Najważniejsze w regionie świętokrzyskim drogi krajowe i wojewódzkie mają łączną długość 1700 kilometrów. Masztów, w których można zainstalować fotoradar jest ponad 70. To oznacza, że średnio co 24 kilometry możemy zostać uwiecznieni na fotografii. Co więcej - fotoradary mogą być odwracane, zatem nie ma pewności czy cios będzie w twarz, czy w plecy. Jest też sprzęt mobilny, który może nas złapać w każdym miejscu na drodze - nieoznakowane radiowozy z wideorejestratorami. W naszym województwie jest ich 13. Szybkie i bezlitosne.
"TRAFIONY" NA TRASIE
Przekonał się o tym pan Stanisław z Kielc, ostatnio "został trafiony" w drodze z Nowej Słupi do Ostrowca. Granatowy opel, nagle włączył ukryte za samochodowym grillem koguty. - Jechałem może za szybko, trzymałem się samochodu, który jechał przede mną. Radiowóz jechał za mną dłuższy czas, jakby czekając aż popełnię wykroczenie - żali się nasz czytelnik. - Nie pomogło tłumaczenie, że auto przede mną też jechało szybko. Policjanci powiedzieli tylko: "ale my złapaliśmy pana". 10 punktów karnych i mandat 400 złotych.
Z kolei pan Rafał zamierza się zaopatrzyć w CB-Radio. Chce mieć informację, gdzie są policja i fotoradary. - Zmieniłem pracę i teraz będę częściej jeździł w trasę. Muszę mieć CB, bo teraz jest tyle policji i radarów, że jeździć się nie da - komentuje.
NA BACZNOŚĆ!
Szef szkoły jazdy z Kielc Zbigniew Zaława twierdzi, że wielu kierowców zaczyna ignorować maszty, w których może być radar. - Bo wiedzą, że nie zawsze w skrzynce umieszczony jest aparat. To wszystko miałoby większy sens, gdyby w każdym maszcie było foto - zauważa. Zdaniem Załawy, większość kierowców może czuć się osaczona. - Można powiedzieć, że muszą być cały czas na baczność i mieć oczy dookoła głowy. Są przypadki, że kierowcy podróżujący z Kielc nad morze po drodze nałapią tyle punktów, że tracą prawo jazdy i czeka ich ponowny egzamin - zauważa Zbigniew Zaława.
Policjanci twierdzą, że nie ma mowy o żadnym represjonowaniu czy osaczaniu kierujących. - 99 procent kierowców generalnie stosuje się do przepisów ruchu drogowego. Jeden procent to zwykli piraci drogowi. To osoby, które nagminnie i z premedytacją łamią prawo. Dla nich stan dróg nie ma znaczenia. Nawet, gdy zostanie podniesiona dopuszczalna prędkość na autostradach do 140 kilometrów na godzinę to oni i tak będą pędzić grubo ponad 200 - mówi Jarosław Kopciara, naczelnik świętokrzyskiej "drogówki".
RADAR ZAMIAST KRZYŻY
Skoro miażdżąca większość jeździ poprawnie, to dlaczego ma być "karana" lasem fotoradarów i osaczana świadomością, że z tyłu może jechać nieoznakowany radiowóz? - Nie ma żadnego osaczania. Przed miejscem, gdzie znajduje się maszt z fotoradarem umieszczony jest znak o tym informujący. To nie żadna represja, tylko prewencja. Masztów nie ustawia się gdzie popadnie. Ich montaż poprzedzony jest szczegółowymi analizami. Stawia je się w miejscach, które dotąd były usłane krzyżami. Gdy już radar jest ustawiony obserwujemy spadek zdarzeń drogowych nawet o 60 procent - podkreśla naczelnik Kopciara.
Dementuje też jakoby policja polowała celowo na kierowców, co wytykał cytowany pan Stanisław. - Jeśli ktoś jedzie bardzo szybko i na przykład wyprzedza w warunkach niedozwolonych, to czasem, aby go dogonić potrzeba 15 kilometrów. Gdy kierowca przekracza nadmiernie prędkość staramy się zatrzymać go jak najszybciej, bo stwarza on swoim zachowaniem zagrożenie na drodze, a my do tego nie możemy dopuścić - mówi Jarosław Kopciara.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?