Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny kontra wójt. W gminie Moskorzew wywiązała się ostra dyskusja

Rafał Banaszek
Jeszcze kilka lat temu panowała wielka zgoda między Andrzejem Wiekierą (z lewej) – ówczesnym przewodniczącym Rady Gminy a wójtem Moskorzewa Jarosławem Klimkiem. Teraz są wrogami.
Jeszcze kilka lat temu panowała wielka zgoda między Andrzejem Wiekierą (z lewej) – ówczesnym przewodniczącym Rady Gminy a wójtem Moskorzewa Jarosławem Klimkiem. Teraz są wrogami. Rafał Banaszek
Radny gminny znieważył wójta i został skazany prawomocnym wyrokiem przez sąd. Rada Gminy nie odwołała jednak radnego ze swojego składu. Doszło do ostrej wymiany słów między skłóconymi samorządowcami. Cytowano biblię i metody stalinowskie…

Dwa wyroki skazujące

W ubiegłym roku radny opozycyjny Andrzej Wiekiera z Moskorzewa przegrał proces karny z wójtem gminy Jarosławem Klimkiem za znieważenie go (artykuł 226, paragraf 1 kodeksu karnego). Chodziło o zajście z 1 września 2011 roku. Wójt Klimek twierdzi, że Andrzej Wiekiera wtargnął wówczas rozwścieczony do jego gabinetu, groził mu i przeklinał, czego świadkiem miała być sekretarka w Urzędzie Gminy. Wójt pozwał radnego o znieważenie. Proces karny toczył się przed Sądem Rejonowym we Włoszczowie. Odbyły się cztery rozprawy. 29 maja zapadł wyrok. Andrzeja Wiekierę uznano za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu.

Za "obelżywe znieważenie wójta podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych" radny Wiekiera dostał karę grzywny w wysokości 800 złotych, musiał też zapłacić 752 złote za koszty zastępstwa adwokackiego poniesione przez wójta oraz pokryć koszty sądowe w wysokości 170 złotych. Ponadto, sąd nakazał podać wyrok do publicznej wiadomości poprzez zamieszczenie go na tablicy ogłoszeń Urzędu Gminy w Moskorzewie przez okres dwóch tygodni. Wyrok nie był prawomocny.

Radny wniósł apelację do Sądu Okręgowego w Kielcach. Postanowieniem z 29 listopada 2012 roku Sąd Okręgowy utrzymał w mocy zaskarżony przez Andrzeja Wiekierę wyrok Sądu Rejonowego z 29 maja, uznając apelację za "oczywiście bezzasadną". Sąd ten zasądził dodatkowo od oskarżonego radnego na rzecz oskarżyciela posiłkowego Jarosława Klimka 516 złotych za poniesione przez wójta koszty procesowe przed sądem drugiej instancji oraz 100 złotych na rzecz skarbu państwa za koszty sądowe. Wyrok był prawomocny. W sumie Andrzej Wiekiera musi zapłacić 2 339 złotych, w tym 1 269 złotych samemu Klimkowi. Wójt nie otrzymał jeszcze tych pieniędzy. W tym tygodniu miał wysłać do radnego pismo w sprawie uregulowania należności. Jeśli radny się nie zastosuje, wójt zapowiada, że skieruje sprawę do komornika.

Radny: - Czuję się niewinny

4 stycznia do przewodniczącego Rady Gminy Moskorzew wpłynęło pismo od wójta, w którym załączono wyroki skazujące radnego Andrzeja Wiekiery. 31 stycznia na sesji radni moskorzewscy mieli podjąć uchwałę w sprawie wygaśnięcia mandatu tego radnego wskutek braku prawa wybieralności. Przewodniczący Stanisław Paluch odczytał publicznie wyroki dwóch sądów. Następnie głos zabrał główny "winowajca" Andrzej Wiekiera. Przyznał się, że został oskarżony i w efekcie skazany za "obrazę pana wójta". Powiedział, że nie czuje się winny. Twierdził, że sprawa ta miała charakter prywatno-skargowy.

- Tych słów, które mi przypisano, nigdy nie użyłem i nie używam. Oskarżono mnie na podstawie zeznań sekretarki i wójta, u którego byłem w gabinecie i rozmawialiśmy w cztery oczy. Żałuję, że nie nagrałem tej rozmowy. Okazuje się, że można być oskarżonym o byle co. Sąd dał wiarę dwóm osobom. Pani sekretarka i wójt zrobili ze mnie przestępcę w ciągu czterech miesięcy. Prokurator oskarżył mnie i postawił zarzut, że znieważyłem wójta. Sądził mnie ten sam sędzia, który sądził wójta o przekroczenie uprawnień i poświadczenie nieprawdy w sprawie remontu drogi w Damianach. Sprawę wójta sędzia umorzył z uwagi na znikomą społeczną szkodliwość czynu, natomiast ja zostałem skazany za przestępstwo - opowiadał Andrzej Wiekiera.

Radny poinformował, że zamierza złożyć kasację wyroku do Sądu Najwyższego w Warszawie. Później zaczął się kajać, prosząc kolegów o zostawienie go w radzie. - Proszę radnych o wstrzymanie się z decyzją do czasu wydania ostatecznego postanowienia Sądu Najwyższego. Gdy tylko dostanę wyrok, nie będę się opierał i natychmiast złożę mandat. Jestem człowiekiem honoru. Jestem radnym trzy kadencje. Za każdym razem otrzymywałem po około 200 głosów poparcia w wyborach, gdzie nikomu w gminie o takim wyniku się nie marzyło. Mieszkam w Moskorzewie 35 lat. Nie było tak, że komuś ubliżyłem, nie było osoby, której odmówiłbym udzielenia pomocy. Udzielam się społecznie. Jestem człowiekiem wierzącym - bronił się radny Wiekiera. Swoje wystąpienie zakończył słowami: - Wójt zagrał va banque, jak w filmie Juliusza Machulskiego. Myślał, że jak pozbędzie się mnie, to pozbędzie się problemu. To było zagranie polityczne, żeby mnie wyeliminować z życia publicznego, bo wójt nie mógł ze mną wytrzymać. "Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie" - cytował stalinowskie metody działania radny. Wytknął też Jarosławowi Klimkowi jazdę samochodem po spożyciu alkoholu, za co wójt został skazany trzy lata temu.

Wójt: - Kto mieczem wojuje, od miecza ginie

- Panie Wiekiera, wiem lepiej od pana, jak czuje się człowiek oskarżony. Gro oskarżeń na mnie jest pana autorstwa. Pan chce, żeby tylko mnie oskarżano w sądzie. Ale sprawiedliwość dosięgła pana. Jest takie przysłowie: "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie". Donosił pan na mnie, szkalował mnie, ale odstąpiłem od ścigania pana. Po zajściu w moim gabinecie liczyłem na to, że przyjdzie pan i przeprosi mnie. Kiedyś byliśmy na "ty", jesteśmy z tej samej opcji politycznej, myślałem, że powie pan "zakopmy ten topór i nie kopmy się więcej". Ale tak się nie stało. Po dwóch tygodniach od tego zajścia złożyłem doniesienie na policję o znieważenie mnie. Pana zachowanie było chamskie i aroganckie. Wszedł pan do urzędu, jak do obory. Powołał pan za świadków osoby, których nie było podczas tego zajścia. Chciał pan zmanipulować całe to zdarzenie, ale sąd na szczęście panu nie uwierzył. Tak to jest, panie Wiekiera, prawo jest jednakowe dla wszystkich. Myślałem, że pan zmądrzeje, ale chyba pan do tego nie dorósł - docinał radnemu Jarosław Klimek.
Zaskakujący wynik głosowania

Po ostrej wymianie słów między radnym a wójtem zarządzono głosowanie nad wygaszeniem mandatu Andrzeja Wiekiery. Za odwołaniem go ze składu rady było tylko dwóch radnych - przewodniczący Stanisław Paluch i jego zastępca Arkadiusz Struzik, przeciwnych było pięć osób - Łukasz Grzyb, Włodzimierz Kozłowski, Remigiusz Kołton, Sławomir Furmański i sam zainteresowany Andrzej Wiekiera. Od głosu wstrzymało się siedmiu radnych. Nie głosowała Jolanta Figlarowicz, która opuściła salę obrad tuż przed samym głosowaniem. Uchwała nie przeszła. Radny Wiekiera może dalej pełnić mandat. - Ponieważ uchwała nie została podjęta, komisarz wyborczy wyda rozstrzygnięcie, które wygasi mandat radnego, skazanego prawomocnym wyrokiem sądu - poinformował radę radca prawny gminy. Zaskakująca była postawa samego Andrzeja Wiekiery podczas głosowania, który - przypomnijmy - głosował na nie. Artykuł 25a Ustawy o samorządzie gminnym mówi, że "radny nie może brać udziału w głosowaniu w radzie, jeżeli dotyczy ono jego interesu prawnego".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie