Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownik z Włoszczowy i jego niezwykłe przygody na hiszpańskich plażach

Rafał BANASZEK [email protected]
Maciek (czwarty od lewej) z kolegami i koleżankami z grupy.
Maciek (czwarty od lewej) z kolegami i koleżankami z grupy. archiwum
Maciej Budzynowski z Włoszczowy, syn byłego wiceburmistrza, opowiedział nam o swojej przygodzie życia

Rafał Banaszek: * Jak potoczyła się twoja dalsza kariera, jako ratownika Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego po głośnym strajku na basenie Nemo w marcu 2011 roku, w wyniku którego wyrzucono cię z pracy?

Maciej Budzynowski: - Po awanturze związanej z włoszczowskim basenem i utrudnianiu mi dalszej działalności jako ratownika w gminie Włoszczowa, zacząłem znów myśleć o słonecznej Hiszpanii, w której już byłem i pracowałem jako marynarz, ale teraz chciałem zostać ratownikiem na hiszpańskich plażach.

* Udało się?

- Tak. W oparciu o to, iż przed paru laty przeszedłem selekcję w Kłodzku dla ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, nawiązałem kontakt z przedstawicielem hiszpańskiej firmy Rojusser, która zrzesza ratowników z całego świata. Akurat obstawiała całą słynną hiszpańską Costa Blankę, a w niej znane miasto Benidorm. Poszczęściło mi się. Miałem stawić się na plaży 15 czerwca w miasteczku Altea koło Benidormu. Był tylko jeden problem. W marcu na Mistrzostwach Polski w karate kyokushin w Wieliczce pod Krakowem zerwałem więzadło właściwe rzepki i po operacji 22 marca miałem niecałe trzy miesiące na rehabilitację. Zagrałem jednak va banque - musi się udać, pomyślałem, i rozpocząłem ciężką rehabilitację. Opłacało się. 15 czerwca stanąłem na hiszpańskiej plaży w stabilizatorze i rozpocząłem pracę.

* Opowiedz o swoich wrażeniach z pobytu nad Morzem Śródziemnym?

- Na początku pojawił się podstawowy problem - język. Bardzo pomógł mi jedyny Polak, który tam ze mną pracował - Piotrek. Wszelkie komunikaty podaje się kodami w języku hiszpańskim przez radiostację. Szybko załapałem podstawy i zaczęły się pierwsze akcje na morzu. Pracowałem z Argentyńczykami, Hiszpanami, Kolumbijczykiem i Norwegiem. Posiadaliśmy świetny sprzęt: helikopter, własne karetki, quady, jeżdżące rydwany, motorówki i skutery wodne. Muszę podkreślić, że kto nie był na hiszpańskich plażach ten musi wiedzieć, że tam, w przeciwieństwie do Bałtyku, jeden ratownik przypada na 200 lub 300 metrów linii brzegowej. Ja miałem swoją 300-metrową plażę dla kitesurferów (latawiec) i windsurferów (żagiel). Jak wiał silny wiatr, to szaleli na mojej plaży i często musiałem nieść im pomoc wpław lub wzywać motorówkę na pełne morze. Codziennie mieliśmy ranne treningi dla całej grupy, na których dużo pływaliśmy daleko od brzegu - do trzech kilometrów i holowaliśmy się. Starałem się, pomimo problemów z moją lewą nogą, trzymać się przodu. Później udawało mi się pływać w pierwszej trójce. Bazowałem na swoim dużym doświadczeniu w wodzie i silnych rękach. Raz w tygodniu mieliśmy nurkowanie bez butli. Zazwyczaj pływaliśmy na wyspę, gdzie przy pięknej widoczności nurkowaliśmy nawet do dziesięciu metrów na bezdechu. Jako ciekawostkę podam, że każdy ratownik musi zejść na dno na swojej plaży przy ostatnich bojach. Ja miałem boje 200 metrów od brzegu na głębokości 6,5 metra.

* Czyli przeszedłeś prawdziwą szkołę ratownictwa wodnego?

- To prawda. Ratownictwo na hiszpańskich plażach jest jednym z najlepszych na świecie. Tam trzeba liczyć na swoje umiejętności, gdyż odległości pomiędzy poszczególnymi ratownikami są zbyt duże. Trzeba też liczyć się z tym, że wiele akcji odbywa się daleko od brzegu przy wsparciu motorówki. Praca z ratownikami z całego świata umożliwiła mi olbrzymią wymianę doświadczeń i rozwój osobowości. Po zakończeniu sezonu mój szef plaży - Argentyńczyk Hosse zaprosił mnie na następny sezon, z którego postaram się skorzystać. Jakoś tam potrafili docenić moje umiejętności, w przeciwieństwie do gminy Włoszczowa, w której przez 12 lat byłem ratownikiem i uratowałem 50 osób na Klekocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie