jak leży, a nad nią wisiał zerwany przewód ze słupa wysokiego napięcia. Bałam się podejść. Zaczęłam ją wołać, wtedy wstała, przeszła kawałek i przewróciła się - mówi pani Maria. Wezwane pogotowie ratunkowe zjawiło się błyskawicznie. Przewiezionej do domu z pola poszkodowanej lekarze udzielili pierwszej pomocy, po czym została zabrana do szpitala.

Sąsiad Artur Mazan zawiadomił Pogotowie Energetyczne. - Widziałem jak na wysokości człowieka wisiał przewód elektryczny. Kilka dni wcześniej była u nas burza, a piorun uderzył w słup - informuje świadek, który pracownikom Zakładu Energetycznego wskazywał miejsce zdarzenia. Ludzie mówili, że na tych słupach było widać ogień - zauważa mąż poszkodowanej.

Piorun uderzył w izolator

Przybyła na drugi dzień komisja z Zakładu Energetycznego z Rzeszowa istotnie potwierdziła spekulacje miejscowych ludzi na temat zdarzenia. - Na słupie energetycznym linii Piaseczno - Koprzywnica o napięciu 15000 volt, piorun uderzył w izolator. Przewód nie spadł na ziemię, tylko wisiał na sąsiednim słupie. Odległość kabla od ziemi wynosiła ok. 1,50-1,20 m. Kobieta nawoziła buraki i była w pozycji pochylonej, być może nie zauważyła wiszącego przewodu i nastąpiło porażenie - informuje Damian Sierant, dyrektor Rejonu Energetycznego w Staszowie. - Jest to przypadek czysto losowy, kabel nie został zerwany, więc nasza automatyka nie zadziałała. Nie znaczy to, że zawiodła, ona nie miała prawa sygnalizować, bo prąd cały czas płynął. Zaofiarowaliśmy pomoc tej pani, np. w przewiezieniu jej do innego szpitala, ale nie dlatego, że się do czegoś poczuwamy. Zresztą od takich przypadków jesteśmy ubezpieczeni - dodaje dyrektor.

Poszkodowana niewiele pamięta

Udało nam się porozmawiać z poszkodowaną. Pani Janina mówi, że pamięta niewiele. Kojarzy tylko sąsiada, który krzyczał. Pamiętam jeszcze jak ktoś ją niósł.

Wiesława Bissinger, ordynator oddziału wewnętrznego sandomierskiego szpitala mówi, że stan pacjentki jest stabilny, jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Zostanie przeniesiona na oddział chirurgiczny, by tam leczyć oparzenia.

Wszczęte przez prokuraturę śledztwo wykaże wszelkie okoliczności zdarzenia, a porażona prądem o napięciu 15.000 volt pani Janina może mówić o niebywałym szczęściu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie