Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Referendum "ludowe". Wielkie wyborcze fałszerstwo komunistów. Jak przebiegało w regonie świętokrzyskim?

Tomasz Trepka
Tomasz Trepka
W trakcie referendum komuniści na masową skalę przeprowadzili fałszerstwo wyników głosowania z 30 czerwca 1946 roku
W trakcie referendum komuniści na masową skalę przeprowadzili fałszerstwo wyników głosowania z 30 czerwca 1946 roku archiwum
77 lat temu działacze Polskiej Partii Robotniczej, siły milicji, urzędu bezpieczeństwa oraz sowieckich służb zapewniły sfałszowanie referendum, które odbyło się 30 czerwca 1946 roku.

Władze Polski „ludowej” zostały zobowiązane przez mocarstwa na konferencji w Jałcie do przeprowadzenia demokratycznych wyborów w kraju. Przy tak niskim poparciu społecznym oznaczałoby to druzgocącą porażkę komunistów. Rozwiązaniem stało się przeprowadzenie na masową skalę fałszerstwa wyników głosowania. Nie chciano jednak ryzykować ewentualnej wpadki. Kluczem okazała się koncepcja zorganizowania referendum ludowego. Miało ono stanowić nie tylko wybadanie nastrojów w społeczeństwie, ale również pomóc komunistom w poznaniu mechanizmów fałszowania wyborów. W tym celu z Moskwy do Polski przybyła specjalna grupa pod kierownictwem podpułkownika Arona Pałkina. Specjalizowała się ona w dokonywaniu fałszerstw i manipulacji.

90 milionów ulotek

W kwietniu 1946 roku wyznaczono termin referendum na 30 czerwca. Sformułowano trzy pytania. „Czy jesteś za zniesieniem Senatu?”, „Czy chcesz utrwalenia w przyszłej Konstytucji ustroju gospodarczego, zaprowadzonego przez reformę rolną i unarodowienie podstawowych gałęzi gospodarki krajowej, z zachowaniem ustawowych uprawień inicjatywy prywatnej?” oraz „Czy chcesz utrwalenia zachodnich granic Państwa Polskiego na Bałtyku, Odrze i Nysie Łużyckiej?”. Strona rządowa wzywała do oddawania głosów „tak” na wszystkie pytania. Polskie Stronnictwo Ludowe prosiło swoich wyborców o głosowanie przeciwko zniesieniu senatu i pozytywnie na dwa kolejne pytania. Jeszcze inaczej do kwestii referendum odniosło się antykomunistyczne podziemie niepodległościowe.

Choć manipulacja przy wynikach wyborów była najważniejszym narzędziem do wygrania referendum przez komunistów, to bardzo ważną rolę przypisano propagandzie. Jak podkreśla Zdzisław Zblewski jej zakres był ogromny. „Wśród 11 milionów osób uprawnionych do udziału w głosowaniu, rozkolportowano ponad 90 milionów różnego rodzaju ulotek, afiszy oraz plakatów. Akcję tę przeprowadzono w okresie, w którym materiałów piśmienniczych brakowało w urzędach i szkołach, i w którym gazetom (zwłaszcza opozycyjnym) obniżano nakłady lub nawet odmawiano ich drukowania, posługując się argumentem o braku papieru. Zarówno przez Polaków, jak i obserwatorów z krajów zachodnich akcja ta była postrzegana jako bezmyślne marnotrawstwo”.

„Rosja wywozi na Sybir”

Wszelkiego rodzaju odczyty, prelekcje oraz pogadanki cieszyły się jednak znikomym zainteresowaniem społecznym. Według ustaleń doktor Marzeny Grosickiej z Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach na niektóre zebrania nie przychodził nikt. Taka sytuacja miała miejsce między innymi we wsi Lisów w powiecie pińczowskim. Kiedy mieszkańców ponownie wezwano na spotkanie, ci nie chcieli zabierać głosu, aż w końcu większość rozeszła się do domów.

Jak się jednak okazywało, niekiedy niezabieranie głosu było dla komunistów bardziej na rękę niż wypowiadanie się. Historyczka z kieleckiego IPN przytacza bowiem sytuację, w której padały niewygodne dla władzy „ludowej” pytania: „Czemu naród polski nie może wypowiedzieć się o granicach wschodnich?”, „Czemu Rosja wywiozła tylu Polaków na Sybir?”, „Dlaczego wojsko głosuje, gdy konstytucja z 1921 r. tego nie przewiduje?”, „Czemu stale krytykuje się Anglię i Amerykę, chociaż bierze się od nich UNRR-ę, a chwali się ZSRR pomimo tego, że bolszewicy nas objadają i wywożą wszystko co się da?”, „Dlaczego ludność ma tak mało węgla i kto go zabiera?”.

Interesującym zabiegiem, jaki zastosowano w okresie przed referendum było użycie prostego kamuflażu zakładającego prezentowanie tematyki głosowania ludowego poprzez prezentacje artystyczne. W Jędrzejowie wystąpił balet, którego konferansjer formą „lekkich dowcipów oraz doborem artystycznego określania poszczególnych fragmentów akcji baletowej, pouczał i naprowadzał słuchaczy i widzów na tory myślenia odzwierciedlającego ideę Referendum Ludowego”. Tego typu przedsięwzięcie – jak stwierdzono: „oddało daleko większe zasługi niż szereg wieców, odczytów i pogadanek, którymi karmi się znużonych obywateli”. Nie był to jednak koniec chwytów propagandowych stosowanych przez władzę „ludową”. Poparcie dla pozytywnego ustosunkowania się do pytań postawionych w głosowaniu przemycano także w piosenkach oraz repertuarach teatrów stałych i objazdowych. Te zaproszono między innymi do Ostrowca Świętokrzyskiego oraz na teren powiatu włoszczowskiego.

Powszechna stała się kontrpropaganda, do której należało przede wszystkim zrywanie ulotek i plakatów przeciwników politycznych oraz zastraszanie kolporterów. Przeciwko komunistycznej propagandzie wystąpili między innymi świętokrzyscy wójtowie, którzy często byli zwolennikami opozycji. Doktor Marzena Grosicka przytoczyła przykład inspektora ze wsi Beszowa w powiecie stopnickim, gdzie wójt przemawiając na wiecu stwierdził, że „PPR rządzi Polską i PSL jest gnębione, chłop jest oszukiwany, precz z PPR-em”. Po przemówieniu wójta słuchacze wznieśli okrzyki „Niech żyje nasz Mikołajczyk! Precz z PPR-em”. Natomiast w Gnojnie, w powiecie stopnickim, miejscowa władza zablokowała możliwość dekorowania sali komisji portretami przedstawicieli rządu.

Walka z PSL

Prowadzące legalną działalność Polskie Stronnictwo Ludowe stanowiło obok podziemia jeden z celów komunistów. Skala represji zastosowanych wobec niezależnych członków Polskiego Stronnictwa Ludowego w regionie była bardzo duża. Już na początku maja 1946 roku zawieszono pierwszy zarząd powiatowy tej partii we Włoszczowie. Jego członków oskarżono o współpracę z podziemiem antykomunistycznym. Mieli oni rzekomo brać udział w napadach na funkcjonariuszy państwowych oraz partyjnych.

Wkrótce potem aresztowano sekretarza Zarządu Wojewódzkiego PSL w Kielcach, Stanisława Janickiego oraz reprezentującego ludowców w powiecie sandomierskim, Walentego Gawrona. Pierwszy został oskarżony o „antypepeerowskie wystąpienia”. Drugiemu z zatrzymanych postawiono zarzut trzymania broni bez zezwolenia, której jednak nie posiadał. Została mu ona podrzucona przez Urząd Bezpieczeństwa podczas przeprowadzonej w mieszkaniu rewizji. Do zatrzymań dochodziło nawet w lokalach wyborczych, silnie obsadzonych przez jednostki „bezpieczeństwa”. Władysław Pawlina, przewodniczący PSL w powiecie stopnickim został zatrzymany po tym, jak zaczął zwracać uwagę na niewłaściwe działania komisji, której członkowie jawnie namawiali do oddawania głosów zgodnie z wytycznymi komunistów.

Regularnie stosowanym zabiegiem było odsuwanie przedstawicieli PSL od udziału w pracach komisji głosowania ludowego. Osoby te powszechnie wysyłano do innych gmin oraz powiatów. Zdarzało się, że członkowie komisji bez żadnych zahamowań wyrywali kartki głosującym lub poprawiali odpowiedzi. Powszechną formą ingerowania w głosowanie stało się pomijanie na listach uprawnionych do oddawania głosów, co do których istniały podejrzenia, że mogą zagłosować inaczej niż „trzy razy tak”. Niezwykle częstą formą fałszerstwa było przeprawianie minusów, oznaczających odpowiedź negatywną, na plusy, która świadczyła o odpowiedzi pozytywnej.

Kontrola „bezpieczeństwa” regionu

Komunistom nie tylko propaganda oraz aktywność PSL spędzała sen z powiek. Kolejnym zagadnieniem pozostawała pełna kontrola nad sytuacją w województwie kieleckim. Chodziło przede wszystkim o działalność grup podziemia niż rzeczywistą skalę przestępstw o charakterze rabunkowym. Jeszcze na początku czerwca 1946 roku stwierdzono, że na ziemi świętokrzyskiej „ilość napadów zbrojnych, zabójstw jest przerażająca”.

By mieć kontrolę nad całością spraw i wydarzeń, kierujący działaniami aparatu bezpieczeństwa, major Władysław Sobczyński (Spychaj) wprowadził stan wyjątkowy na Kielecczyźnie. Nie chodziło jednak o poprawę bezpieczeństwa obywateli, ale zarządzenie obowiązkowej rejestracji w powiatowych oraz miejskich urzędach bezpieczeństwa, wszystkich planowanych zgromadzeń, wieców oraz manifestacji w naszym regionie. Uderzało to przede wszystkim w Polskie Stronnictwo Ludowe, które chcąc organizować spotkania przedwyborcze musiało wystąpić do władz o zgodę. Jednocześnie Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego, UB oraz NKWD prowadziły zmasowane obławy na członków antykomunistycznego podziemia.

Ofiary śmiertelne

Nie udało się jednak osiągnąć względnego spokoju w województwie kieleckim przed głosowaniem. Do jego „zabezpieczenia” oddelegowano prawie 4 tysięcy funkcjonariuszy różnych służb. Była to jednak liczba niewystarczająca. Wojewódzkie władze „bezpieki” domagały się przysłania kolejnych 2,5 tysiąca. Na wyznaczonych 758 obwodów, 50 uznano za silnie zagrożone zbrojnymi akcjami podziemia.

Aparat bezpieczeństwa wskazał przynajmniej dwa przypadki „sabotowania” głosowania. Pierwsze miało miejsce w Chęcinach, gdzie nie wszyscy mieszkańcy znajdowali się na listach uprawnionych do głosowania oraz Słowiku, gdzie „głosujący zostali przez kogoś poinstruowani, aby oddawać głosy na nie na wszystkie pytania. Niespokojnie było także w powiatach: sandomierskim, opatowskim oraz stopnickim, gdzie działały organizacje konspiracyjne kolportujące druki propagandowe.

Brak poprawy „bezpieczeństwa” skutkował kilkoma akcjami skierowanymi w członków Polskiej Partii Robotniczej. Pojedyncze ataki miały miejsce w powiatach stopnickim oraz starachowickim. W trakcie referendum przeprowadzono w naszym regionie 8 napadów na lokale wyborcze oraz 4 na tak zwane grupy ochronne, których zadaniem było „zabezpieczenie głosowania”. W ich wyniku zginęło 7 osób, a 3 zostały ranne. Władza „ludowa” wszystkimi tego typu akcjami obciążała jedynie organizacje podziemia antykomunistycznego.

Oficjalne wyniki podano kilka dni po zakończeniu głosowania. Skala fałszerstw jakich dopuścili się komuniści była olbrzymia. Na Kielecczyźnie najwięcej z nich dokonano w powiatach: kieleckim, starachowickim oraz sandomierskim. Według wyliczeń historyków, rzeczywiste wyniki głosowania przed fałszerstwami, skali naszego regionu, przedstawiały się następująco: negatywnie odpowiedziało na pierwsze pytanie – 57,3% mieszkańców, drugie – 46,5%, trzecie – 39,1%.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie