Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rada Powiatu obroniła radną

Marcin JAROSZ
Lucyna Kozoduj, pełni w radzie powiatu staszowskiego funkcję wiceprzewodniczącej. Na ostatniej sesji radni większością głosów uratowali swoją koleżankę przez dyscyplinarnym zwolnieniem, nie wyrażając zgody na takowe rozwiązanie proponowane przez świętokrzyski oddział Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w którym pracuje radna.
Lucyna Kozoduj, pełni w radzie powiatu staszowskiego funkcję wiceprzewodniczącej. Na ostatniej sesji radni większością głosów uratowali swoją koleżankę przez dyscyplinarnym zwolnieniem, nie wyrażając zgody na takowe rozwiązanie proponowane przez świętokrzyski oddział Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, w którym pracuje radna. archiwum
Rada Powiatu staszowskiego nie zgodziła się na natychmiastowe zwolnienie z pracy radnej Lucyny Kozoduj, której pracodawca - Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - zarzuca "niedbałe wykonywanie pracy i łamanie procedur".

Na wiceprzewodniczącej rady ciążą dodatkowo zarzuty, które postawiła jej prokuratura w związku z aferą w staszowskiej placówce Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Na ostatniej sesji Rady Powiatu radni mieli dużo pracy, ale żaden z punktów nie był tak "gorący" jak ten ostatni. Chodziło o wyrażenie zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radną Lucyną Kozoduj, jednocześnie pracownikiem staszowskiej placówki Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

AFERY W STASZOWSKIM BIURZE AGENCJI CIĄG DALSZY

Afera, o której piszemy od początku marca wybuchła po tym, jak do kieleckiego oddziału dotarły informacje o rzekomych nadużyciach i wyłudzaniu dotacji. Donos wywołał kontrole wewnętrzne w staszowskiej placówce, oraz zainteresowanie Prokuratury Rejonowej w Staszowie.

- W toku kontroli ujawniono, że w Staszowie dochodziło do nieprawidłowości i zostały łamane procedury urzędnicze - mówi Magdalena Kędzierska, dyrektor świętokrzyskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kielcach. To ona wystąpiła z wnioskiem do Rady Powiatu w Staszowie, aby ta wyraziła zgodę na rozwiązanie stosunku pracy ze swoim podwładnym, który jest jednocześnie radnym. Chodzi o zwolnienie bez wypowiedzenia z winy pracownika, czyli potoczną "dyscyplinarkę".

Radni zastanawiali się nad tym, czy powinni w tej sprawie zabierać głos. - Moim zdaniem jesteśmy stawiani w takim świetle jakbyśmy byli sądem. Nie bądźmy sądem, sąd niech zostanie sądem - przekonywał radny Grzegorz Strzała, sugerując jakoby pierwsze negatywne odczucia związane z aferą były mylne. Ciężko było odgadnąć, o co tak naprawdę mu chodziło.

PRACODAWCA PISZE LISTĘ ZARZUTÓW

W piśmie do radnych dyrektor agencji wskazuje, że przyczynami takiej decyzji są: "rażąco niedbałe wykonywanie przez nią pracy w trakcie obsługiwania wniosku obszarowego złożonego przez innego pracownika Biura Powiatowego ARiMR w Staszowie", oraz " dopuszczenie do zaginięcia złożonych w Biurze Powiatowym wniosków o przyznanie płatności na rok 2011" gdzie jak wynika z pisma radna była ostatnią osobą, która obsługiwała dokumenty i jednocześnie była za nie odpowiedzialna.

Kolejnym argumentem jest "utrata zaufania pracodawcy wynikająca z podejrzenia pani Lucyny Kozoduj o umyślne działanie na szkodę ARiMR polegające na współdziałaniu z innymi osobami zatrudnionymi w biurze powiatowym ARiMR w Staszowie w wyłudzaniu środków z dopłat bezpośrednich".

Pismo datowane jest na 3 kwietnia. Pismem najpierw zajęła się komisja rewizyjna, która po rozmowie z zainteresowaną uznała, że wniosek dotyczący zwolnienia z pracy w żadnym razie nie wiąże się ze sprawowaniem przez nią mandatu radnej i nie ma podstaw, aby takowy wniosek negować.

Temat zwolnienia radnej nie zdominował sesji, ale był jednym z gorętszych punktów obrad. Jeszcze przed jej rozpoczęciem padł pomysł, aby ten punkt wyjąć z porządku obrad. Kiedy radni zajęli się tematem, niektórym spośród gremium nadal zdawało się, że występują w przymusowej roli prokuratora i sędziego w jednej osobie.

RADNY: NIE BĄDŹMY SĄDEM

- Moim zdaniem jesteśmy stawiani w takim świetle jakbyśmy byli sądem. Nie bądźmy sądem, sąd niech zostanie sądem - przekonywał radny Strzała, sugerując w swojej wypowiedzi jakoby pierwsze negatywne odczucia związane z aferą teraz były mylne. Ciężko było odgadnąć, o co tak naprawdę mu chodziło.

Temperaturę wokół sprawy podkręcił radny Wacław Słodkowski, który przed odczytaniem stanowiska komisji rewizyjnej zapytał wprost starostę Andrzeja Kruzla, czy ten namawiał go głosowania na nie wyrażenie zgody rozwiązania umowy o pracę z radną.

- Tak rozmawiałem z członkami rady, aby nie było posądzenia nas na przykład o bezczynność. Jesteśmy stawiani w kłopotliwej sytuacji. Pewna kwestia nie jest rozstrzygnięta, a stanowisko rady musi być zajęte. Rozmawiałem z radnymi, że istnieje ewentualność taka, że zostanie wprowadzona nowa uchwała o nie wyrażeniu zgody i wówczas jest potrzebny jest podpis dziesięciu radnych pod projektem uchwały - tłumaczył radnemu i zebranym na sali Andrzej Kruzel.

DYSCYPLINARKA? HOLA, HOLA - RADA MA INNE ZDANIE

Ostatecznie rada nie dała zgody na dyscyplinarkę. Podczas głosowania pięciu radnych było "za", siedmiu było "przeciw", natomiast sześciu radnych "wstrzymało się" od głosu. W ten sposób wniosek nie zyskał większości, dlatego kilka chwil później odbyła się jeszcze sesja nadzwyczajna, na której rada podjęła uchwałę o odmowie wyrażenia zgody na rozwiązanie z radną stosunku pracy z winy pracownika. Dokument przekazano obecnym na sesji do końca przedstawicielom świętokrzyskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kielcach. - Radni dali plamę - skwitował krótko wynik głosowania w rozmowie z nami przewodniczący gremium Damian Sierant.

Co na to dyrektor agencji w Kielcach? - Decyzję rady będę konsultowała z prawnikami i centralą w Warszawie i wówczas podejmiemy stosowne kroki prawne - mówi Magdalena Kędzierska, dyrektor Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kielcach.

Lucyna Kozoduj w rozmowie z nami nie chce publicznie odnosić się ani do zarzutów stawianych przez prokuraturę, ani do zarzutów pracodawcy, ani do zawirowania wokół jej osoby. - Liczę na szybkie wyjaśnienie sprawy przez odpowiednie służby - mówi radna.

ZAWYŻONE DOPŁATY?

Po kontrolach w staszowskiej placówce, które dotyczyły ubiegłego roku, zakwestionowano łącznie sześć wniosków. Dwa z nich to wnioski jednego z podejrzanych przez prokuraturę Dariusza W., pracownika agencji, który zdaniem śledczych miał dzięki temu wyłudzić ponad 80 tysięcy złotych dotacji. Kolejne cztery wnioski to efekt "zaginięcia" dokumentów.

- Prowadzimy procedurę odtworzenia wniosków, których dokumentacja zaginęła. Jeśli okaże się, że dopłaty były zawyżone wówczas osoby, które otrzymały nienależne pieniądze będą musiały je zwrócić - wyjaśnia Kędzierska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie