MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przypadek i remis. Korona - Śląsk 1:1 (wideo, zdjęcia)

Sławomir STACHURA, [email protected] Dorota KUŁAGA
Serb Nikola Mijailović zadebiutował przed kielecką publicznością w meczu ekstraklasy i rozegrał dobry mecz. Próbuje go powstrzymywać Piotr Celeban.
Serb Nikola Mijailović zadebiutował przed kielecką publicznością w meczu ekstraklasy i rozegrał dobry mecz. Próbuje go powstrzymywać Piotr Celeban. Fot. Sławomir Stachura
Do szczęścia Koronie zabrakło jakieś 5 minut, doliczając te dodatkowe. W 89 minucie po sygnalizowanym strzale byłego napastnika kielczan Tomasza Szewczuka piłka trafiła w Vuka Sotirovicia i tak zmieniła lot, że kompletnie zaskoczyła Radosława Cierzniaka. Ta akcja zabrała gospodarzom zwycięstwo, na które w sobotę zasłużyli.

Po meczu powiedzieli:

Przypadek i remis. Korona - Śląsk 1:1 (wideo, zdjęcia)

Po meczu powiedzieli:

Sebastian Mila, pomocnik Śląska: - Humory nam dopisują, bo udało się odrobić jednobramkową stratę i doprowadzić do wyrównania. Nie pokazaliśmy w Kielcach tego, na co nas stać, ale graliśmy konsekwentnie i to okazało się kluczem do sukcesu. Korona w pierwszej połowie miała dużo okazji, ale ich nie wykorzystała. My z minuty na minutę czuliśmy się coraz lepiej i wywalczyliśmy punkt, tym bardziej cenny, że graliśmy w "dziesiątkę".

Jacek Kiełb, pomocnik Korony: - W szatni wszyscy spuścili głowy, siedzieliśmy smutni, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że straciliśmy dwa punkty. Szkoda, bo rozegraliśmy dobry mecz, byliśmy lepszym zespołem, ale zmarnowaliśmy dogodne okazje.

Tomasz Szewczuk, napastnik Śląska, były piłkarz Korony: - Trudno powiedzieć, dlaczego w pierwszej połowie gra nam się zupełnie nie układała. W przerwie w szatni padły ostre słowa i w drugiej połowie było już lepiej. W 89 minucie próbowałem strzelać na bramkę, Vuk dostawił nogę i dzięki temu mamy remis. Punkt wywalczony w takich okolicznościach jest dla nas dobrym wynikiem.

Na pomeczowej konferencji trener Śląska Ryszard Tarasiewicz mówił nawet, że ta pierwsza połowa była najsłabsza, jaką widział po powrocie do Polski prowadząc Jagiellonię Białystok i teraz Śląsk. I jeśli trener Tarasiewicz miał na myśli swój zespół, to z jego stwierdzeniem można się zgodzić. Po prawda jest taka, że Śląsk w pierwszej części meczu nie pokazał absolutnie nic, ale też mógł pokazać tyle, na ile pozwalała Korona. A Korona nie pozwoliła na wiele. Kielczanie kompletnie opanowali środek pola, odcięli braci Gancarczyków na skrzydłach i Śląsk sporadycznie przedostawał się pod bramkę Cierzniaka. Problem jednak w tym, że tej przewagi kielczanie nie potrafili wykorzystać. Stwarzali wtedy okazje, ale nie na tyle klarowne, by strzelić z nich gola. Wyraźnie brakowało typowego egzekutora. Z przewagi, jaką gospodarze mieli w polu, powinni przez 90 minut zdobyć przynajmniej dwie bramki. A tak przypadkowy gol dla Śląska zupełnie zepsuł im humory i 10 tysiącom kibiców, którzy przez cały mecz nie żałowali gardeł.

ZA MAŁO OGNIA

Gra Korony w defensywie i w drugiej linii od pierwszych minut wyglądała dobrze. Bardzo pewnie interweniował Hernani, dobrze radził sobie na lewej obronie Nikola Mijailović, włączając się często do akcji ofensywnych. Na lewym skrzydle dobrze dorzucał też piłki Paweł Sobolewski. Ale im dalej pod bramkę rywala, tym było gorzej. Nominalny łącznik między pomocą a atakiem Edi Andradina dużo rozgrywał, w efekcie cofał się daleko do środka, więc osamotniony Ernest Konon nie mógł za dużo zrobić. Wilk i Vuković odpowiednio zabezpieczyli środek, ale nie mieli za bardzo do kogo zagrywać z przodu, bo najczęściej nikogo tam nie było. Kielczanie, choć rozegrali niezłe spotkanie, to jak na mecz na własnym stadionie zagrali chyba za mało ofensywnie. Wyraźnie brakowało ognia i dlatego dosyć spora przewaga długo nie przekładała się na bramki.

WAŻNA JEST KONCENTRACJA

Piłkarze i trenerzy Korony spodziewali się jednak, że Śląsk będzie niewygodnym rywalem, ambitnie walczącym do końca. Dlatego mogą mieć pretensje do siebie, że nie włączył im się w końcowym fragmencie meczu "czujnik koncentracji". Bo grali już przecież z przewagą jednego zawodnika, prowadzili 1:0 i za wszelką cenę powinni trzymać piłkę daleko od własnego przedpola.

- Tak chciałem zrobić, dlatego wpuściłem na boisko ze świeżymi siłami Gajtkowskiego, byśmy grali na połowie rywala -tłumaczył trener Motyka. Trener dobrze chciał, ale efekt był mizerny. Bo okazuje się, że po zejściu zmęczonego Ediego kielczanie nie potrafili nawet przy liczebnej przewadze utrzymać grę daleko od własnej bramki, a Śląsk, o dziwo, właśnie w ostatnich minutach kilka razy groźniej zaatakował. I skutek był bolesny. Brak koncentracji do ostatnich minut i przypadkowy w sumie gol, zabrał Koronie pewne zwycięstwo.

Mówią trenerzy

Mówią trenerzy

Ryszard Tarasiewicz, Śląsk: To była najsłabsza pierwsza połowa, jaką widziałem od momentu mojego przyjazdu do Polski prowadząc Śląsk Wrocław i Jagiellonię Białystok. Nie wiem nawet, czy takie mecze się zdarzają. W pierwszej połowie byliśmy nieobecni. W drugiej części było już trochę lepiej, ale nie aż tak dobrze, aby poważniej zagrozić bramce Korony. Gospodarze mieli zdecydowanie więcej sytuacji, ale nie aż tak klarownych. Na pewno jednak zasłużyła na bramki. Gdy już graliśmy w dziesiątkę to starałem się mobilizować moich zawodników, bo stały fragment gry, czy przypadkowa sytuacja może wpłynąć na losy meczu. Dzisiaj moja drużyna zagrała słaby mecz, ale nie widziałem u zawodników chwili zwątpienia i za to im dziękuję. Przy okazji chciałbym jeszcze złożyć wyrazy współczucia rodzinom tragicznie zmarłych górników.

Marek Motyka, Korona: Strasznie mi żal tego spotkania. Drużyna włożyła w niego wiele serca i zaangażowania. Mieliśmy przewagę w pierwszej i w drugiej połowie. Stworzyliśmy wiele sytuacji, ale niestety w końcówce spotkania zabrakło nam sprytu, by ten korzystny wynik utrzymać do końca. Wprowadziłem do gry ofensywnego zawodnika, aby utrzymał się przy piłce daleko od naszej bramki, graliśmy w przewadze, więc nie miało prawa nic się stać. A jednak stało się… Przypadkowy strzał, piłka odbita od Sotirovića zaskoczyła bramkarza i mecz kończy się wynikiem dla nas niekorzystnym. Wielka szkoda, bo zasłużyliśmy w tym meczu na trzy punkty. Taka jest piłka. Jesteśmy zawiedzeni gdyż zakładaliśmy zdobycie w tym meczu komplet punktów.

Najważniejsze minuty
Przed meczem minuta ciszy na stadionie by uczcić pamięć górników, którzy zginęli w kopalni w Rudzie Śląskiej.
7 - Ładnie dośrodkowuje w pole karne Edi Andradina z lewej strony, nie sięga piłki Dariusz Łatka.
9 - Bramkarz gości wypuszcza piłkę z rąk, ta trafia do Hernaniego, ale jego strzał zostaje zablokowany przez Piotra Celebana.
16 - Zza linii pola karnego strzela Łatka, obok bramki.
17 - Złe podanie Konona do Ediego, które mogło otworzyć drogę do bramki. Potem Edi jeszcze strzela, ale niecelnie.
23 - Bardzo ładny odbiór Hernaniego, który zatrzymuje szarżującego Janusza Gancarczyka.
24 - Ładny strzał głową Konona, ale na posterunku Wojciech Kaczmarek.
26 - Paweł Sobolewski ogrywa na lewej stronie obrońcę, strzela przy słupku, ale znów bramkarz Śląska nie daje się pokonać.
29-Po mocnym uderzeniu z dystansu Mijailovicia piłka przechodzi nad bramką.
34 - Po centrze z rzutu rożnego Kamil Kuzera główkuje nad poprzeczką.
36 - Groźnie tym razem w polu karnym Korony. Strzela Sebastian Dudek, ale Radek Cierzniak pewnie łapie piłkę.
44 - Kolejna dobra akcja i strzał Mijailovicia, bramkarz wybija piłkę na rzut rożny.
50 - Z rzutu wolnego strzela z 30 metrów Spahić. Kiepsko i niecelnie.
55 - Ładna kontra Korony, strzela Konon, znów jednak niecelnie.
60 - Groźny strzał Janusza Gancarczyka, znów dobrze ustawiony Cierzniak łapie piłkę.
64 - W dobrej sytuacji Edi Andradina. Z 16 metrów strzela na wiwat.
66 - Znów aktywny kapitan Korony, ale tym razem piłkę po strzale Ediego pewnie łapie bramkarz.
72 - Wychodzącego na czystą pozycję Ediego fauluje tuż przed polem karnym Piotr Celeban i dostaje za to czerwony kartonik. Z rzutu wolnego strzela Aleksandar Vuković, trafia jednak w mur zawodników Śląska.
75 - Groźny strzał z 15 metrów Ulatowskiego i pewna obrona Cierzniaka.
78 - 1:0 dla Korony! Z prawej strony dośrodkowuje wzdłuż linii bramkowej Jacek Kiełb, obrońca i bramkarz Śląska nie potrafią wybić piłki, dopada do niej Edi i z bliska pakuje do siatki.
80 - Strzela Kiełb, bramkarz Śląska nie daje się zaskoczyć.
87 - W znakomitej okazji jest Krzysztof Gajtkowski. Strzela mało precyzyjnie i bramkarz łapie piłkę.
89 - Ku zaskoczeniu wszystkich jest 1:1. Były gracz Korony Tomasz Szewczuk strzela na bramkę, ale piłka trafia do Vuka Sotirovicia. Ten właściwie dostawia tylko nogę i tak zmienia lot piłki, że ta wpada do siatki obok kompletnie zaskoczonego Radka Cierzniaka.
90+2 - Edson ma czas by dobrze dośrodkować w pole karne, ale robi to niedokładnie i ostatnia bramkowa okazja meczu zostaje zmarnowana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie